Google pozwala na coraz to więcej. Wystarczy, że zrobisz sobie selfie
Google pozwoli nam teraz na wirtualnie przymierzenie ubrań. Nie musimy nigdzie wychodzić, warunek jest jednak jeden - musimy zrobić sobie selfie. Przydatne, czy może bardziej przerażające?
Zrób selfie, a resztą zajmie się Google
Funkcja Google, która pozwala na wirtualne przymierzanie ubrań, teraz działa tylko na podstawie selfie. Wykorzystuje ona model obrazu Nano Banana firmy Google, który generuje pełnowymiarowego awatara na podstawie twojego zdjęcia.
Tempo rozwoju technologii sztucznej inteligencji jest tak szybkie, że coraz częściej ciężko za nim nadążyć. Już podczas majowej konferencji Google zaprezentowało funkcję zakupów opartą na sztucznej inteligencji AI Doppl, która pozwalała wirtualnie przymierzyć ubrania znalezione online. Można zatem było powybrzydzać do woli i poczuć się luksusowo.
Do tej pory wystarczyło przesłać zdjęcie całej sylwetki, a sztuczna inteligencja Google była w stanie ubrać nas od stóp do głów. Teraz funkcja wirtualnego przymierzania Google wymaga od nas jedynie przesłania selfie. Aktualizację ogłoszono wczoraj (w czwartek). Brzmi coraz bardziej pożytecznie, czy jednak coraz bardziej przerażająco? Ja osobiście nadal nie mogę się zdecydować, która odpowiedź jest dla mnie lepsza.
Na podstawie zdjęcia twarzy, Nano Banana wygeneruje pełnowymiarowego awatara na postawie naszego wizerunku, którego możemy użyć do przymierzania ubrań.
Ale czy wszyscy chcą wysyłać selfie do Google'a?
Problem w tym, że niekoniecznie. Ale jest jeszcze coś bardziej niepokojącego - chociaż Google prosi nas o przesyłanie zdjęć samego siebie, to nie blokuje nas, jeśli prześlemy zdjęcie kogoś innego. Możemy zatem przesłać selfie innej osoby i pooglądać sobie, jak będzie wyglądała w różnych ubraniach. Google musi wymyślić, jak obejść ten problem - może nawet wystarczy weryfikacja selfie na naszym koncie - ponieważ i tak musimy być zalogowani, aby skorzystać z tej opcji.