Motorola Razr 40 Ultra: najlepszy smartfon dla niespełnionych gadżeciarzy (test)
Motorola Razr 40 Ultra ma się czym pochwalić. Rozkładany smartfon kusi wyjątkowo dużym ekranem zewnętrznym, na którym można uruchamiać niemal dowolne aplikacje Androida. Nowy klapkowiec zachęca też pięknym ekranem wewnętrznym, szybkim procesorem, a także wieloma przydatnymi funkcjami. Czy wart jest jednak swej ceny?
Rozkładane smartfony wciąż stanowią technologiczną nowość na rynku. Mimo tego, że w ostatnich latach powstało już kilka generacji takich urządzeń, to producenci cały czas zmagają się z osiągnięciem idealnej formy, zlikwidowaniem słabości i przekonaniem do nich użytkowników. Można mieć wrażenie, że składaki to wciąż projekt rozwojowy, w wersji beta.
Dotąd na rynku telefonów rozkładanych pierwsze skrzypce grał Samsung, a Motorola tylko próbowała gonić rywala. Mimo że przed laty, w czasach klasyków z klawiaturą to właśnie płaskie klapkowce Razr wyznaczały trendy, w nowej erze smartfonów więcej udało się osiągnąć firmie Samsung z jej serią Galaxy Flip.



Wszystko się jednak zmienia. Modelem Razr 40 Ultra Motorola podbiła stawkę i w efekcie to teraz Samsung nadrabia, a obydwie firmy konkurują z kolejnym graczem – Oppo i jego Find N2 Flipem. Atutem nowości Motoroli jest nie tylko flagowa specyfikacja wnętrza, ale także dwa świetne ekrany, w tym ten zewnętrzny, większy niż kiedykolwiek. Smartfon prezentuje się bardziej dojrzale niż poprzednie generacje – czyżby to był ten moment, gdy klapkowce wychodzą z fazy beta? Sprawdźmy to!
Motorola Razr 40 Ultra w Polsce oferowana jest w jednym wariancie pamięciowym 8 + 256 GB, który producent wycenił na 5499 zł. Do wyboru są trzy wersje kolorystyczne: testowana przez nas czarna (Infinite Black), morska (Glacier Blue) oraz czerwona (Viva Magenta), czyli wariant znany już z poprzednich telefonów marki.
Co w zestawie?
Zestaw, w którym dostarczana jest Motorola Razr 40 Ultra, zawiera niemal standardowe wyposażenie. Poza telefonem w pudełku znajdziemy kabel USB, ładowarkę 33 W, dokumentację, szpilkę SIM, a także jeden dość nietypowy dodatek – dwuczęściowe etui na telefon. Osłonka wykonana jest z twardego, przezroczystego tworzywa i na każdą klapkę nakłada się osobny element. To fajne rozwiązanie, ale zawsze w przypadku sztywnych pokrowce tego typu pojawia się pytanie – jak szybko pojawią się rysy i zmatowienia?
Jak wygląda?
Konstrukcyjnie Motorola Razr 40 Ultra przypomina poprzednie generacje. W formie złożonej telefon ma wymiary 88,4 x 74 x 15,1 mm. Dobrze leży w dłoni, można go wygodnie trzymać, korzystając przy tym z zewnętrznego ekranu. Wyświetlacz ma przekątną 3,6 cala, a klawisz zasilania z czytnikiem linii papilarnych idealnie trafia pod kciuk, więc wystarczy ująć telefon w dłoń i od razu jest gotowy do pracy. Ekran jest na tyle duży, że można na nim uruchamiać aplikacje – jest to coś nowego, może się podobać. Na pewno wymaga to trochę zmiany przyzwyczajeń.
Obydwie części obudowy są dobrze spasowane, między klapkami nie ma przerwy, górną niemal w całości wypełnia szkło ekranu, choć wyświetlacz jest nieco mniejszy i znajduje się nad nim ramka. Powierzchnię roboczą zmniejszają także obiektywy dwóch aparatów, lekko wystające ponad szkło.
Z drugiej strony, na spodniej klapce, znajduje się tylko panel przypominający w dotyku metal, choć w rzeczywistości jest to matowe szkło Gorilla Glass Victus. Wyjątek stanowi wariant kolorystyczny Viva Magenta, gdzie zastosowano wegańską skórę.
Umieszczone na bokach obudowy przyciski zasilania i głośności można z podobną łatwością obsługiwać przy zamkniętej klapce, jak i przy otwartej. Boczne ramki wykonane są z aluminium klasy 7000 z lekko błyszczącym wykończeniem.
Telefon po rozłożeniu wygląda jak zwykły smartfon. W takiej formie urządzenie ma 88,4 mm długości i 74 mm szerokości, a producentowi udało się tam zmieścić ekran o przekątnej 6,9 cala w proporcjach 22:9. Z punktu widzenia ergonomii to rozwiązanie genialne. Telefon bardzo dobrze leży w dłoni, a wąski ekran sprawia, że łatwo wybierać ikony i obsługiwać aplikacje.
Trzeba jednak pamiętać, że ekran 22:9 to typowy „jamnik”, świetny do oglądania filmów panoramicznych i dość dobrze sprawdzający się podczas pionowego przeglądania Facebooka czy Twittera. Jest za to mniej praktyczny na szerszych stronach internetowych, w dokumentach PDF czy na mapach (choć nawigacja działa nawet lepiej).
Solidny zawias z zewnątrz wykończony jest metalową listwą i nie powinien się uszkodzić w trakcie codziennego otwierania i zamykania. Żeby rozchylić klapkę, potrzebne są dwie dłonie, bo wykorzystanie jednej ręki jest niezwykle trudne, choć nie niemożliwe.
Motorola Razr 40 Ultra rozkłada się do 180 stopni. Może być ustawiona pod niemal dowolnym kątem, przy czym poniżej 90 stopni główny ekran się wyłącza, za to aktywuje zewnętrzny (z pewnymi wyjątkami). Aplikacje można tak skonfigurować, by automatycznie przełączały się między ekranami w zależności od tego, czy telefon jest zamknięty, czy otwarty.
Przeprojektowany zawias telefonu, składający się z 85 części, ma pozwolić na 400 tysięcy zgięć, co powinno wystarczyć na kilka lat bez awarii. Działa sprawnie, jednak czasami zdarza się, że dziwnie zgrzyta, być może pod wpływem drobnych zanieczyszczeń.
Z użytkowego punktu widzenia może przeszkadzać jeden element. W miejscach zgięcia, przy zawiasie znajdują się ostre, niemiłe w dotyku metalowe elementy. Sam się nie mogłem do tego przyzwyczaić.
Obudowa modelu Motorola Razr 40 Ultra zapewnia odporność na poziomie IP52, co oznacza dość duża wytrzymałość na wnikanie pyłów i lekkie na działanie wody – trzeba uważać, by telefon nie wpadł do wody, ale lekki deszcz nie powinien go uszkodzić. Szkoda, że producentowi nie udało się zagwarantować nieco wyższego poziomu wodoszczelności.
Całość jest elegancka, nawet po złożeniu telefon jest płaski, wygląda jak technologiczne cacko – bo też nim w sumie jest. Motorolę Razr 40 Ultra można bardzo mocno polubić, choć nie jest to telefon dla każdego.
Czy zewnętrzny ekran się przydaje?
Zewnętrzny ekran robi doskonałe wrażenie. To 10-bitowa matryca pOLED z paletą ponad miliard kolorów i wsparciem dla HDR10+, odświeżaniem aż 144 Hz i jasnością 1100 nitów. Wyświetlacz ma proporcje 1:1 i rozdzielczość 1066 x 1056, co daje wysokie zagęszczenie 413 ppi.
Gdy telefon jest nieużywany, ekran się wygasza, ale po dotknięciu wyświetla się na nim zegar. Tam też zobaczymy powiadomienia w formie małych ikonek, można też na przykład odebrać połączenie bez otwierania klapki.
Cała zabawa zaczyna się po odblokowaniu ekranu – wtedy wyświetlany jest mały pulpit z ikonkami, prawie taki, jak na dużym ekranie. Można tam włączyć aplikacje, przejrzeć kontakty, wpisy z kalendarza, pogodę, sterować muzyką z aplikacji jak Spotify czy Tidal, a nawet pograć w proste gry, preinstalowane w smartfonie.
Ba, można nawet oglądać filmy z YouTube czy z serwisów VoD jak Disney+.
Ekran pozwala na włączenie praktycznie każdej aplikacji, więc można przeglądać internet czy pocztę. W przypadku filmów można sobie ustawić telefon w pozycji namiotu lub po prostu odchylić klapkę, co stwarza dodatkową wygodę oglądania treści.
To się przydaje. Pomijam podstawowe sprawy jak sprawdzenie pogody, stertowanie muzyką, odczytanie SMS-a czy podejrzenie mejla, bo to samo jest możliwe na mniejszym ekranie. Ale co daje większy wyświetlacz? Przede wszystkim zewnętrzny ekran sprawdza się jako podgląd aparatów, co pozwala robić zdjęcia, w tym selfie i nagrywać filmy za pomocą głównej pary obiektywów – konstrukcja telefonu zastępuje wtedy statyw. Świetna sprawa. Inne praktyczne zastosowanie to prowadzenie chatów wideo przez komunikatory internetowe.
Producent przekonuje, że ustawienie telefonu w pozycji statywu umożliwia też np. przeglądanie przepisów kulinarnych podczas gotowania czy śledzenia trenera podczas ćwiczeń online. No może i tak, ale tuż komfort jest nieco wątpliwy, bo wypatrzenie z pewnego oddalenia szczegółów na wyświetlaczu 3,5 cala stanowi pewne wyzwanie.
Czasami prościej jest jednak otworzyć klapkę i korzystać z aplikacji na pełnym ekranie. Traci się wtedy statyw, ale zyskuje duży obraz. Przyznam szczerze, że po pierwszych dniach zafascynowania możliwościami zewnętrznego ekranu, moje wykorzystanie ograniczyło się do podstawowych spraw, jak sprawdzenie godziny, tego kto dzwoni albo sterowania muzyką. Są to czynności, które tak naprawdę nie wymagają dużego ekranu, wystarczy o połowę mniejszy lub nawet taki symboliczny jak w podstawowym modelu Motorola Razr 40 (1,5 cala).
Duży ekran zewnętrzny został bardzo dobrze oceniony przez fanów technologii i branżowe media, a i w naszej redakcji jest to rozwiązanie wywołujące sporo pozytywnych emocji. Nie będę się spierał. Obiektywnie doceniam dopracowanie konstrukcji i pomysłowe dostosowanie do aplikacji, ale subiektywnie uważam to nieco za przerost formy nad treścią.
Zewnętrzny ekran ma swoją osobną sekcję w ustawieniach, jednak znajdziemy tam opcje personalizacji wyświetlania aplikacji.
Główny ekran
Główny ekran poza tym, że ma trochę zbyt wydłużone proporcje, wizualnie robi genialne wrażenie. Jest to matryca pOLED LTPO o przekątnej 6,9 cala, rozdzielczości 2640 x 1080 i zagęszczeniu 413 ppi. Producent obiecującej 120% pokrycia przestrzeni DCI-P3 i jasność sięgającą 1400 nitów. Odświeżanie obrazu sięga nawet 165 Hz, a czułość na dotyk w grach osiąga 360 Hz.
Zewnętrzna warstwa ochronna sprawia, że ekran jest „w dotyku plastikowy”, ma też widoczną pod światło linię zgięcia, wyczuwalną też pod palcem. Taka jest jednak specyfika rozkładanych telefonów i szybko przestaje to przeszkadzać.
W ustawieniu ekranu można znaleźć tryb naturalny i nasycony obrazu, a do tego też zmienić temperaturę barwową ciepły-zimny. Jeżeli chodzi o odświeżanie obrazu, to do wyboru jest tryb standardowy 60 Hz oraz wysoki do 165 Hz. W praktyce najczęściej jest to 90-120 Hz, a wyższe odświeżanie 144 i 165 Hz dostrzeżemy w grach, które oferują taką jakość obrazu.
Co jednak ważne, w każdym trybie odświeżania ekran jest w stanie realnie zejść nawet do 1 Hz. W wielu aplikacjach następuje to niemal od razu, czasami z chwilowym przełączeniem na 24 Hz. Zasada jest prosta: brak interakcji ze strony użytkownika, czyli dotknięcia ekranu, powoduje, że odświeżanie obniżane jest do 1 Hz. Dzieje się tak na przykład po włączeniu przeglądarki i podczas czytania dłuższych treści, podobnie jest w aplikacjach społecznościowych. Działa to więc tak, jak powinno – niskie odświeżanie gwarantuje niższe zużycie energii i jest to jedna z mocnych stron Motoroli Razr 40 Ultra.
Z kolei zewnętrzny ekran pracuje w zakresach odświeżania 60 -144 Hz.
Główny ekran w Motoroli Razr 40 Ultra zapewnia wsparcie dla HDR10+ i HLD, nie obsługuje jednak Dolby Vision. Smartfon daje dostęp do treści Widevine L1, co pozwala odtwarzać wysokiej jakości wideo z serwisów VoD.
W trybie kolorów „Nasycony” ekran zapewnia 100% pokrycia przestrzeni barw sRGB i DCI-P3, choć temperatura bieli 6600 K minimalnie odbiega od ideału. Maksymalny poziom zniekształceń barw ΔE*00 osiąga dobre 1,59.
Zmiana na tryb „Naturalny” sprawia, że pokrycie gamutów obniża się do 94,1% (sRGB) i 69,4% (DCI-P3), za to biel osiąga wzorcowe 6500 K. Maksymalny poziom ΔE*00 nie przekracza wartości 1,00, co jest świetnym rezultatem.
Maksymalna zmierzona przeze mnie jasność głównego ekranu sięga około 505 nitów w trybie ręcznym i około 970 nitów w trybie automatycznym. Deklarowane 1400 nitów jest zapewne ograniczone do obrazów HDR.
Myśląc o „kinie w kieszeni”, trzeba brać pod uwagę, że niemała część seriali w VoD czy filmików na YouTube ma proporcje, które w oryginale zostawiają spore marginesy na bokach, co wygląda słabo. Można rozciągnąć obraz, by wypełniał cały wyświetlacz, ale wtedy część jest ucinana. Bardzo dobrze za to wyglądają szersze kinowe proporcje, jak 21:9, które niemal idealnie pasują do Motoroli Razr 40 Ultra i wtedy otrzymujemy rewelacyjny obraz i widać pełnię zalet tego ekranu. Takie filmy ogląda się z ogromną przyjemnością. Dużą przyjemność sprawiają też gry w szerokim formacie.
Wydajność i kultura pracy
Motorola Razr 40 Ultra napędzana jest przez układ Snapdragon 8+ Gen 1 z taktowaniem sięgającym 3,2 GHz. Sprzedawany w Polsce wariant telefonu ma do tego 8 GB pamięci RAM w standardzie LPDDR5 oraz 256 GB pamięci UFS 3.1.
Układ Qualcomma jest znany z wysokiej wydajności i skłonności do osiągania wysokiej temperatury. W Razr 40 Ultra też widać tę zależność, ale przejawia się w specyficzny sposób. Płaska obudowa i składana konstrukcja najwyraźniej zmusiły producenta do ciasnego upchania komponentów, jednocześnie nie widać tu działania układu chłodzenie. Motorola Razr 40 Ultra potrafi się więc szybko nagrzać, ale po osiągnięciu temperatury bliskiej 40 stopniom następuje wyraźnie obniżenie taktowania procesora.
Widać to na przykład po wynikach standardowego testu AnTuTu 9. Za każdym razem benchmark podaje znacząco różne wyniki. Maksimum tego, co udało mi się osiągnąć, to 937 601. To słaby wynik, jak na ten SoC, ale bywało jeszcze gorzej: 741 tys. punktów czy nawet 655 tys. punktów. Praktycznie każdy test daje inne wyniki, raz wyższe, raz niższe.
Wyjaśnieniem takiego zachowania smartfonu jest wykres wydajności w benchmarku CPU Throttling Test.
Z wykresu wynika, że już po niecałych dwóch minutach wydajność CPU została obniżona do mniej niż 80%, a po 7 minutach testu osiągnęła niewiele ponad 60%. Taki mniej więcej poziom utrzymywał się już do końca 15-minutowego testu, z minimalnym poziomem 59%. To nie jest jednostkowy przypadek, inne przebiegi kończyły się niemal identycznie, przy czym spadek poniżej 80% następował niekiedy już przed upływem minuty.
Niestety, w teście, do którego angażowana jest grafika, czyli 3D Mark Wild Life Extreme Stress Test wynik jest znacznie gorszy – wydajność Razr 40 Ultra spada do 43%, co jest jednym z najgorszych wyników w naszej tabeli. Co warte odnotowania, podobny wynik (44,9%) osiągnął Samsung Galaxy Z Flip4, który również miał podobne problemy ze spadkiem wydajności.
Wydajność ogólna | AnTuTu V9 | Geekbench 5 | AI Benchmark | |
Jeden rdzeń | Wszystkie rdzenie | |||
ASUS Zenfone 9 | 1082688 | 1317 | 4324 | 1375 |
Blackview BV9200 | 354380 | 509 | 1734 | 50 |
Huawei P50 Pocket | 500053 | 903 | 2832 | 710,9 |
Infinix Hot 20 5G | 310438 | 586 | 1726 | 29,7 |
iPhone 14 Pro Max | 972455 | 1891 | 5449 | - |
Motorola Edge 30 Pro | 962858 | 1203 | 3584 | 253,3 |
Motorola Edge 30 Ultra | 1075374 | 1327 | 4223 | 1355 |
Motorola Edge 40 Pro | 1255432 | 1483 | 4881 | 2040 |
Motorola Razr 2022 | 968681 | 1318 | 4162 | 1726 |
Motorola Razr 40 Ultra | 937601 | 1329 | 4110 | 1683 |
OPPO Find N2 Flip | 736824 | 881 | 3140 | 203,8 |
Realme GT2 Pro | 981653 | 1249 | 3339 | 1159 |
Samsung Galaxy S23 | 1152121 | 1550 | 4981 | 2038 |
Samsung Galaxy S23+ | 1218971 | 1513 | 4968 | 2027 |
Samsung Galaxy S23 Ultra | 1254959 | 1574 | 4894 | 2027 |
Samsung Galaxy Z Flip3 5G | 739278 | 1108 | 3603 | |
Samsung Galaxy Z Flip4 | 915188 | 815 | 3903 | 1345 |
Samsung Galaxy Z Fold3 5G | 756721 | 1124 | 3466 | 204,2 |
Samsung Galaxy Z Fold4 | 980541 | 1314 | 3956 | 1350 |
Vivo x80 Pro | 1004087 | 1169 | 3562 | 1241 |
Xiaomi 12 | 943031 | 1241 | 3502 | 1059 |
Xiaomi 13 | 1292004 | 1484 | 5056 | 2063 |
Xiaomi Poco F4 GT | 916160 | 1251 | 3655 | 1119 |
Xiaomi Poco F5 Pro | 1094279 | 1267 | 4007 | 1732 |
Co wynika z tych testów? Producent obszedł problemy z nagrzewaniem się sprzętu bardzo zdecydowanym zarządzaniem wydajnością, poświęcając taktowanie na rzecz rozsądnej temperatury. Pewnie przy takiej konstrukcji telefonu inaczej się nie dało, ale z drugiej strony może to oznaczać, że w pewnych sytuacjach, na przykład w grach, smartfon będzie lekko przycinał – zwłaszcza gdy na początku gry wybierze się wysoką jakość grafiki w ustawieniach.
Wydajność w grach | 3D Mark | GFXBench offscreen | Maksymalna temperatura obudowy [°C] | ||
Wild Life Extreme | Wild Life Extreme Stress Test | Aztec Ruins Vulkan High Tier 1440p | Car Chase 1080p | ||
ASUS Zenfone 9 | 2766 | 52,90% | 2976 | 6172 | 48 |
Blackview BV9200 | 323 | 99,40% | 325 | 782 | 35 |
Huawei P50 Pocket | 1021 | 62,5%% | 1086 | 2268 | |
Infinix Hot 20 5G | 368 | 97,30% | 380,2 | 959,5 | 40,9 |
iPhone 14 Pro Max | 3378 | 68,90% | 3402 | 6088 | 47 |
Motorola Edge 30 Pro | 2606 | 58,50% | 2555 | 4152 | 47,8 |
Motorola Edge 30 Ultra | 2767 | 50,50% | 2891 | 4892 | 46 |
Motorola Edge 40 Pro | 3645 | 80,30% | 4324 | 7333 | 47,3 |
Motorola Razr 2022 | 2790 | 50,30% | 2524 | 4804 | 46,4 |
Motorola Razr 40 Ultra | 2810 | 43,80% | 1982 | 3352 | 40 |
OPPO Find N2 Flip | 2619 | 48,50% | 1038 | 4347 | 45,2 |
Realme GT2 Pro | 2527 | 65,40% | 2400 | 5045 | 46,7 |
Samsung Galaxy S23 | 3780 | 75,00% | 4356 | 7613 | 42 |
Samsung Galaxy S23+ | 3853 | 67,10% | 4488 | 7035 | 44,3 |
Samsung Galaxy S23 Ultra | 3845 | 67,30% | 4560 | 7616 | 46,2 |
Samsung Galaxy Z Flip3 5G | 1892 | 3563 | 45 | ||
Samsung Galaxy Z Flip4 | 2840 | 44,90% | 2687 | 3303 | 46,6 |
Samsung Galaxy Z Fold3 5G | 1650 | 3798 | 50,5 | ||
Samsung Galaxy Z Fold4 | 2780 | 50,00% | 3237 | 6065 | 47,5 |
Vivo x80 pro | 2588 | 76.5% | 2385 | 5662 | 44,6 |
Xiaomi 12 | 2508 | 47,20% | 2167 | 5568 | 43 |
Xiaomi 13 | 3652 | 95,10% | 4184 | 7092 | 45,5 |
Xiaomi Poco F4 GT | 2565 | 45,50% | 2996 | 5660 | 46,7 |
Xiaomi Poco F5 Pro | 2150 | 66,30% | 3299 | 6022 | 44 |
Podejrzewam, że nikt nie kupi takiego telefonu z myślą o intensywnym graniu, więc ten problem może nie jest kluczowy. Na co dzień, korzystając ze standardowych aplikacji, spadków wydajności nie dostrzeżemy, a subiektywne wrażenie będzie takie, że smartfon jest szybki i płynnie działa.
Funkcje komunikacyjne
Motorola Razr 40 Ultra w testowanej wersji miała tylko jedno miejsce na kartę SIM w rozmiarze nano. Nie ma miejsca ani na drugiego SIM-a, ani na rozszerzenie pamięci. Zamiast fizycznej karty można też dodatkowo aktywować eSIM.
Smartfon zapewnia łączność 5G i bez zauważalnych problemów logował się do 5G DSS w Orange i Playu. Wyniki są przyzwoite, choć dalekie od rekordowych. Najwięcej wycisnąłem w Orange, gdzie telefon osiągnął 160 Mbps, porównywalne wyniki miałem w Play. Pomiary często kończyły się rezultatami ponad 100 Mbps, więc widać, że nawet w przeciążonych sieciach telefon radzi sobie dość sprawnie.
W menu ustawień połączeń znajduje się przełącznik VoLTE, który pozwala skorzystać z rozmów w tym standardzie w Orange i Play (te sieci testowałem), przy czym włożenie karty Orange powodowało, że znikał przełącznik rozmów przez Wi-Fi. Nie udało mi się zmusić telefonu do takiego połączenia, z czym nie było problemu w Playu. Być może to kwestia aktualizacji.
Konstrukcja telefonu pozwala odbierać i kończyć połączenia za pomocą otwieranej i zamykanej klapki. Trzeba do tego przywyknąć, sam początkowo odbierałem nie zawsze chciane rozmowy. W sumie jest to jednak fajna opcja, w stylu dawnych klapkowców z klawiaturą. Można to zresztą wyłączyć i na przykład aktywować kontynuację rozmowy po zamknięciu pokrywy telefonu.
Motorola Razr 40 Ultra pozwala korzystać z internetu przez Wi-Fi 6e (a/b/g/n/ac/ax), do czego można wykorzystać także pasmo 6 GHz.
W połączeniach z akcesoriami skorzystamy z Bluetooth 5.3, a w przypadku słuchawek dp wyboru otrzymujemy solidny zestaw kodeków w tym z kilkoma wariantami aptX.
Smartfon bez problemu pozwalał korzystać z płatności Google przez NFC, a z funkcji lokalizacyjnych bezbłędnie pozwala skorzystać odbiornik GNSS ze wsparciem dla GPS, GLONASS, Galileo i Beidou oraz lokalizacji sieciowej.
Niestety USB typu C dostępne jest tylko w standardzie USB 2.0.
Odtwarzanie muzyki
Patrząc na Motorolę Razr 40 Ultra, trudno podejrzewać, że telefon skrywa w sobie głośniki stereo nadające się do słuchania muzyki bez dodatkowych akcesoriów. A jednak tak jest, czym smartfon pozytywnie zaskakuje.
Oczywiście nie ma się co oszukiwać, głębokich basów nie ma, więc niektóre gatunki czy utwory będą brzmiały trochę zbyt płasko – to dotyczy na przykład elektroniki z mocnymi niskimi tonami, ale posłuchać jej można, a inne gatunki brzmią co najmniej dobrze. W utworach jazzowych, hiphopowych czy lżejszych rockowych pozytywnie na brzmienie wpływa Dolby Atmos, który powoduje, że dźwięki są ładnie separowane i pojawia się nawet lekka wibracja basowa. Jak na taką konstrukcję, to niezłe osiągnięcie. Głośniki nie mają dużej mocy, ale grają na tyle głośno, że telefon pozwoli umilić użytkownikowi pracę.
W ustawieniach Dolby Atmos otrzymujemy do wyboru kilka profili dźwięku, np. muzyka, film, gra, można też zdefiniować własny. Te same opcje dostępne są w trybie słuchawek – oczywiście podłączanych przez USB-C, bo złącza audio 3,5 mm nie ma.
System i aplikacje
Motorola Razr 40 Ultra fabrycznie dostarczana jest z Androidem 13, a producent obiecuje trzy lata aktualizacji systemowych i cztery lata poprawek bezpieczeństwa.
System nie odbiega znacznie od tego, co znamy już z innych smartfonów z Motoroli – czyli prawie czystego Androida jak od Google. Co prawda składana konstrukcja wymusiła parę dodatkowych ustawień stworzonych przez producenta, jest też obowiązkowy pakiet rozszerzeń Moto, jak wiele opcji personalizacji, rozbudowana obsługa gestami, a także takie dodatki, efekty wideo rozmowy, które pozwalają zmienić tło czy korzystać ze śledzenia obiektu.
W większości mamy jednak do czynienia z Androidem w swej klasycznej wersji. Osobiście uważam interfejs Motoroli za jeden z najlepszych na rynku, świetnie się z tego korzysta, całość działa płynie i bezawaryjnie.
Nie zabrakło też bardziej zaawansowanych rozwiązań Motoroli – zabezpieczenia moto secure, a także tryb Ready For, pozwalający na współpracę z dużym erkaem w trybie desktopowym.
Mały minus należy się tylko za nie wszystkim potrzebne apki, jak Booking.com czy Tiktok, ale w sumie jest ich niewiele i można je usunąć.
Aparat
Składane smartfony zawsze są w jakiś sposób poszkodowane fotograficznie i nie inaczej jest w Motoroli Razr 40 Ultra. Dwa duże oczka aparatów kryją główny aparat 12 Mpix (f/1,5, 1,4 μm) z OIS oraz szerokokątny 13 Mpix (f/2,2, 1,12μm) z kątem widzenia zaledwie 108° oraz opcją robienia zdjęć makro. Za to wewnątrz znalazł się aparat do selfie 32 Mpix, który łączy piksele w układzie 4-do-1 do rozdzielczości 8 Mpix.
Jak już wspomniałem, zewnętrzny wyświetlacz i składana obudowa pozwalają na uzyskanie podglądu z głównej pary aparatów i ustawienie telefonu jak na statywie. Dzięki temu można robić zdjęcia selfie, ale też nagrywać filmy, zapewniając sobie stabilne ustawienie. To bardzo fajna funkcja. Zewnętrzny podgląd można oczywiście wyłączyć, bo nie zawsze jest potrzebny.
Aplikacja aparatu dostarcza podstawowy zestaw funkcji znanych z innych telefonów Motoroli. Poza domyślnymi trybami foto i wideo otrzymujemy tryb portretowy, profesjonalny, zwolnione tempo, kolor spotowy (wybrany kolor zostaje, reszta jest wyszarzana), nocne zdjęcia, panoramę, skaner dokumentów, podwójny zapis (widok z dwóch aparatów, przedniego i tylnego), fotobudkę (4 zdjęcia robione co 3 sekund, jak z automatu), film poklatkowy, a także filmowe kolor spotowy i podwójny zapis.
Robiąc zdjęcia w głównym trybie, można wybrać tryb makro, szerokokątny, a szczypiąc w ekran — zoom cyfrowy do 8x. Są też przełączniki HDR oraz rozpoznawania scen AI. W rogu wizjera jest też przełącznik podglądu aparatu na zewnętrznym ekranie, który można zastąpić zabawną animacją lub całkiem wyłączyć.
Konfiguracja aparatów w Razr 40 Ultra jest daleka od tego, czego można oczekiwać w tej cenie, ale biorąc na to poprawę, zdjęcia nie wychodzą źle. Ładne są kolory oraz kontrast, choć na części zdjęć z HDR widać nadmierne przetworzenie programowe, co skutkuje nienaturalnym nasyceniem barw oraz sztucznym wyostrzeniem. Szczegółowość zdjęć jest na ogół zadowalająca, na ile może być przy takiej matrycy, jednak gdy w kadrze pojawia się dużo drobnych elementów, jak liście, ostrość spada. Podobne zresztą pewne trudności sprawiać może uchwycenie detali przedmiotów czy roślin – niezależnie od poziomu przybliżenia czy trybu aparatu, uzyskanie pełnej ostrości jest dość trudne. Za to w trybie portretowym można uzyskać bardzo ładne rozmycie tła.
Razr 40 Ultra sprawnie radzi sobie w zdjęciach krajobrazowych, gorzej jest za to z zoomem – sensor o niewielkiej rozdzielczości nie oferuje bezstratnego zoomu matrycowego, lecz tylko cyfrowy. Przy zbliżeniu 2x oprogramowanie jest w stanie przetworzyć obraz w zadowalający sposób, jednak w wyższych wartościach pojawia się mocne rozmycie.
Aparat całkiem nieźle sprawdza się też w nocy, zdjęcia nie zawsze są w stu procentach ostre, ale przy odrobinie wysiłku można uzyskać dobrą szczegółowość.
Aparat szerokokątny w Razr 40 Ultra to umiarkowanie przydatny dodatek. Można nim zrobić jakościowo dobre zdjęcia, ale kąt widzenia 108 stopni jest tak mały, że niewiele się różni od tego z głównego aparatu. Pozwala jednak robić zdjęcia makro, choć na spektakularne efekty trudno liczyć.
Nieźle wypada też wewnętrzny aparat selfie, zapewniający ładne kolory, odpowiednią szczegółowość, a do tego, jeśli ktoś potrzebuje, zestaw filtrów upiększających twarz.
Drugi egzemplarz Motoroli Razr 40 Ultra trafił także w ręce Lecha, który sprawdził, jak smartfon sprawdził w trakcie podróży do kilku ciekawych miejsc. Poniżej wybrane zdjęcia w różnych trybach.
Kamera
Po przełączeniu na tryb kamery, Motorola Razr 40 Ultra pozwala nagrywać wideo o maksymalnej rozdzielczości 4K w 60 kl./s. Wybór dostępnej w menu opcji rejestrowania obrazu w HDR10+ obniża liczbę klatek do 30, jest też tryb nocny pozwalający na zapis maksymalnie 1080p w 30 kl./s. Wśród innych, wartych uwagi ustawień należy wymienić tryb portretowy z rozmyciem tła, inteligentną funkcję redukcji szumów z tła, a także przełącznik stabilizacji EIS, uzupełniającej stabilizację optyczną. Jest również opcja stabilizacji poziomej. Aktywacja stabilizacji EIS powoduje, że kadr jest wyraźnie zwężany.
Podczas nagrywania wideo aparatem szerokokątnym do dyspozycji otrzymujemy maksymalnie 4K w 30 kl./s.
Zestaw funkcji jest więc całkiem bogaty, a rezultaty są na ogół niezłe. Połączenie OIS i EIS pozwala nagrywać w ruchu, np. podczas marszu, z dobrym efektem, obraz się nie trzęsie. Niestety, użycie EIS może powodować efekt falowania części kadru.
W jasny dzień daje się nieco we znaki nadmierne nasycenie zieleni nawet bez włączonego HDR, ale w akceptowalnym stopniu. Nie ma tego efektu w słabszym oświetleniu.
Zdecydowanie gorzej spisuje się kamera w trybie szerokokątnym, szczegółowość obrazu pozostawia sporo do życzenia.
Wideo w 4K przy 60 kl./s
Wideo w 1080p przy 30 kl./s
Wideo szerorkokątne w 4K przy 30 kl./s
Czas pracy
W tradycyjnym smartfonie akumulator o pojemności 3800 mAh uznalibyśmy za mały, w klapkowcach jest standardem, a największy konkurent w swoich Galaxy Z Flipach ma jeszcze mniej. Z drugiej strony Oppo Find N2 Flip przy minimalnie grubszej obudowie oferuje aż 4300 mAh.
Te 3800 mAh w Motoroli Razr 40 Ultra nie jest tak tragiczne, jak się może zdawać, a niekiedy smartfon potrafi zaskoczyć dobrymi wynikami. W mieszanym cyklu zastosowań smartfon jest w stanie przepracować jeden dzień, choć raczej nie ma szans na dłużej. Parę razy zdarzało się, że poziom naładowania spadał do około 10% już wczesnym wieczorem około godziny 19 czy 20, ale tylko wtedy, gdy używany był naprawdę intensywnie, w tym do robienia zdjęć czy gdy chwilowo zastępował router.
Z drugiej jednak strony dzięki odświeżaniu realnie schodzącemu do niskiego poziomu 1 Hz w każdym z trybów smartfon sporo oszczędza w większości codziennych zastosowań, zwłaszcza gdy nie jest angażowany do wymagających zadań, np. podczas przeglądania internetu lub w aplikacjach społecznościowych. Im częściej jednak użytkownik będzie dotykał ekranu, tym częściej odświeżanie będzie zwiększane do wyższych wartości, nie mówiąc o grach, gdzie częstotliwość jest stale utrzymywana na wysokim poziomie.
W naszym teście syntetycznym (300 nitów, połączenie Wi-Fi) smartfon osiągnął zaskakująco dobry czas pracy – 10 godzin i 27 minut w procedurze przeglądania internetu i odtwarzania filmów, gdy częstotliwość odświeżania ekranu utrzymywana jest na stałym poziomie 60 Hz. Niestety smartfon zawieszał się na naszym benchmarku bateryjnym 3D, co by pozwoliło poznać jego wydajność w najcięższych zastosowaniach. Z moich szacunków wynika, że w grach nie uda się przekroczyć 4 godzin pracy.
Motorola Razr 40 Ultra ładowana jest z mocą 30 W przewodowo i 5 W bezprzewodowo. Na kablu zasilenie do 100% trwa około 1,5 godziny, naładowanie do połowy trwa blisko 40 minut. Nie są to więc imponujące czasy, które rekompensowałyby niewielki akumulator.
Podsumowanie
Motorola Razr 40 Ultra nie przekona do siebie tych, którzy dotąd sceptycznie patrzyli na klapkowe smartfony. Mimo licznych ulepszeń urządzenie cierpi na te same problemy, co poprzednicy. Złożony smartfon na co dzień wcale nie jest bardziej praktyczny niż tradycyjna konstrukcja – zwłaszcza w pośpiechu codziennych spraw, gdy noszony jest w kieszeni. Można też narzekać na plastikowy w dotyku ekran z przerwą, wymuszony przez konstrukcję throttling, ograniczony aparat czy mały akumulator (który jednak nie wypada tak źle). Nie zachęca też powolne ładowanie.
Jednak osoby, które poszukują rozkładanego telefonu, powinny docenić zalety Motoroli Razr 40 Ultra. Smartfon ma ładny i duży ekran zewnętrzny, który stwarza wiele nowych możliwości. Wewnętrzny też świetnie wypada pod względem kolorów, jasności i wielkości – to w końcu 6,9 cala. Jego zaletą jest wygoda podczas przeglądania długich, pionowych treści i dodatkowe doznania w trakcie oglądania filmów w kinowym formacie. Mimo throttlingu układ SoC zapewnia dużo mocy, smartfon sprawnie działa w połączeniach sieciowych i ładnie gra na głośnikach.
Razr 40 Ultra to telefon dla wymagających gadżeciaży, którzy są w stanie przeboleć parę słabostek na rzecz niebanalnej konstrukcji. A cena? 5499 zł to wciąż sporo, ale nie jest to wygórowana kwota na tle flagowców. Razr 40 Ultra ustępuje im pod względem aparatu czy szybkości ładowania, jednak ma też atuty, które mogą przekonać do wydania takiej kwoty.
OCENA: 8,9/10
WADY
- Główny ekran jest plastikowy w dotyku i ma wyraźną przerwę
- Tylko jeden fizyczny SIM
- Duży throttling
- Przeciętna konfiguracja aparatów
- Niezbyt szybkie ładowanie
ZALETY
- Nowa, ulepszona konstrukcja
- Wysoka jakość wykonania
- Świetny i pomysłowy ekran zewnętrzny
- Sprawne działanie funkcji komunikacyjnych
- System, który mimo licznych dodatków producenta, zachowuje ducha czystego Androida
- Jak na tak mały akumulator – przyzwoity czas pracy