Szef NATO ostrzega przed III Wojną Światową. Wybuchnie o procesory
Jeśli jego prognozy się spełnią, to niestety, ale będziemy blisko samego centrum wydarzeń. Przynajmniej na froncie europejskim.

Szef NATO, Mark Rutte podczas rozmowy z New York Times wyraził zaniepokojenie tym, że III Wojna Światowa może wkrótce wybuchnąć. Ma ona toczyć się na dwóch frontach. Wszystko także wskazuje na to, że będzie to wojna o procesory.
III Wojna Światowa
Ma ona zaangażować trzy regiony: Europę, znaczną część Azji i Amerykę Północną. Za jej wywołanie mają odpowiadać Chiny i Rosja, które miałyby przeprowadzić skoordynowane ataki. Celem Rosji mają być Państwa Bałtyckie, czyli Litwa, Łotwa i Estonia, natomiast Chiny miałyby uderzyć na Tajwan. Ruch ten miałby rozbić siły i uwagę NATO na dwa fronty, znacznie je tym osłabiając.



Wojna o procesory
Jak jednak podkreśla szef NATO atak na Europę, jak brutalnie by to nie brzmiało, miałby tylko jeden, główny cel: odwrócenie uwagi świata od ataku na Tajwan. To Chiny mają w tym duecie pociągać za sznurki, a Rosja tylko wykonywać rozkazy.
Chinom niezwykle zależy na Tajwanie z powodów historycznych. Uważają go za zbuntowaną chińską prowincję. Jednak najważniejsze są tam fabryki procesorów, zwłaszcza te należące do TSMC. Nie będzie przesadą, jeśli stwierdzę, że to one odpowiadają za obecny stan zaawansowania technologicznego naszego świata.
Zachód natomiast stara się ograniczać zarówno Chiny, jak i Rosję w dostępie do tych technologii. Gdyby trafiły one w ręce Chin, lub zostałyby zniszczone, to sytuacja na świecie uległaby nagłej zmianie. Chociaż oczywiście ten drugi scenariusz nie jest na rękę Państwu Środka, które również jest uzależnione od produkcji układów na Tajwanie.
Co z Polską?
Rosja obecnie nie jest w stanie podbić Ukrainy, więc teoretycznie jesteśmy bezpieczni, tak długo, jak nasz sąsiad się utrzymuje. Musimy się jednak liczyć z tym, że do konfliktu na pełną skalę może dołączyć Białoruś. Dodatkowo mieszkańcy północno-wschodniej części naszego kraju są szczególnie narażeni. A wszystko to z powodu tak zwanego Przesmyku Suwalskiego, który może połączyć Białoruś podległą Rosji z Królewcem.
Warto jednak mieć na uwadze, że prognozy szefa NATO nie muszą się spełnić i do wojny wcale nie musi dojść. Pozostaje nam mieć nadzieję, że ten najzwyczajniej w świecie się pomylił.