Handlują danymi Polaków. Mają je z AliExpress
W zagranicznych sklepach można kupić paczki pochodzące ze zwrotów z AliExpress. Problem w tym, że zawierają one pełne dane polskich klientów.
Polscy klienci czasami zwracają paczki kupione na Aliexpress. Mają do tego pełne prawo. Co wtedy dzieje się z przesyłką? Okazuje się, że może trafić do sklepu Surprise Box w Barcelonie. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że nadal znajdują się na nich etykiety z dokładnymi danymi Polaków — informuje Rzeczpospolita.
Zwróciłeś paczkę? No to masz problem
W barcelońskim sklepie można kupić paczki, które pochodzą ze zwrotów z AliExpress. Niestety, nikt nie kwapi się, aby usunąć z nich oryginalne etykiety z danymi. Dzięki temu kupujący otrzymuje szczegółowe informacje o osobie, która dokonała zawrotu. Na etykietach znajdują się: imię i nazwisko, adres, a często też numer telefonu oraz adres e-mail.
Paczki sprzedawane są na wagę. Koszt to 25 euro za kilogram, ale im więcej kupimy, tym cena bardziej spada. Co prawda w niektórych przypadkach, jak donosi czytelnik Rzeczpospolitej, dokonano próby zamazania danych, ale wydaje się, że to zdecydowanie za mało.
Biuro prasowe AliExpress poinformowało, że nie zajmuje się odsprzedażą zwróconych produktów. Na tym polu współpracuje z firmą U-Speed z Hongkongu, która prowadzi w Polsce magazyny. Sprawa została już zgłoszona i trwa jej wyjaśnianie. Na firmę współpracującą z chińskim gigantem może zostać nałożona kara w związku z nieprzestrzeganiem warunków umowy.
Polski Urząd Ochrony Danych Osobowych twierdzi, że osoby, których dane ujawniono, mają prawo domagać się wyjaśnień. Mogą też wnieść skargę do organu nadzorczego.