Naukowcy są zgodni: picie zmniejsza ryzyko depresji

A także zmniejsza ryzyko chorób serca i cukrzycy. Dlatego też lepiej pić za dużo, niż za mało.

Paweł Maretycz (Maniiiek)
3
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Naukowcy są zgodni: picie zmniejsza ryzyko depresji

Problem z piciem jest niestety w społeczeństwie dość powszechny. Sam zaliczam się do tej grupy, która pije stanowczo zbyt mało. Jedna półtoralitrowa butelka wystarcza mi na około dwa dni. Okazuje się, że to dzienne minimum.

Dalsza część tekstu pod wideo

Oczywiście tym, co warto pić, jest czysta, pozbawiona jakichkolwiek dodatków smakowych woda. Co kilka lat rozpoczyna się batalia: czy pić 1,5 litra, czy mniej, bo do tego poziomu zalicza się także woda wchłonięta z żywnością. Najnowsze badanie pokazuje jednak, że 1,5 litra to minimum z jednego prostego powodu: kortyzolu. U osób, które piją zbyt mało wody, w sytuacjach stresowych uwalnia się go aż o 50% więcej, niż zwykle.

Mało pijesz? Uwalniasz dużo kortyzolu

Ewolucyjnie kortyzol uwalnia się jedynie w sytuacjach stresowych. Problem w tym, że obecnie jest ich naprawdę dużo. I chociaż są one bardziej błahe, niż biegnący na nas niedźwiedź, to reakcja organizmu bywa podobna. Tym samym coś, co miało nas wspomagać działa na nas destrukcyjnie.

Naukowcy z LJMU udowodnili przy tym, że ilość wypitej wody ma kluczowy wpływ na uwalnianie kortyzolu. I to nie tak, że picie wody chroni przed stresem. Jednak zmniejsza ilość tego hormonu we krwi. Udowodniono to na podstawie badań dwóch grup, z których jedna piła mniej, niż 1,5 litra wody dziennie, a druga 2 litry w przypadku kobiet i 2,5 litra w przypadku mężczyzn. Uczestników badania poddawano podobnym sytuacjom stresowym, a następnie badano stężenie kortyzolu w ich ślinie. 

Różnica między nimi, jak wyżej już wspominałem, wynosiła 50%. Jak widać, lepiej więc wypić za dużo i częściej chodzić do toalety, niż pić za mało i zniszczyć sobie zdrowie.