Amazfit T-Rex 3, czyli trzy razy tańszy Garmin (test)
Dla wielu Garmin jest wyznacznikiem w świecie sportowych zegarków. Jednak ma on poważną, a do tego dużo tańszą alternatywę w postaci modelu Amazfit T-Rex 3. Postanowiłem sprawdzić, jak wypada on w zestawieniu z modelem Fenix 8 AMOLED.

Nie oszukujmy się, jeśli myślimy o zegarkach sportowych, to w pierwszej kolejności wielu osobom do głowy przyjdzie Garmin. Nie dziwię się. Sam niedawno testowałem model Fenix 8 AMOLED i chociaż nie jest to sprzęt idealny, to muszę przyznać, że się w nim zakochałem. Problemem jest wysoka cena. W związku z tym w mojej głowie zrodziło się pytanie – czy jest jakaś tańsza alternatywa? No i okazuje się, że jest w postaci modelu Amazfit T-Rex 3, który jest trzy razy tańszy od Fenixa czy Forerunnera. Ale czy równie dobry?
Specyfikacja Amazfit T-Rex 3
Amazfit T-Rex 3 wyposażony jest w 1,5-calowy ekran AMOLED o rozdzielczości 480 x 480 pikseli. Ma rozmiar 48,5 mm, więc w miarę uniwersalny, biorąc pod uwagę, że Fenix 8 jest dostępny w wariantach od 41 do 51 mm. Natomiast jego grubość wynosi 13,8 mm, a masa całkowita to 64 gramy. Nie jest to smartwatch mały, ale też nie tak duży, jak wiele konkurencyjnych modeli. Określiłbym go mianem niezłego kompromisu, przynajmniej pod kątem gabarytów. Natomiast nadal może wyglądać zbyt pokaźnie na nadgarstku drobnej osoby.



Zegarek wyposażony jest w baterię, która – według danych producenta – ma gwarantować do 27 dni normalnego użytkowania lub 42 godzin w trybie GPS. Warto wspomnieć też o całej gamie czujników i sensorów, w tym: akcelerometrze, barometrze, wysokościomierzu barometrycznym, kompasie, pulsoksymetrze, termometrze czy żyroskopie. Nie brakuje też GPS oraz Bluetooth, ale to już standard. Amazfit T-Rex 3 obsługuje też całe mnóstwo sportów, w tym HYROX, a nawet takie ciekawostki, jak sporty elektroniczne czy granie w planszówki.
Poza tym smartwatch cechuje się dużą odpornością. Firma Amazfit deklaruje możliwość pracy urządzenia w temperaturach od -40 do +70 stopni Celsjusza, a także pod wodą do głębokości 100 metrów. Ceny zaczynają się od 1100 zł, więc jest to sprzęt 3-krotnie tańszy od porównywalnego Garmina. Brzmi jak okazja, ale czy w praktyce oferuje chociaż część tego, co droższy konkurent?
Jak to wygląda?
Główna część obudowy wykonana jest z wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Natomiast bezel jest ze stali nierdzewnej, co znacząco poprawia wytrzymałość. Muszę przyznać, że takie połączenie czarnej obudowy ze srebrnym bezelem dobrze prezentuje się na ręce, ale dostępna jest też wersja szara. W mojej ocenie również ładna, ale trochę mniej uniwersalna. W zestawie otrzymujemy też silikonowy pasek, w moim przypadku jest on czarny (Onyx), ale do wyboru jest też wersja Lava Black (pomarańczowy pasek) lub Haze Grey, czyli właśnie jasno szary zegarek z takim samym paskiem.
Nie jest to może poziom najlepszych Garminów, jak przywoływany już Fenix 8, ale nie zmienia to faktu, że jest bardzo dobrze. Jestem osobą z natury niezdarną i zdarzyło mi się kilka razy uderzyć nadgarstkiem w krawędź ściany czy framugę drzwi i na zegarku nie pozostał po tym najmniejszy ślad. To dobrze wróży na przyszłość. Wiem, że dla wielu osób plastik zawsze będzie gorszym rozwiązaniem niż metal, ale też nie ma co go demonizować. Tworzywa sztuczne również potrafią by wytrzymałe. Zresztą przypominam, że mówimy o sprzęcie trzykrotnie tańszym niż metalowy Fenix 8, więc bez przesady.
Przez długi czas byłem przeciwnikiem silikonowych opasek, ale przy ostatnich testach smartwatchy zacząłem się do nich przyzwyczajać. Ta w Amazfit T-Rex 3 wyróżnia się bardzo szerokim zakresem regulacji. Zegarek bez problemu założą zarówno osoby drobne i szczupłe, jak i tzw. koksy z siłowni z nadgarstkiem grubości niektórych bicepsów. Co ważne, ma on swoje własne mocowanie, ale w zestawie znajduje się też przejściówka, dzięki którym można skorzystać z dowolnego paska o szerokości 22 mm.
Jeśli chodzi o wygląda, to trudno mi się wypowiadać. Każdy ma inny gust, więc jednemu będzie się podobać, a innemu nie. Sami musicie ocenić, czy T-Rex 3 trafia akurat w wasze gusta. Mnie się podoba. Lubię jego surowy charakter, podkreślony przez widoczne śruby mocujące. Przynajmniej nie jest to kolejny nudny smartwatch, który niczym nie wyróżnia się na tle konkurencji. Amazfit jest jakiś. Może nie dla każdego, ale przynajmniej stara się być oryginalny.
Co z ekranem?
Amazfit T-Rex 3 wyposażony jest w 1,5-calowy ekran AMOLED o rozdzielczości 480 x 480 pikseli i szczytowej jasności aż 2000 nitów. To zdecydowanie jedna z mocniejszych stron zegarka, a tych jest naprawdę sporo. Ma głęboką czerń, wysoki kontrast, dobrze odwzorowane, nasycone kolory. Do tego oferuje funkcję Always on Display, a jej wygląd uzależniony jest od wybranej tarczy, których w sklepie jest od groma i to zarówno tych darmowych, jak i płatnych. Jest przy tym bardzo dobrze czytelny w dzień, nawet przy mocnym słońcu, a jednocześnie nie razi w oczy wieczorem lub w nocy.
Jak to działa?
Zegarek działa pod kontrolą Zepp OS 4. System jest lekki, szybki i intuicyjny. Obsługa przypomina większość dzisiejszych smartwatchy. W zależności od wykonanego gestu otwieramy ekran powiadomień, najważniejszych informacji, aplikacji czy ustawień. Niemal każdy z nich możemy do pewnego stopnia skonfigurować i np. wywalić z listy sporty, których nie uprawiamy i zostawić tylko te, które nas interesują.
Do tego dochodzą też przyciski – po dwa na każdą stronę. Te jednocześnie są alternatywą dla ekranu dotykowe i go niejako uzupełniają. Przyznam szczerze, że po przyzwyczajeniach z Garmina to właśnie ich głównie używałem do obsługi zegarka. Dwa prawe służą do potwierdzania oraz cofania. Natomiast dwa po lewej pozwalają na poruszanie się po menu w górę oraz dół. Natomiast gdy znajdujemy się na głównym ekranie, to ich funkcje są trochę inne. Prawy górny otwiera menu ze sportami do wyboru, a prawy dolny to lista aplikacji. Z kolei lewy dolny otwiera panel z widżetami, gdzie mamy podgląd na pogodę i nasze najważniejsze parametry (sami możemy skonfigurować, co ma pokazywać), a lewy górny przenosi nas do szybkich ustawień zegarka. A to tylko początek, bo dodatkowo możemy w ustawieniach sami skonfigurować, co ma robić przytrzymanie każdego z tych przycisków.
Jeśli chodzi o możliwości, to będę całkowicie szczery, nie poczułem wielkiej różnicy po przesiadce z Garmina Fenix 8. Amazfit oferuje praktycznie to samo. Monitoruje wiele aspektów mojego zdrowia, włącznie ze snem, stresem, saturacją krwi, tętnem, spalonymi kaloriami, zmęczeniem, HRV (zmienność rytmu serca), wskaźnikiem PAI (punkty za aktywność fizyczną), temperaturą skóry i gotowością treningową (coś jak Body Battery u Garmina). Oczywiście ma też GPS, a nawet możliwość wyświetlania map offline, chociaż ich wygrywanie jest zadaniem nieco karkołomnym.
Amazfit ma nawet swojego własnego asystenta AI, który bazuje na ChatGPT. Ten co prawda oficjalnie nie radzi sobie z językiem polskim, ale w praktyce nie jest to do końca prawdą. Można powiedzieć do niego, żeby ustawił alarm na daną godzinę i po prostu sam przetłumaczy sobie nasze słowa na angielski i następnie zrobi to, o co go prosimy. Dla wielu będzie to przydatna opcja, bo pozwala wiele rzeczy zrobić np. w trakcie biegu lub jazdy na rowerze, bez konieczności zatrzymywania treningu.
Niestety, podobnie jak w Garminie, część opcji jest ukryta za płatną subskrypcją premium. Mowa między innymi o dogłębnym monitorowaniu snu z cotygodniowymi raportami i oceną stanu zdrowia, a także zaawansowanej analizie wydajności czy dostępie do treści relaksacyjnych premium. Nie są to może jakieś kluczowe funkcje, bez których nie da się żyć. Jednak nie podoba mi się, że nie tylko muszę zapłacić za sam zegarek, ale jeszcze płacić abonament, aby korzystać z pełni jego możliwości. Natomiast - nie oszukujmy się - trochę łatwiej to przełknąć w przypadku urządzenia za 1100 zł, niż w zegarku za ponad 3000 zł. Pomimo tego nadal uważam to za sporą wadę.
Doskonały do sportu
Amazfit T-Rex 3 nie jest zwykłym smartwatchem. To zegarek sportowy i powstał z myślą głównie o osobach aktywnych fizycznie. W tej roli sprawdza się doskonale. W swoim cotygodniowym planie treningowym mam 3 razy ćwiczenia siłowe (FBW). To, co przede wszystkim rzuciło mi się w oczy, to jak dobrze T-Rex 3 liczy powtórzenia. Na tym polu wypada nieporównywalnie lepiej od Garmina, który często się gubił i konieczne było korygowanie go z każdą kolejną serią. W przypadku Amazfita zdarzało się to tylko co któryś raz, a pomyłki były rzędu co najwyżej 1-2 powtórzeń i to niezależnie od ćwiczenia. Całkiem nieźle radzi sobie też z rozpoznawaniem poszczególnych serii, chociaż tutaj już częściej trzeba było go poprawiać (to już w samej aplikacji na telefonie, po zakończonym treningu). Rozwiązaniem jest też ustalenie wcześniej własnego szablonu treningu siłowego włącznie z występującymi po sobie ćwiczeniami, przerwami, liczbą powtórzeń czy ciężarem.
Nie mam też żadnych zastrzeżeń co do spacerów czy biegów. Amazfit szybko wykrywa zmiany w tętnie, nawet pomimo tatuażu na lewej ręce, który bywa problematyczny dla wielu czujników. Nieźle radzi sobie z rozpoznawaniem tempa na bieżni. Pozwala też na przygotowanie własnych treningów, z czego skorzystałem, ponieważ w planie treningowym mam między innymi interwały. Polegają one na 4 minutach szybkiego marszu i 2 minutach biegu. Powtarzam to 10 razy. W tym czasie Amazfit odmierza mi czas poszczególnych etapów i informuje dźwiękowo, że za chwilę zacznie się kolejny. Oferuje przy tym znacznie czytelniejszy ekran. W Garminie denerwowało mnie, że aby zobaczyć aktualne tętno, musiałem przewijać ekran. Tutaj wszystkie informacje mam w jednym miejscu.
Dobra bateria, a do tego płatności, ale...
Jednym z największych problemów wielu dzisiejszych smartwatchy jest krótki czas pracy na jednym ładowaniu. Co poniektóre trzeba ładować równie często, co telefony. Na tym tle Garmin zdecydowanie się wyróżnia, spokojnie dobijając do 2-3 tygodni. A co z opisywanym Amazfitem? Sytuacja wygląda bardzo podobnie. Uzyskanie na nim 2 tygodni nie powinno stanowić żadnego problemu, chociaż oczywiście zależy to od ustawień i częstotliwości treningów. W mojej ocenie jest ciutkę gorzej niż w przypadku Fenixa 8 z ekranem AMOLED, ale nadal bardzo dobrze.
Warto też wspomnieć, że Amazfit T-Rex 3 obsługuje płatności zbliżeniowe, ale niestety w dość ograniczonym zakresie. Zepp Pay współpracują z kilkoma bankami w Polsce, a na dodatek tylko w przypadku kart płatniczych Mastercard (nie działają z Visą). Z tego powodu nie byłem w stanie ich sprawdzić, bo takowej karty nie mam. Zresztą mojego banku nawet nie ma na liście. Co prawda można to obejść za sprawą aplikacji Curve Pay, więc jeśli bardzo wam na tym zależy, to się da. Natomiast dla mnie to jednak proteza. Wolałbym Zepp Pay w moim banku i z kartami Visa.
Jest rewelacyjny
To jakim zegarkiem sportowym jest Amazfit T-Rex 3? Moim zdaniem absolutnie rewelacyjnym, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jego cenę. Czy jest lepszy od wielokrotnie przywoływanego Garmina Fenix 8? Aż o takie stwierdzenie bym się nie pokusił. Natomiast bardzo niewiele mu brakuje. Po wielu miesiącach użytkowania trzy razy droższego konkurenta nie poczułem, żeby czegoś mi brakowało (no może poza płatnościami). Kilka rzeczy robi inaczej. Niektóre trochę gorzej (np. brak wsparcia dla ANT+), a inne trochę lepiej (np. liczenie powtórzeń w trakcie treningu siłowego). Powiedziałbym, że są to zaskakująco zbliżone sprzęty. Dużo bardziej niż niektórym może się wydawać.
Nie, Amazfit T-Rex 3 nie jest lepszy niż Garmin Fenix 8. Tak, Amazfit T-Rex 3 jest zdecydowanie bardziej opłacalny niż Garmin Fenix 8. Różnica w cenie jest jednak ogromna. Jeśli myśleliście o zakupie porządnego zegarka sportowego i nie chcecie wydawać ponad 3, a może nawet i 4 tys. zł, to śmiało wybierajcie T-Rexa 3. Zapewniam, że będziecie z niego bardzo zadowoleni. To rewelacyjny zegarek. Marka Amazfit robi ostatnio kawał dobrej roboty. Potwierdza to też model Active 2, którego też miałem okazję testować. Natomiast jeśli stać Was na Garmina, jednak brałbym właśnie niego.
-
Dobry ekran AMOLED
-
Fizyczne przyciski
-
Wytrzymałość i odporność
-
Długi czas pracy na baterii
-
Mnóstwo trybów sportowych
-
Śledzenie aktywności i monitorowanie zdrowia
-
Dokładny GPS z mapami offline
-
Bardzo atrakcyjna cena
-
Design, który może się podobać
-
Asystent AI
-
Prosta, czytelna aplikacja
-
Płatności…
-
…ale w ograniczonym zakresie
-
Brak wsparcia dla ANT+
-
Autorski system montażu paska (przejściówki w zestawie)
-
Część funkcji dodatkowo płatna