DAJ CYNK

Pułapka w Google. Wpiszesz zbyt dużo i oszczędności znikają

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Bezpieczeństwo

Polacy znów nabijani w butelkę, w tle Google

Fałszywe strony Google, pod pretekstem aktualizacji metod płatności, usiłują wykradać numery kart płatniczych – alarmuje CSIRT KNF.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Fałszywe serwisy transakcyjne banków, wykradające wpisywane dane, to już sztuczka doskonale znana. Ale co w takim razie powiecie na fałszywe Google Pay? Też może się przytrafić.

Internetowi naciągacze, jak alarmuje CSIRT KNF, idąc śladem serwisów transakcyjnych, zaczęli tworzyć fałszywe panele użytkownika Google. Strony tego typu powiadamiają, że aby korzystać dalej z Usług Google, należy zaktualizować metodę płatności.

Wygląda jak Google, ale nie ma z nim nic wspólnego

Rzecz jasna, interfejs wykonany jest tak, aby możliwie wiernie naśladował oryginał, ale wpisywane dane oczywiście do Google nie trafią. Zamiast tego przestępcy chcą wyłudzić numer karty płatniczej, w dodatku od razu z kodem autoryzacyjnym CVC2/CVV2. Jeśli tylko im się powiedzie, można być pewnym, że z powiązanego rachunku zniknie przynajmniej część środków.

Podobnie jak w przypadku banków, tak i tutaj należy przede wszystkim pamiętać, aby zwracać uwagę na właściwy adres strony w pasku przeglądarki. Dodatkowo, o czym również każdy powinien wiedzieć, w razie czego kartę można zablokować z poziomu aplikacji bankowej.

Nigdy nie podawaj numeru karty płatniczej, zwłaszcza w parze z kodem autoryzacyjnym, jeśli nie masz absolutnej pewności co do intencji jego odbiorcy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: BlurryMe / Shutterstock

Źródło tekstu: CSIRT KNF, oprac. własne