DAJ CYNK

Pegasus trafił do sieci. Każdy może pobrać i sprawdzić

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Bezpieczeństwo

Pegasus trafił do sieci. Każdy może pobrać i sprawdzić

Chcesz pobrać Pegasusa i go sprawdzić? W serwisie GitHub właśnie pojawiła się wersja 5.1 na system mobilny Android. 

Dalsza część tekstu pod wideo
 

System inwigilacji Pegasus to temat, który w ostatnich tygodniach praktycznie nie schodzi ani ze stron serwisów internetowych, ani pierwszych stron gazet, ani tym bardziej telewizyjnych programów informacyjnych.

Za jego pomocą miało być sprawdzanych wielu polityków, prawników oraz biznesmenów. W Polsce na nieoficjalnej liście są między innymi Roman Giertych, Ewa Wrzosek oraz Krzysztof Brejza.

Zobacz: Pegasus stał się jeszcze groźniejszy. Wszystko przez prosty trik

Pegasus trafił na GitHuba

Jest jednak szansa, że w Pegasus wkrótce przestanie być tak skuteczny. Amerykański ekspert ds. bezpieczeństwa — Jonathan Scott — opublikował na GitHubie próbki aplikacji na Androida (nie jest to pełna wersja aplikacji). Te podobno dostarczyła mu grupa VXUnderground, która specjalizuje się w zbieraniu i badaniu złośliwego oprogramowania. Jej walidacji dokonała z kolei firma Recorded Future, zajmująca się kwestiami bezpieczeństwa.

Ekspert opublikował próbki, ponieważ chce, aby analitycy na całym świecie mieli możliwość zbadania złośliwego kodu Pegasusa. W ten sposób chce powstrzymać program lub w najgorszym przypadku spowolnić jego działanie i rozwój. Czy to się uda? O tym przekonamy się w przyszłości, ale możliwość zajrzenia w kod może być punktem przełomowym.

Pegasus chiński, a nie izraelski?

Udostępnienie kodu na GitHubie zdradza ciekawe informacje. Do tej pory wszyscy byliśmy przekonani, że Pegasus powstał w izraelskiej firmie NSO Group. Początkowo pojawiły się informacje, że w kodzie dostępne są komentarze w języku chińskim, a program dodatkowo program łączy się z chińskimi serwerami technologicznej firmy Tencent. Okazało się, że to nieprawda.

Pegasus został kupiony przez Polskę za 25 mln zł. Jak donosi Gazeta Wyborcza, pieniądze pochodziły z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 r., czyli mówiąc wprost, z kasy resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry

Wiceminister Michał Woś miał złożyć wniosek o przeznaczenie 25 mln zł z Funduszu na "inne działania, które mają służyć zapobieganiu przestępczości", który ostatecznie został zatwierdzony. We wniosku ani razu nie padła nazwa Pegasusa, ani jakiekolwiek nawiązanie do systemu inwigilacji – ale GW nie ma wątpliwości, o co chodzi. 

Zobacz: UOKiK w asyście Policji przeszukał siedziby trzech firm informatycznych. Podejrzewa się je o zmowę przetargową
Zobacz: Chiny dają pokaz zamordyzmu. Kara zbiorowa za brak donosu

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock (Tomasz Kudala)