Test Dreame T30 Flex - jeszcze tańszy i jeszcze lepszy?
Odkurzacz pionowy Dreame T30 zebrał sporo pochwał. W moje ręce trafił jego młodszy braciszek, który okazał się nie tylko znacznie tańszy, ale też pod pewnymi względami lepszy od starszego rodzeństwa.

Rynek odkurzaczy pionowych oferuje dziś naprawdę spory wachlarz możliwości. A jak pokazują kolejne modele, nie trzeba wcale wydać już wielkiego majątku, by otrzymać coś naprawdę porządnego. W moje ręce trafił właśnie taki model – nie kosztuje majątku, a spokojnie ogarnie Wam dom. Co nie oznacza, że nie ma się do czego przyczepić. Ale od początku.
Dreame T30 Flex - cena vs jakość
A tu od razu rzuca się w oczy kompaktowość tego sprzętu. Już samo pudełko nie zajmuje jakiejś wielkiej przestrzeni. Całość jest też dość poręczna i nie za ciężka oraz oferuje odpowiedni zakres wymiennych końcówek. Poza składaną rurą elektroszczotką w wersji klasycznej i mini znajdziemy też ssawkę 2 w 1, ssawkę szczelinową, uchwyt do akcesoriów oraz uchwyt ścienny. Sami zobaczcie jakie to wszystko zgrabne. Tylko nie pomylcie głównej jednostki z czajnikiem.



Na plus zdecydowanie także rura, która naprawdę fajnie pracuje przy trudno dostępnych miejscach. Do tego też podświetlenie elektroszczotki, którego brakowało w T30. Ponarzekać za to można na sposób otwierania pojemnika z odpadami. Jeśli chcecie opróżnić całość, łatwo narobić dookoła bałagan. Do tego na pewno krótki czas w trybie turbo. Choć z drugiej strony na pozostałych dwóch poziomach wysprzątacie większość, jeśli nie wszystkie miejsca w domu. Ogólnie rzecz biorąc Dreame dowiozło, zwłaszcza w kwocie do 700 złotych. A więcej dowiecie się z materiału wideo powyżej. A przykładową ofertę znajdziecie poniżej.