Fiskus sprytnie to wymyślił. Tego podatku Polacy nie unikną
Fiskus znalazł kolejne źródło przychodu z podatków. Tym razem uderza w konkretną branżę.

Osoby pracujące jako kelnerzy muszą pamiętać, że napiwki są przychodem. W związku z tym muszą rozliczyć od nich podatek. Ten zależy od tego, jak napiwki rozdziela pracodawca — informuje Rzeczpospolita.
Od tego musisz zapłacić podatek
Wysokość podatku, który trzeba zapłacić od napiwków, zależy od tego, w jaki sposób są one rozdzielane przez pracodawcę. Do wyboru są tak naprawdę dwa sposoby. W pierwszym pracodawca zbiera wszystkie napiwki, a następnie rozdziela je po równo między pracownikami. W drugim każdy pracownik zbiera napiwki na własne konto. Chociaż różnica wydaje się niewielka, to ma ogromne znaczenie w podatku, który trzeba zapłacić.



Jeśli pracodawca rozdziela napiwki, to musi je doliczyć do podstawowego wynagrodzenia, policzyć dochód i pobrać oraz odprowadzić podatek PIT. W tym wypadku napiwki są przychodem ze stosunku pracy, więc należy od nich potrącić składki ZUS.
Jeśli kelner sam zbiera napiwki dla siebie, to w takim wypadku pracodawca nie ma żadnych obowiązków. To pracownik sam musi w zeznaniu rocznym wykazać przychód z innych źródeł, aby odprowadzić podatek. Jest on rozliczany według skali, więc wynosi 12 albo 32 proc. Co ważne, w tym wypadku od napiwków nie są potrącane składki ZUS. Tym samym jest to system korzystniejszy dla pracownika.
Problem z perspektywy kelnerów jest taki, że coraz więcej osób płacić napiwki albo kartą, albo za pomocą specjalnych aplikacji lub kodów QR. W takim wypadku trudno uniknąć od nich podatków, bo fiskus i tak dowie się o dodatkowym przychodzie.