NSO Group, twórcy kontrowersyjnego oprogramowania Pegasus przechodzą prawdziwą reorganizację. Ze swojej funkcji w trybie natychmiastowym ustąpił dotychczasowy CEO. Rozpoczęły się też czystki wśród szeregowych pracowników.
W ostatnich latach dość głośno zrobiło się o Pegasusie, złośliwym oprogramowaniu, które jest w stanie zainfekować każde urządzenie mobilne. Nie radzą sobie z nim nawet zabezpieczenia Apple, a przecież firma z nich słynie. Pegasus jest wykorzystywany przez wiele instytucji rządowych na całym świecie, a jego ofiarami najczęściej są opozycyjni politycy, dziennikarze i aktywiści.
Za złośliwym oprogramowaniem Pegasus stoi NSO Group z Izraela. Współtwórca firmy i dotychczasowy CEO, Shalev Hulio w niedzielę złożył rezygnację ze skutkiem natychmiastowym. Jego miejsce zajmie Yaron Shohat, dotychczasowy COO firmy. Oprócz współwłaściciela, firma pożegnała się z setką innych pracowników. Reorganizacja ma doprowadzić do zmniejszenia rozmiarów przedsiębiorstwa o 15%.
Dzisiaj jest smutny dzień w NSO Group Po trudnym okresie z wieloma przeszkodami i wyzwaniami, firma jest zmuszona rozstać się z ponad setką pracowników
- napisał Guy Dalal, jeden z pracowników firmy na LinkedIn.
NSO Group od wypuszczenia swojego oprogramowania nie ma łatwo. Firma jest ciągle w ogniu krytyki oraz pozwów sądowych. Izraelskie przedsiębiorstwo zostało pozwane chociażby przez Apple. Firma broni się tym, że sprzedaje swoje oprogramowanie tylko rządom państw, które są gotowe zapłacić za program. Wiele państw nie przyznaje się do korzystania z Pegasua, lecz wiadomo już, że korzysta z niego niemiecka policja. W Polsce również pojawiło się kilka przypadków szpiegowania za pomocą Pegasusa.
Ślady po oprogramowaniu znaleziono też na telefonie saudyjskiego dziennikarza Jamala Khashoggi, wirus pojawił się na jego smartfonie na kilka dni przed tym zanim mężyczyzna został zamordowany. Jest to jedna z najbardziej kontrowersyjnych sytuacji z użyciem Pegasua.
Zła wiadomość jest taka, że złośliwe oprogramowanie jest bardzo ciężkie do wykrycia, a w przypadku przeciętnego obywatela jest to niemal niemożliwe. Program dobrze się maskuje i jest w stanie przez tygodnie, a nawet miesiące działać na smartfonie ofiary bez zwracania na siebie uwagi. W tym czasie jego właściciele zyskują dane z twojego telefonu takie jak: zdjęcia, wiadomości SMS i email, połączenia (podsłuchiwanie oraz rejestry), lokalizacja, media społecznościowe, komunikatory internetowe, kalendarz i wiele innych.
Choć w większości przypadków ofiary są bezsilne, specjaliści radzą, by w przypadku podejrzenia zainfekowania często restartować smartfona. Oprogramowanie podobno nie radzi sobie zbyt dobrze, gdy telefon zostanie wyłączony i włączony ponownie.
Zobacz: Przeklęta aplikacja. Szefowie ją kochają, a Ty masz problem
Zobacz: Sklep Google Play znów straszy. Tych aplikacji lepiej unikaj
Źródło zdjęć: Shutterstock
Źródło tekstu: The Register