"OK, Google". Przez ostatnie kilka dni zabawialiśmy się z polskim Asystentem Google na różne sposoby. Ja mówiłem do niego, on mówił do mnie. Po czym odezwał się mój wewnętrzny tetryk z pytaniem: ale w ogóle na co mi to?
Jestem przekonany, że wyszukiwanie głosowe ma przed sobą przyszłość. Ostateczny sukces rozwiązania leży jednak zarówno po stronie inżynierów, jak i samych użytkowników, którzy na obecnym etapie muszą nadal uczyć się zadawać pytania. Maszyny coraz lepiej rozumieją naturalną mowę, ale jeśli obie strony nie spotkają się w dogodnym dla obu stron miejscu, trudno przewidzieć odbiór technologii przez typowego Kowalskiego.
Póki co mam wrażenie, że dla ludzi mniej zaznajomionych z nowoczesnymi gadżetami asystent głosowy wydaje się wyłącznie ciekawostką na 5-10 minut zabawy. Coś na zasadzie robota, który rozpoznaje twarze domowników i jest w stanie wykonać kilka śmiesznych akrobacji. Drzemie w nim potężny potencjał, ale nie jest on jeszcze tak łatwy do odkrycia dla kogoś, kto nie ma czasu na naukę nowych rzeczy.
Jako społeczeństwo przyzwyczajamy się coraz bardziej do komfortu i “efektu instant” (wszystko można mieć na już), a to oznacza, że coraz trudniej będzie nam adaptować się do technologii, które w początkowej fazie nieco “skrzypią”. Oczywiście zaraz pojawią się głosy, że to technologia ma się adaptować do nas, ale tu na drodze stają oczywiste ograniczenia natury technicznej - do szeroko pojętej sztucznej inteligencji droga jeszcze bardzo daleka.
Zobacz: Asystent Google już dostępny po polsku. Wdrożenie potrwa kilka tygodni
Zobacz: Jak zainstalować Asystenta Google? Nie musisz czekać
Czy Asystent Google jest w stanie realnie pomóc w codziennym życiu osobom, które nie są tak mocno przyssane do smartfonu? Raczej nie, a jeśli już to muszą się one wyposażyć w urządzenie wspierające tę technologię. Sterowanie oświetleniem? Oczywiście, ale najpierw trzeba kupić odpowiednie żarówki i ustawić je w panelu Google Home, a to wymaga już nieco wiedzy i wysiłku. Moja mama się tego zadania nie podejmie.
Świat poza bańką najbliższych znajomych z Facebooka podekscytowanych (równie ze mną) spolszczeniem Asystenta Google często zapomina, że na zewnątrz świat może wyglądać nieco inaczej. Oczekiwania ‘tamtych’ ludzi często sprowadzają się do jednego - “ma być łatwo i szybko”. “Mam gadać do telefonu w zatłoczonym autobusie? Nie ma mowy”. “Po co mi to, skoro szybciej mogę sięgnąć po pilota?” “Co za głupia maszyna! Nie rozumie co ja do niej mówię!”
Być może z wiekiem zaczynam coraz bardziej przypominać ludzi, z których naśmiewałem się w młodości - niechętnych nowinkom, krytykujących młodszych (kiedyś to było, teraz to nie ma), generalnie coraz bardziej stetryczałych. Z drugiej strony jestem zwolennikiem podejścia holistycznego. Wierzę w sens istnienia rozwiązań, które pomogą nam lepiej wykorzystać czas jaki tu spędzamy. Tylko do tego w przypadku asystentów głosowych jeszcze droga daleka.
Źródło zdjęć: Pixabay, wł