DAJ CYNK

PlayStation 5 z napędem czy bez? Bo że PlayStation 5 to już wiadomo

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Felietony

Sony PlayStation 5

Jakie jest najważniejsze wydarzenie branży tech minionego tygodnia? Bez wątpienia prezentacja PlayStation 5, którą zgotowało nam Sony. Nie będzie chyba przesadą, jeśli powiem, że dostaliśmy wszystko, na co czekaliśmy. No, prawie wszystko.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Chyba nie ma żadnego szanującego się dziennikarza, bloggera czy influencera, mającego choćby pobieżny związek z branżą grową, który w ciągu minionych dni nie dodałby swoich trzech groszy komentarza na temat prezentacji PlayStation 5. Bo jest co komentować - pokaz, który zafundowało nam Sony, wydaje się znacznie lepiej ilustrować nadchodzący skok generacyjny niż to, co zaprezentował do tej pory Microsoft.

Horizon 2: Forbidden West

No a skok generacyjny w wydaniu Sony robi niesamowite wrażenie, powoduje opad szczęki do samej podłogi i urywa [tu niech każdy wstawi wybraną część ciała]. W każdym razie tak próbuje to przedstawiać to producent w swoich materiałach marketingowych, które mówią o największym postępie między generacjami w dziejach. Oczywiście to gruba przesada, bo umówmy się - o postępie na miarę przeskoku w 3D z czasów pierwszego PlayStation nie ma tutaj mowy. Ba, nawet PlayStation 2 i 3 na pierwszy rzut oka przyniosły ze sobą znacznie większy postęp graficzny niż to, co pokazano w czwartek.

Zawód? No trochę tak. Sam długo nie byłem pewny co o tym myśleć, bo choć prezentacja ogólnie mnie zachwyciła, o tyle „przyszłości gamingu” to w niej za wiele nie widziałem. Gdyby ktoś mi powiedział, że oglądam trailery nowych produkcji na PS4, pewnie uwierzyłbym bez wahania.

To jednak wrażenia po obejrzeniu oryginalnego streamu, który jakością nie powalał. Potem przyszły kolejne dni, pojawiła się chwila, żeby ponownie obejrzeć wszystkie trailery - tym razem w rozdzielczości 4K - i czas, żeby zweryfikować swoją opinię. Diabeł tkwi w szczegółach, a te w przypadku gier na PS5 prezentują się obłędnie. Największe wrażenie pod tym względem wywarł na mnie Resident Evil VIII, zwłaszcza w momentach, kiedy dostawaliśmy zbliżenia na twarze bohaterów. Każdy detal, każda bruzda, wszystkie mikrodetale - tak drobiazgowo wymodelowanych postaci jak dotąd nie widziałem. Zresztą to nie jedyny zwiastun, który oglądałem z rozdziawionymi ustami - nie mniej imponująco prezentowały się chociażby trailery nowego Horizona czy Ratcheta. Zwłaszcza na ten ostatni polecam zwrócić uwagę, bo oprócz wspomnianego już bogactwa detali dawał on przedsmak tego, w jaki sposób gry nowej generacji mogą korzystać z ray tracingu, a więc jednej z bardziej rewolucyjnych technik w asortymencie PlayStation 5 i Xbox Series X.

Ratchet Drift Apart

Jakby tego było mało, większość zaprezentowanych zwiastunów miała być rendereowana w natywnym 4K i płynnym 30, a czasem nawet 60 FPS (czego dowiedzieliśmy się dzięki niezawodnej ekipie Digital Foundry). Żadnego upscalingu, żadnych wyszukanych technik rekonstrukcji. Jeśli wspomniane tytuły rzeczywiście będą tak działały na fabrycznych konsolach - do czego na razie z ostrożności wolę podchodzić nieufnie - to będzie to rzeczywiście duży skok.

Tylko to w dalszym ciągu nie jest „największy skok generacyjny w historii”, a patrząc po samych zwiastunach nie widzę absolutnie żadnego powodu, by zaprezentowane gry nie mogły się pojawić na PS4. Jasne, bez 4K, bez hiperrealistycznego oświetlenia i odwzorowania detali, ale nadal atrakcyjne wizualnie i mechanicznie z grubsza takie same. Pewnie wynika to stąd, że najważniejszych atutów nowej konsoli Sony - szybkiego SSD i zaawansowanej symulacji dźwięku przestrzennego - nie da się tak łatwo pokazać na pojedynczych trailerach. Teoretycznie można się kłócić, że zwiastun Ratcheta ze swoim szybkim przeskakiwaniem między poszczególnymi lokacjami demonstruje, jakie możliwości daje twórcom nowy dysk. No OK, ale coś takiego już było na PS4 - polecam zapoznać się z motywem podróży w czasie w Titanfall 2. Pewnie to nie jest do końca to samo, ale dla mnie - w gruncie rzeczy laika - z boku nie ma wielkiej różnicy. Tutaj punkt dla Microsoftu, któremu dużo lepiej udało się pokazać korzyści płynące z zastosowania SSD, prezentując nie tyle samą rozgrywkę, co szybkość, z jaką można przeskakiwać między interfejsem, a poszczególnymi grami. To jest przyszłość - coś, czego dotąd nie mieliśmy, a co może absolutnie zmienić sposób, w jaki korzystamy z konsoli.

Ale mimo to nie ulega w mojej ocenie żadnej wątpliwości, że to Sony wygrało potyczkę na trailery. Bo umówmy się - ludzie nie kupowali PlayStation 4 dla teraflopów, a dla gier. I to właśnie zobaczyliśmy na czwartkowym pokazie - masę świetnie zapowiadających się tytułów. Nie prerenderowane „wizje”, jak na evencie Microsoftu, tylko coś, co za kilka miesięcy najprawdopodobniej sami zobaczymy na ekranach naszych telewizorów. Że nie są szczególnie rewolucyjne? Może, ale co z tego? Ratchet, Gran Turismo czy Horizon też nie były najbardziej innowacyjnymi tytułami w bibliotece PlayStation 4, a mimo to ludzie czasem tylko dla nich potrafili kupić konsolę. No i właśnie się dowiedzieliśmy, że na PS5 dostaną dokładnie to samo - tylko ładniejsze. Zresztą ciekawych nowości również nie zabrakło. Sam jestem zaintrygowany zwłaszcza Ghostwire: Tokyo od Shinjiego Mikamiego (twórcy serii Resident Evil), który wyróżnia się obłędnym designem, a także Project Athia od Square Enix.

Pytanie jednak czy zaprezentowane gry przekonają mnie do kupna konsoli na premierę? Nie wiem. Na pewno za to co zobaczyłem nie mam zamiaru płacić 3000 zł, a przecież tyle ma wynosić cena PS5 według najnowszych plotek. Do tego sama konsola będzie wielka i… brzydka. Wiem, wiem, o gustach się nie dyskutuje, a w sieci nie brakuje osób, którym ten kosmiczny design się podoba. Mimo to nadal je podtrzymuję i mogę to nawet napisać z Caps Locka: PLAYSTATION 5 WYGLĄDA OHYDNIE! PlayStation 4 czy Xbox One może były nudne, ale ich minimalistyczny design nieźle zniósł próbę czasu i nadal dobrze prezentują się pod telewizorem. Wierzę, że to samo będę mógł powiedzieć za kilka lat o Xbox Series X, nawet jeśli jego kształt jest szalenie niepraktyczny. Ale o PS5? Nie sądzę.

PlayStation 5 - porównanie rozmiaru
Porównanie rozmiaru PlayStation 5 z innymi konsolami (źródło: u/GREBO7)

Ale jest jeden powód, dla którego mimo wszystko rozważam zakup PS5 na premierę, nawet jeśli tylko czysto hipotetycznie - napęd Ultra HD Blu-ray. Nazwijcie mnie czarnowidzem, ale nie zdziwiłbym się, gdyby to była ostatnia okazja, by kupić konsolę Sony obsługującą fizyczne nośniki. Że to niemożliwe? Ludzie w czasach PlayStation 3 mówili to samo o porzuceniu wstecznej kompatybilności.

Oczywiście na tym etapie to wróżenie z fusów, ale wiele się może przez najbliższych kilka lat wydarzyć. Już samo pojawienie się wersji bez napędu sugeruje, że cyfrowa dystrybucja przestała być w oczach producenta wyłącznie dodatkiem, a przecież wszystko wskazuje na to, że trend ten będzie się w przyszłości dalej pogłębiał. Będę bardzo zdziwiony, jeżeli Sony w imię cięcia kosztów nie zdecyduje się któregoś dnia zrezygnować ze „zbędnego balastu” i po prostu nie pozbędzie się napędu, tak jak kiedyś zrobiło to ze wsteczną kompatybilnością w PlayStation 3.

Sony PlayStation 5

Ale, jak mówiłem, na dzień dzisiejszy to tylko gdybanie. Tak samo jak gdybaniem pozostaje cena konsoli, jej interfejs, ceny gier czy plany dotyczące wstecznej kompatybilności i PlayStation Plus - mnóstwo mniej lub bardziej istotnych czynników, które finalnie dadzą nam odpowiedź na pytanie „Czy warto?” Na całe szczęście poznaliśmy już najważniejszy element tej układanki, czyli gry, w które przyjdzie nam zagrać na nowym sprzęcie. Jeśli miałbym tylko na tej podstawie wybierać, która konsola nowej generacji stanie w moim salonie, to bez wątpienia padłoby właśnie na PlayStation 5.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Sony

Źródło tekstu: własne