Ktoś podszywa się pod pracownika banku? Powiesz: znane. Niby tak, ale z Francji napływają głosy, że to oszustwo zyskało właśnie nowy wariant.
Oszustwo, w którym napastnik podszywa się pod pracownika banku, to zagrożenie doskonale znane. Zazwyczaj jednak sprawca kontaktuje się telefonicznie. Ale co byłoby, gdyby stanął przed twoimi drzwiami?
Nie, to nie żart, lecz realne zagrożenie. Małe pocieszenie jest tylko takie, że jak na razie jedyne udokumentowane przypadki dotyczą Francji. Niemniej wiemy doskonale, jak tego rodzaju pomysły potrafią inspirować naciągaczy z całego świata.
Niczym dotychczas, podając się za bankowca, przestępca dzwoni i straszy swoją przyszłą ofiarę włamaniem na rachunek. Różnica jest taka, że to nie właściwy moment ataku, a tylko forma wstępu.
Jak opisuje francuska żandarmeria, naciągacz oświadcza, że w związku z incydentem do mieszkania zapuka konsultant, który pomoże przebrnąć przez wymaganą procedurę. Ten faktycznie się pojawia, ale jest oczywiście przebierańcem.
Złodzieje wykorzystują zmyślone formularze, na których znajdują się pytania m.in. o login i hasło do bankowości elektronicznej – czytamy w raporcie. Próbują też, pod pretekstem dokonania chwilowego depozytu w dziale bezpieczeństwa, zabrać ze sobą karty debetowe i kredytowe.
Przyznajcie, brzmi to brawurowo, ale wbrew pozorom nie jest ponoć incydentalne. Służby wyliczają, że w samym regionie paryskim tego rodzaju przypadków udokumentowano około 150, a łączna suma strat wynosi blisko 0,5 mln euro (ok. 2,17 mln zł).
Co podkreślono, napastnicy są szczególnie efektywni wtedy, gdy zaczynają łączyć techniki. I na przykład wizytę fałszywego bankowca poprzedzają telefonem ze znanego numeru, kojarzonego z danym bankiem, który realizują dzięki spoofingowi identyfikatora.
Tak właśnie miało zadziałać dwóch 19-latków, którzy pod koniec 2023 roku przekonali seniorkę z Yvelines do przekazania im karty płatniczej i szybko wydali za jej pomocą 6 tys. euro (ok. 26 tys. zł). Obydwaj zostali zatrzymani, ale mimo to pełnej sumy nie udało się odzyskać – podsumowano.
Tymczasem walka z przebierańcami ma stanowić duże wyzwanie. Również dlatego, że we Francji, zresztą podobnie jak w Polsce, część banków przy zakładaniu konta wciąż korzysta z tzw. procesu kurierskiego.
Jest to model, w którym kurier, tym razem prawdziwy, zjawia się w celu potwierdzenia tożsamości klienta banku. Rzecz jasna, później o login i hasło nie prosi, jednak osoby mniej zaawansowane technicznie mogą błędnie zinterpretować taką wizytę jako powtarzającą się procedurę.
Źródło zdjęć: Shutterstock / qvist
Źródło tekstu: France Info, Presse Citron, oprac. własne