DAJ CYNK

Asystent Google chce mi pomóc w życiu. Tylko czy ja w ogóle potrzebuję jego pomocy?

Sebastian Górski

Felietony

"OK, Google". Przez ostatnie kilka dni zabawialiśmy się z polskim Asystentem Google na różne sposoby. Ja mówiłem do niego, on mówił do mnie. Po czym odezwał się mój wewnętrzny tetryk z pytaniem: ale w ogóle na co mi to?

Dalsza część tekstu pod wideo
 
To w żadnym razie nie będzie tekst hejtujący Asystenta Google. Wiele osób w Polsce długo czekało, aż przemówi swojskim językiem. Ekipa odpowiedzialna za to zadanie napracowała się po czubki głów, za co należą im się brawa na stojąco. Wszelkie narzekania, że miało być coś innego, a jest coś innego na razie odstawiam na bok. Do znaczka BETA w produktach Google jestem już od lat przyzwyczajony.
 
Wy jeszcze tego nie wiecie, ale ja czasem lubię kwestionować ustalony porządek. I mam tendencję do chodzenia własnymi ścieżkami, co nie zawsze przysparza mi doświadczeń o najwyższym współczynniku przyjemności. Tym razem owocem moich rozmyślań stał się on (na razie tylko ON, a nie ONA) - przemawiający do mnie w rodzimym języku Asystent Google.
 
Opowiedział mi kilka sucharów, wyjawił ile lat ma ten i ów jegomość, sprawdził ceny połączeń lotniczych do Wrocławia i przewalutował 20 euro na złotówki do czwartego miejsca po przecinku. Przede mną jeszcze próby w samochodzie, gdzie w środowisku, które obsłudze smartfonów nie sprzyja, może mi się przydać najbardziej. Sęk w tym, że jak na razie nie odczuwam wyraźnej potrzeby korzystania z niego na co dzień.

Sztuka zadawania dobrych pytań

Jestem przekonany, że wyszukiwanie głosowe ma przed sobą przyszłość. Ostateczny sukces rozwiązania leży jednak zarówno po stronie inżynierów, jak i samych użytkowników, którzy na obecnym etapie muszą nadal uczyć się zadawać pytania. Maszyny coraz lepiej rozumieją naturalną mowę, ale jeśli obie strony nie spotkają się w dogodnym dla obu stron miejscu, trudno przewidzieć odbiór technologii przez typowego Kowalskiego.

Póki co mam wrażenie, że dla ludzi mniej zaznajomionych z nowoczesnymi gadżetami asystent głosowy wydaje się wyłącznie ciekawostką na 5-10 minut zabawy. Coś na zasadzie robota, który rozpoznaje twarze domowników i jest w stanie wykonać kilka śmiesznych akrobacji. Drzemie w nim potężny potencjał, ale nie jest on jeszcze tak łatwy do odkrycia dla kogoś, kto nie ma czasu na naukę nowych rzeczy.

Jako społeczeństwo przyzwyczajamy się coraz bardziej do komfortu i “efektu instant” (wszystko można mieć na już), a to oznacza, że coraz trudniej będzie nam adaptować się do technologii, które w początkowej fazie nieco “skrzypią”. Oczywiście zaraz pojawią się głosy, że to technologia ma się adaptować do nas, ale tu na drodze stają oczywiste ograniczenia natury technicznej - do szeroko pojętej sztucznej inteligencji droga jeszcze bardzo daleka.

Zobacz: Asystent Google już dostępny po polsku. Wdrożenie potrwa kilka tygodni
Zobacz: Jak zainstalować Asystenta Google? Nie musisz czekać

Przykro mi, Dave. Nie mogę tego zrobić

Czy Asystent Google jest w stanie realnie pomóc w codziennym życiu osobom, które nie są tak mocno przyssane do smartfonu? Raczej nie, a jeśli już to muszą się one wyposażyć w urządzenie wspierające tę technologię. Sterowanie oświetleniem? Oczywiście, ale najpierw trzeba kupić odpowiednie żarówki i ustawić je w panelu Google Home, a to wymaga już nieco wiedzy i wysiłku. Moja mama się tego zadania nie podejmie.

Świat poza bańką najbliższych znajomych z Facebooka podekscytowanych (równie ze mną) spolszczeniem Asystenta Google często zapomina, że na zewnątrz świat może wyglądać nieco inaczej. Oczekiwania ‘tamtych’ ludzi często sprowadzają się do jednego - “ma być łatwo i szybko”. “Mam gadać do telefonu w zatłoczonym autobusie? Nie ma mowy”. “Po co mi to, skoro szybciej mogę sięgnąć po pilota?” “Co za głupia maszyna! Nie rozumie co ja do niej mówię!”

Być może z wiekiem zaczynam coraz bardziej przypominać ludzi, z których naśmiewałem się w młodości - niechętnych nowinkom, krytykujących młodszych (kiedyś to było, teraz to nie ma), generalnie coraz bardziej stetryczałych. Z drugiej strony jestem zwolennikiem podejścia holistycznego. Wierzę w sens istnienia rozwiązań, które pomogą nam lepiej wykorzystać czas jaki tu spędzamy. Tylko do tego w przypadku asystentów głosowych jeszcze droga daleka.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Pixabay, wł