Houston, mamy problem. ISS przecieka, a NASA i Rosja się pospinały

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna od lat krąży nad naszymi głowami jako największe kosmiczne laboratorium dla człowieka. Okazuje się jednak, że pracujący tam ludzie są poważnie zagrożeni?

Bartłomiej Grzankowski (Grzanka)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Houston, mamy problem. ISS przecieka, a NASA i Rosja się pospinały

Kosmos potrafi być równie fascynujący co przerażający. Dość pomyśleć, że od śmierci w bezkresnej pustce przebywających tam astronautów chroni jedynie ściana statku lub stacji kosmicznej, w której przebywają. Ale jeśli ona zacznie się psuć, na ratunek może być za późno. Podobny problem ma właśnie Międzynarodowa Stacja Kosmiczna.

Dalsza część tekstu pod wideo

Houston, mamy problem

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to jeden ze starszych obiektów kosmicznych, z których obecnie korzystamy. Sam moduł według “ludzkiej” rachuby nie jest aż tak stary, bo ma około 25 lat (pierwsze moduły połączono w kosmosie w 98, a pierwsza załoga zameldowała się w 2000 roku). Ale wystarczy tylko pomyśleć jak wyglądały technologie w tamtych czasach. A gdyby tego było mało, to przez ten cały czas obiekt ten był wystawiony na intensywne działanie kosmosu, które miało na niego niewątpliwy wpływ. Najwyraźniej presja była zbyt duża. Albo ktoś zrobił fuszerkę.

O to właśnie trwa trochę spór między amerykańską agencją NASA i rosyjskim Roskosomosem. To właśnie segment kontrolowany i przygotowany przez tą drugą stronę ma problem z ucieczką ciśnienia i powietrza. Pierwsze niepokojące znaki pojawiły się już w 2019 roku, ale potem problem rósł i przybrał mocno na sile chociażby na początku 2024 roku, gdy padł rekord pod kątem rozmiaru wycieku. Kłopoty dotyczą tunelu łączącym rosyjski moduł o nazwie Zvezda z portem dokującym, gdzie trafiają statki przywożące ładunki i zapasy – opisuje całą sprawę CNN.

Kto ma rację?

Zdaniem NASA, to największy problem ISS, który może nawet zagrozić bezpieczeństwu załogi. Roskosmos co prawda polecił już swoim kosmonautom poszukiwanie i zajmowanie się kłopotliwymi obszarami, co nawet przełożyło się na lekką poprawę sytuacji, ale jak poinformowała NASA zdaniem Rosjan awaria nie doprowadzi do zniszczenia na stacji. Amerykanie nie są jednak tak bardzo tego pewni.

Rozszczelnienie jest powodem nowej procedury bezpieczeństwa na ISS. Zawsze, gdy astronauci muszą otworzyć ten segment, zamykają właz odzielający rosyjską część od amerykańskiej. W międzyczasie jednak trwają poszukiwania ekspertów, którzy mogli by ostatecznie wskazać źródło tego problemu i jego rozwiązanie. Nie jest to łatwe, ponieważ pęknięcia prowadzące do tego przecieku mogą być bardzo małe. 

Rosjanie uważają, że powodem rozszczelnienia są wibracje powodowane przez systemy mechanicznej. Zdaniem NASA wśród możliwych problemów jest też kwestia produkcji materiałów użytych w tym module. Jak podaje jednak CNN, obie agencje zgodziły się, żesegment może wymagać trwałego wyłączenia, jeśli wycieki osiągną “niemożliwy do utrzymania” poziom. Nie ustalono jeszcze jednak ile miałby on wynosić.

Czy Polak zdąży polecieć na ISS?

Amerykanie jednak dmuchają na zimne. W statkach kosmicznych SpaceX Crew Dragon umieszczono dodatkowe siedzenie, które znajduje się w miejscu używanym zwykle na przechowywanie ładunku. Astronauta może się tam jednak przypiąć, dzięki czemu w razie odcięcia dostępu od rosyjskiego statku Sojuz, Amerykanie i tak mają wrócić w komplecie, choć niektórzy z nich przybyli na ISS właśnie z rosyjską misją. Misja ISS jest planowana do 2030 roku, ale możliwe, że pojawiające się problemy ostatecznie wymuszą szybsze jej zakończenie. Warto dodać, że w 2025 roku na pokładzie Stacji ma pojawić się Polak, Sławosz Uznański.