IKEA zrobiła pieruńsko ciekawy sprzęt. W Polsce też kupisz
W sieci IKEA pojawia się ciekawa nowość. Z grubsza jest to lampka stołowa, jednak dość niekonwencjonalna.

Przenośne lampki stołowe, a więc takie wyposażone w akumulator, to nic szczególnego. Zresztą, podobnie jak lampki z wbudowaną ładowarką indukcyjną. Rzadko kiedy widzimy jednak konstrukcję, która stara się obydwa te atrybuty połączyć.
Model Bettorp, bo o nim tu mowa, składa się z dwóch zasadniczych elementów. Tylko jeden z nich to właściwa lampka, i to o tyle nietypowa, że ładowana indukcyjnie. Drugim jest dwucewkowa ładowarka w podstawie.



IKEA Bettorp. Jeden sprzęt jak trzy inne
W rezultacie, jak zachwala producent, kupując akcesorium, otrzymujemy de facto trzy różne urządzenia. Po pierwsze, lampkę przenośną, a po drugie - stołową z ładowarką Qi. Wreszcie, po trzecie, kiedy zdejmiemy część zasadniczą z podstawy, mamy też podwójną ładowarkę indukcyjną.
Dodajmy, na upartego lampkę Bettorp można potraktować również jako ładowarkę do akumulatorków R6/AA, gdyż czterech takowych wymaga do działania.
Sama lampka ma około 23 cm wysokości i klosz o średnicy 13 cm. Świeci przy tym ciepłym białym światłem (2700 K), dodatkowo cechującym się konfigurowalną w zakresie trzech progów mocą (maks. 150 lm).
Moc ładowarki Qi wynosi natomiast 5 W, czyli w dzisiejszych realiach niewiele. Tak czy inaczej, powinno wystarczyć to, obok lampki, na potrzeby słuchawek, smartwatchy czy innych elektronicznych drobiazgów, których przecież gromadzimy w domach coraz więcej.
Ucieszą się też hołdownicy szeroko pojmowanej ekologii, bo ponoć tworzywo ABS wykorzystane do produkcji gadżetu w co najmniej 20 proc. pochodzi z odzysku.
Teraz najważniejsze - cena i dostępność. Dobra wiadomość jest taka, że lampka Bettorp trafiła do Polski, gorsza - kosztuje 249 zł, co dla wielu może być kwotą stanowczo zbyt wygórowaną. Szczególnie jeśli doliczymy jeszcze koszt czterech akumulatorków AA, których brakło w zestawie.