Co tam gokarty, wsiadaj do drona i niech wygra najszybszy
AirKart to nowy rozdział w historii lotnictwa – to wysokowydajny, jednoosobowy eVTOL (electric Vertical Take-Off and Landing), który już wkrótce będzie można wynająć za mniej niż 250 dolarów za 15 minut lotu. Projekt brytyjskiego startupu Elevate Racing odcina się od marzenia o „latających taksówkach” w miastach i skupia na czystej przyjemności latania po zamkniętych torach, podobnie jak gokarty na ziemi, tyle że… w powietrzu.

100 km na godzinę, 400 metrów nad ziemią w szaleńczym wyścigu
AirKart jest lekki, zbudowany z włókna węglowego i Kevlaru, inspirowany F1 oraz wyposażony w osiem współosiowych, kanałowych śmigieł ułożonych w czterech parach. Dzięki temu nawet awaria połowy silników pozwala na bezpieczne, automatyczne lądowanie. Pojazd będzie elektronicznie ograniczony do 100km/h i 400m pułapu, co, według twórców, pozwoli uniknąć wymogu licencji pilota w wielu krajach.
Największy atut AirKarta to dostępność: osoby bez doświadczenia zaczną od trybu EasyFly – wspomagana GPS i LiDARem autonomia dba o unikanie przeszkód i lądowanie za jednym przyciskiem. Z każdym kolejnym lotem odblokowywane będą nowe funkcje i większa moc – aż do sportowego trybu pełnej kontroli dla zaawansowanych użytkowników.



Za około 200 tys. dolarów AirKart będzie można też kupić do prywatnego użytku (w komplecie ze szkoleniem), jednak prawdziwą rewolucją ma być sieć AeroKarting Track – specjalnych torów wyścigowych dla latających pojazdów. Pierwsze mają ruszyć w Stanach Zjednoczonych, Europie, na Karaibach, Bliskim Wschodzie i w Afryce pod koniec 2027 roku. Prototyp ma wznieść się w powietrze już na początku 2026 roku.
AirKart nie przekonuje się do idei masowego, miejskiego transportu. Zamiast tego stawia na zabawę, dostępność i podobno bezpieczeństwo. Jedno jest pewne, dla fanów gokartów to o kilka poziomów adrenaliny więcej.