DAJ CYNK

Bezhołowie

Witold Tomaszewski

Felietony

W ostatnim czasie coraz częściej dochodzę do wniosku, że skutecznie regulacją polskiego rynku telekomunikacyjnego nie zajmuje się tak naprawdę nikt. Ci, co powinni, za wiele nie robią, za to mocno interesują się ci, którzy mogą co najwyżej doradzać.

W ostatnim czasie coraz częściej dochodzę do wniosku, że skutecznie regulacją polskiego rynku telekomunikacyjnego nie zajmuje się tak naprawdę nikt. Ci, co powinni, za wiele nie robią, za to mocno interesują się ci, którzy mogą co najwyżej doradzać.

UKE w ostatnim czasie odbył kilka ważnych konsultacji. Aukcja LTE, deregulacja rynku BSA w najbardziej zinternetyzowanych gminach czy przedłużanie rezerwacji częstotliwości - żeby tylko wymienić te najważniejsze. Żadne z nich nie zakończyły się publikacją stanowiska Urzędu, w których odniesiono by się do najważniejszych uwag ze stanowisk zainteresowanych. Bardziej przypomina to publiczne wysłuchanie, bo o rynkowym dialogu mowy być nie może. Wygląda to tak, jakby Urząd chciał wszystko przepchnąć jak najszybciej, najciszej jak to możliwe, aby nie wzbudzać publicznej dyskusji. A przynajmniej nie zajmować w nim stanowiska. Minimum minimorum.

Dość ciekawie zachowuje się nowy prezes UOKiK Adam Jasser. Od momentu, kiedy pięć miesięcy temu objął stanowisko, zajmuje się praktycznie tylko telekomunikacją. Urząd aktywnie uczestniczy we wszystkich konsultacjach organizowanych przez UKE. Każda opinia jest krytyczna, niezgadzająca się z wizją zaprezentowaną przez regulatora telekomunikacyjnego.

Oprócz prezesa UOKiK, do gry weszła Najwyższa Izba Kontroli, kwestionując po rutynowej kontroli niektóre z zagranicznych delegacji Magdaleny Gaj w 2013 roku. Co ciekawe, podobna, rutynowa analiza za 2012 rok, kiedy kontrowersyjne podróże też były, zastrzeżeń NIK nie wzbudziła. Co w tym czasie się zmieniło, poza prezesem Izby?

Magdalena Gaj chce chyba spokoju przed październikowym wyborem do ITU. Próbuje przeprowadzać kampanie marketingowe, ostatnio m.in. w serwisie natemat.pl. Tak naprawdę trudno mi skomentować ten tekst ze względu na poziom absurdu, który z niego bije. Tonący brzytwy się chwyta?

Obaj prezesi wiązani są z osobą premiera Donalda Tuska. Magdalena Gaj kojarzona jest z innym politykiem PO. Pytanie brzmi - do czego doprowadzi ta próba sił? Celem jest stworzenie nowego superregulatora, połączenie UOKiK i UKE, czyli pójście w model duński? Czy sprawa jest o wiele bardziej trywialna i chodzi o samą zmianę na stanowisku UKE i "ubicie" kandydatury do ITU? Tak czy siak w momencie, kiedy jesteśmy w czasie podejmowania bardzo ważnych decyzji regulacyjnych, takie bezhołowie jest bardzo szkodliwe. Dla nas, konsumentów.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News