Wczorajszy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który skutkuje koniecznością powtórzenia przetargu na 1800 MHz z 2007 roku, wprowadził sporo zamieszania. Paradoksalnie, bardziej zagroził rozdaniu częstotliwości 800 MHz niż zwiększył ryzyko zabrania 1800 MHz CenterNetowi i Mobylandowi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wczorajszy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który skutkuje koniecznością powtórzenia przetargu na 1800 MHz z 2007 roku, wprowadził sporo zamieszania. Paradoksalnie, bardziej zagroził rozdaniu częstotliwości 800 MHz niż zwiększył ryzyko zabrania 1800 MHz CenterNetowi i Mobylandowi.
Zobacz: NSA prawomocnie uchylił decyzję UKE o częściowym powtórzeniu 1800 MHz.
Cały proces rozdawania częstotliwości dzieli się na 2 postępowania:
- przetargowe, konkursowe i aukcyjne, w procesie którego wybierani się zwycięzcy,
- rezerwacyjne, kiedy zwycięzcom przydzielane są częstotliwości. To na tej podstawie dany podmiot posiada prawo do użytkowania pasma.
Postępowanie rezerwacyjne dla spółek Midasa wydaje się raczej niezagrożone. Choć w przyszłym tygodniu spodziewany jest wyrok NSA w tej sprawie, to sąd niższej instancji utrzymał w mocy decyzję prezesa UKE. Wczorajsza decyzja NSA spowodowała problem w kwestii postępowania przetargowego.
Zobacz: WSA utrzymał rezerwacje 1800 MHz Mobylandu i CenterNetu.
Zajrzyjmy do Prawa telekomunikacyjnego. Art. 118d pkt. 7 mówi, że
Zmiana wyników przetargu, aukcji lub konkursu będąca konsekwencją unieważnienia przetargu, aukcji albo konkursu stanowi podstawę wznowienia postępowania w sprawie rezerwacji częstotliwości dokonanej po przeprowadzeniu tego przetargu, aukcji albo konkursu.
To oznacza, że dopóki to postępowanie nie zostanie wszczęte, a NSA w przyszłym tygodniu nie podważy wyroku WSA, to Midas jest bezpieczny. W tym momencie ważne jest też wspomnienie dwóch innych punktów art. 118d, do których odniosę się później:
- 10. Postępowania w sprawie rezerwacji częstotliwości nie wznawia się, jeżeli od dnia ogłoszenia wyników przetargu, aukcji albo konkursu upłynęło 10 lat,
- 11. Decyzji w sprawie rezerwacji częstotliwości nie uchyla się, jeżeli od dnia jej doręczenia lub ogłoszenia upłynęło 10 lat.
To, że prezes UKE musi powtórzyć przetarg, raczej nie ulega wątpliwości. Może albo podejść do tematu całkiem sprawnie, ogłosić postępowanie, a spółki Midasa wystarczy, że przebiją kwotą konkurentów - zwycięzcy się nie zmienią, postępowanie rezerwacyjne nie zostanie wznowione, nie ma potrzeby zapłaty wysokich, zaoferowanych kwot. Wszystko zostanie po staremu.
Z drugiej strony prezes UKE ma cały wachlarz instrumentów odsuwających do wspomnianych wcześniej 10 lat cały proces:
- może przedłużać i wielokrotnie powtarzać proces konsultacyjny przetargu (w aukcji mamy już trzecie konsultacje, pierwsze zaczęły się we wrześniu zeszłego roku),
- może tak skonstruować warunki, że tylko Midasowi będzie się opłacało do niego przystąpić. Mogą to być np. wysokie punkty karne za już posiadane 1800 MHz (tych T-Mobile ma więcej niż Grupa Zygmunta Solorza-Żaka) albo dodatkowe punkty za deklarację pokrycia 60% kraju w 24 godziny (spółki Midasa mają przecież gotową sieć),
- może unieważnić nowo rozegrany przetarg w ciągu 21 dni od ogłoszenia wyników, ze względu na naruszenie interesów uczestników, a potem ogłosić przetarg od nowa.
Takie przykłady można mnożyć, dlatego uważam, że rezerwacje CenterNetu i Mobylandu są niezagrożone. Patrząc na to od strony zdrowego rozsądku, to brak parafki na jednej ze strony ofert T-Mobile, która
i tak by nie wygrała, nie powinien być powodem do zmiany aktualnego stanu rzeczy.
Wczorajszy wyrok NSA wnosi za to sporo zamieszania do sprawy aukcji. No bo niby Mobyland i CenterNet mają rezerwacje, ale jednak zagrożone odebraniem. Jak oceniać wtedy grupę ZSŻ, jak oceniać jej pozycję konkurencyjną? Uwzględniając 20 MHz w 1800 MHz czy nie? To będzie szczególnie ważne w kontekście niedawnych wypowiedzi prezesa UOKiK Adama Jassera, że 800 Mhz lepiej rozdać w przetargu, gdzie może wypowiedzieć się UOKiK, niż aukcji, gdzie decydują tylko pieniądze.
Zobacz: Jasser: przetarg lepszy od aukcji, potrzeba dyskusji ekspertów.
Najśmieszniejszą rzeczą w tym wszystkim jest to, że szefową komisji przetargowej w 2007 roku, która zadecydowała o odrzuceniu oferty T-Mobile, była... Magdalena Gaj, aktualna prezes UKE. Jak widać los chciał, żeby dokończyła swoje "dzieło".