Netto i jego plecak ewakuacyjny. Przeczytaj, zanim kupisz

W sklepach Netto można znaleźć plecak ewakuacyjny w promocyjnej cenie 129 zł. Odpowiedzmy więc sobie na podstawowe pytanie: czy warto?

Paweł Maretycz (Maniiiek)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Netto i jego plecak ewakuacyjny. Przeczytaj, zanim kupisz

Gotowy plecak ewakuacyjny teoretycznie brzmi jak dobry wybór: nie musimy sami układać zestawu, tylko kupujemy gotowca i problem z głowy. Sęk w tym, że to nie zadziała: część rzeczy, jak ubranie na zmianę i tak musimy sami do niego dołożyć. Natomiast w przypadku plecaka z Netto mamy do czynienia z naprawdę skromnym wyposażeniem. Nie ma tu żywności, wody, ani sposób na jej oczyszczanie. Nie znajdziemy tu żadnego przyzwoitego schronienia. Tak naprawdę można powiedzieć, że to tylko baza do plecaka ewakuacyjnego, który w większości i tak sami będziemy musieli uzupełnić.

Dalsza część tekstu pod wideo

Plecak ewakuacyjny z Netto

Netto i jego plecak ewakuacyjny. Przeczytaj, zanim kupisz

Czy więc warto dopłacić do takiej bazy z kilkoma elementami wyposażenia? Osobiście uważam, że… nie. W takich rozwiązaniach nie znajdziemy rzeczy, których byśmy nie mogli dokupić przy okazji innych zakupów, niezbędnych do jego skompletowania. Co więcej, w tym konkretnym przypadku większość wyposażenia nadaje się co najwyżej do wyjęcia z plecaka i wrzucenia do odpowiedniego kontenera na odpady. Jedyne, co mogę o nim powiedzieć pozytywnego to to, że kilka rzeczy wygląda na naprawdę użytecznych. 

Jeśli chodzi o plecak, to tu muszę podziękować redakcyjnemu koledze, Przemkowi. A to dlatego, że u mnie w mieście nie ma Netto, więc przeszedł się ocenić, z czym mamy do czynienia. Jak podkreślił, sam plecak sprawia dobre wrażenie, a do wyboru są wersje czarna i oliwkowa. Niestety, zawarte w nim przedmioty są schowane w kartonowym pudle, więc nie mógł się im przyjrzeć.

Co bym zostawił

Netto i jego plecak ewakuacyjny. Przeczytaj, zanim kupisz

Warunkowo zostawiłbym latarkę czołową. Niestety, ta jest oszczędna w opisie. Wiadomo jednak, że jest ładowana po USB, więc ma akumulator. Jednak na szczególnie długi czas pracy bym nie liczył przez wzgląd na niską cenę zestawu. Tu mam więc obawy co do tego ile poświeci za jednym naładowaniem, jednak lepiej mieć taką, niż żadną. Jednak zalecałbym wymianę na inny model, nawet na baterie AA lub AAA. Latarka czołowa ma jedną, znaczną przewagę: nie zajmuje rąk. W razie wędrówki nocą lub obozowania w ciemnym miejscu pozwoli ona na wykonanie prostych prac i bezpieczne przemieszczanie się.

Na pewno cennym nabytkiem z zestawu jest koc termiczny, zwany także folią NRC. Jest to prosty i niezastąpiony w kryzysowej sytuacji sposób na ogrzanie się. Warto pamiętać, że nie jest to materiał oddychający i nie zapewnia pełnej ochrony przed zimnem. Jest to jednak coś, co ocaliło już wiele żyć. Obiecujące jest także ponczo przeciwdeszczowe: ot proste, foliowe okrycie, dzięki któremu nie przemokniemy od zewnątrz. Możemy jednak przemoknąć od środka, ponieważ to nie jest z materiału oddychającego. Mimo to w razie ewakuacji się sprawdzi, zwłaszcza że jest lekkie i zajmuje mało miejsca.

Kolejnym elementem, który nie jest do wyrzucenia, jest metalowy kubek: najprawdopodobniej stalowy, lub aluminiowy. Niestety Netto nie podało jego pojemności, a szkoda, bo to kluczowy parametr w przypadku naczyń. Jego największym atutem jest jednak to, że można go postawić w ognisku i zagotować w nim wodę. 

Gwizdek: chociaż sklep deklaruje, że to także termometr i kompas, to zaufałbym tylko jego podstawowej funkcji sygnałowej. Gwizdek pozwala nam wezwać pomoc niskim nakładem energetycznym. Nie zedrzemy sobie gardła, jak przy krzyku, a będzie nas słychać ze znacznie większej odległości. Coś do pozostawienia.

Co bym wyrzucił

Zacznijmy od tego, co może nam realnie zaszkodzić, czyli noża: jest to składane ostrze o długości 8,5 cm. Nawet porządne ostrza składane mogą nie wytrzymać wielu prac, łamiąc się przy tym i raniąc właściciela. Tu mamy tani i najprawdopodobniej badziewny scyzoryk. O wiele lepszym podejściem są noże zespolone z rękojeścią. Dobrym przykładem taniego i użytecznego narzędzia są popularne noże Morakniv. Te kosztują około kilkudziesięciu złotych, oferując przy tym wysoką jakość i trwałość czym zdobyły sobie uznanie w środowiskach buschcraftowych. A można je kupić w wielu sklepach z narzędziami. 

Sztuciec 5 w 1 to jeden z najlepszych przykładów czegoś do wszystkiego i do niczego. Ani nie jest to dobry widelec, ani łyżka, ani nóż, ani otwieracz. W jego miejsce o wiele lepiej wsadzić do plecaka te sztućce, które mamy w domu i dołożyć otwieracz.

Krzesiwo również jest do wyrzucenia. Dlaczego? Z dwóch powodów: po pierwsze jest to najtańsze krzesiwo na rynku, którym naprawdę trudno coś rozpalić. Wiem, bo sam mam. Po drugie: korzystanie z krzesiwa, nawet porządnego, jest… trudne. Trzeba mieć naprawdę dobrze przygotowaną rozpałkę i dużo cierpliwości, żeby rozpalić nim ogień, zwłaszcza jeśli nie mamy wprawy. Dla większości osób krzesiwo nie będzie gwarancją uzyskania ognia. O wiele lepszym, prostszym i skuteczniejszym sposobem rozpalenia ognia jest zwykła zapalniczka. I to właśnie ona powinna trafić do zestawu. 

Bransoletka przetrwania, czyli sznurek, drugie krzesiwo i kompas, oraz gwizdek… teoretycznie dublowanie elementów w plecaku ucieczkowym ma sens, ponieważ jeśli jeden nas zawiedzie, to mamy zapas. W praktyce dostajemy kawałek linki, której już nie zaplączemy tak, jak na początku była zaplątana, jeszcze bardziej bezużyteczne krzesiwo i równie marny kompas, jak w gwizdku. Element najzwyczajniej niewarty uwagi. Zamiast tego lepiej kupić kilka metrów porządnego parakordu.

Notes z ołówkiem – owszem, użyteczna rzecz. Można coś zapisać, albo zrobić z papieru rozpałkę. Jednak jest to coś do kupienia w każdym papierniczym. Nie trzeba do tego kupować plecaka ucieczkowego.

Saperka z piłą, otwieraczem, kompasem… którą nic nie zetniemy, kompas jest równie użyteczny, jak w poprzednich narzędziach, a otwieranie nią czegoś brzmi jak nieporozumienie. Dodatkowo to bardzo tania saperka, przez co może się pogiąć i połamać na pierwszym lepszym kamyku. Sam kiedyś taką miałem i na całe szczęście nie była to moja jedyna łopatka na wypadzie, ponieważ nie dałem rady wykopać nią nawet jednej dziury w ziemi: po prostu się pogięła.

Czego brakuje

Netto i jego plecak ewakuacyjny. Przeczytaj, zanim kupisz

W plecaku tym nie znajdziemy śpiwora i ubrań. A te są nam niezbędne, niezależnie czy wylądujemy w jakimś miejscu zbiórki, lesie, czy u znajomych na podłodze/kanapie. Środki higieny i dezynfekcji jak mydło, czy płyn do odkażania również są potrzebne. Brudne ręce i jedzenie nimi to ryzyko biegunki. Ta w sytuacji ewakuacji może zakończyć się tragicznie.

Nie ma też apteczki, która w razie zranienia się również może nas uchronić między innymi przed zakażeniem. A co z oczyszczaniem wody? Tu przyda się jakiś filtr węglowy do zanieczyszczeń chemicznych, oraz osobny filtr do zanieczyszczeń biologicznych. Oraz grubsza szmatka do pozbycia się zanieczyszczeń mechanicznych, które negatywnie wpływają na żywotność filtrów. Konieczna jest także butelka, oraz podstawowy zapas wody i jedzenia.

Warto też mieć radio, aby móc słuchać komunikatów. Najlepiej na baterie i koniecznie analogowe. W sytuacjach kryzysowych to radiostację mogą być najlepszym źródłem przesyłu informacji, ponieważ do ich zasilania wystarczy prosty generator, a swoim zasięgiem pokrywają duży teren. Niestety, większość modeli nie wspiera modulacji AM na częstotliwościach poniżej 500 kHz. A szkoda, bo na 225 kHz nadawany jest Program Pierwszy Polskiego Radia z nadajnika, którego zasięg obejmuje cały kraj.

Krótkofalówka natomiast sprawia, że nie tylko możemy słuchać, ale też mówić, co również może przesądzić o naszym przetrwaniu. Warto mieć także coś do nawigacji. Chociażby GPS z naszego smartfona, jeśli nie potrafimy korzystać z mapy i kompasu. Tu jednak pamiętajmy o ściągnięciu map offline. Koniecznie trzeba mieć także przeciwpyłowe maski ochronne i oczywiście porządne rękawice robocze. Warto dodać, że większość tego sprzętu kupimy w sklepach z narzędziami. Nie muszą to być sprzęty dedykowane buschraftowi, survivalowi itd.

Warto mieć także w nim pendrive z kopią wszystkich naszych dokumentów. Te nie będą miały teoretycznie mocy prawnej, jednak mogą być podstawą do ich odtworzenia. A to może znacznie ułatwić życie, kiedy zagrożenie minie i będziemy chcieli wrócić do normalności.

Po co mi plecak ewakuacyjny?

Pewnie wiele osób zadaje sobie tego typu pytanie. Wbrew pozorom nie chodzi tu o wojnę. Plecak ewakuacyjny może nam się przydać w razie powodzi, pożaru domu lub bloku, długotrwałego blackoutu, czy skażenia chemicznego. Ewentualnie w razie odnalezienia blisko nas niewybuchu i ewakuacji mieszkańców. 

Sam w ubiegłym roku brałem udział w akcji zabezpieczania potencjalnie niebezpiecznej strefy, którą musieli wszyscy opuścić, kiedy w Lublinie odnaleziono niewybuch przy ulicy Walecznych. Ewakuowano wtedy około 2800 osób i gdyby akcja saperów nie przeszła sprawnie, to możliwe, że osoby te musiałyby spędzić noc poza domem, najpewniej bez żadnego koca, gdzieś na sali gimnastycznej szkoły poza obszarem zagrożenia. Jak widać, takie rzeczy naprawdę się zdarzają.

A i o skażenie chemiczne nietrudno: wystarczy, że cysterna z niebezpieczną substancją ulegnie wypadkowi i mamy wyciek, który zależnie od kierunku i siły wiatru może stanowić zagrożenie dla tysięcy osób, które będą musiały szybko opuścić swoje domy i mieszkania. A wtedy nie będzie czasu na pakowanie plecaka. Zamiast tego trzeba będzie wyjść z domu z tym, co się złapie pod rękę.