Jestem audiofilem. Moja opinia o Huawei FreeBuds Pro 4
Huawei FreeBuds Pro 4 to nowe słuchawki TWS z górnej półki. Jak sprawdzą się w rękach wymagających użytkowników? Sprawdzamy!

Cześć! Nazywam się Arek i jestem audiofilem od… no, kilku lat. Nie mam może kolumn za kilkanaście tysięcy ani nie używam magicznych kabli poszerzających scenę, ale powiedzmy, że trochę życia na poszukiwaniu brzmienia idealnego spędziłem. Dziś muzyki słucham na słuchawkach studyjnych, mam całą szufladę DAC-ów na różne okazje, a na dysku folder ulubionych albumów w formacie FLAC, które samodzielnie zripowałem z prywatnej kolekcji płyt CD.
Zmierzam do tego, że do tematyki audio podchodzę na poważnie. W takim razie co robię z małymi bezprzewodowymi pchełkami?
Huawei FreeBuds Pro 4 - TWS klasy premium
Te pchełki to Huawei FreeBuds Pro 4, czyli najnowsza generacja topowych słuchawek TWS w ofercie chińskiego producenta. Kiedy wpadły mi w ręce uznałem, że zamiast po raz kolejny zastanawiać się, czy są w ogóle warte uwagi – o tym dowiecie się z naszej pełnej recenzji – lepiej będzie odpowiedzieć na kilka pytań, na które samemu chciałbym znać odpowiedź.
Jak grają w porównaniu z modelami „audiofilskimi”? Czy warto do nich dopłacać, skoro dobrze grający słuchawki na kablu można mieć już za jakieś 200 zł? Czy dodatkowe funkcje, które znajdziemy na pokładzie, faktycznie się do czegoś przydają, czy to tylko taki chwyt marketingowy?
Audiofilskie brzmienie? Nic z tych rzeczy
Na początek wypadałoby powiedzieć parę słów o brzmieniu, bo to ono gra tutaj pierwsze skrzypce. Czy Huawei FreeBuds Pro 4 grają jak sprzęt audiofilski? Bez owijania w bawełnę – nie… ale w sumie chwała im za to. Bo wiecie, jak chcę sobie puścić jakiś fajnie zrealizowany album i delektować się niuansami brzmieniowymi, od tego mam mój stacjonarny zestaw, który odpalam, siadam w ciszy własnego gabinetu, a potem zamykam oczy i odpływam. FreeBudsy służą do czegoś kompletnie innego.
To słuchawki, których używam w biegu, często w hałaśliwym otoczeniu. Do tego słucham na nich nie tylko wymuskanych realizacyjnie utworów Vangelisa czy Petera Gabriela, ale w gruncie rzeczy wszystkiego – włącznie z kiepsko zremasterowanymi rockowymi kawałkami, na których mój główny zestaw nie zostawia suchej nitki. Zupełnie inne zastosowania, zupełnie inny zestaw oczekiwań.
Dlatego cieszę się, że Huawei FreeBuds Pro nie próbują być sprzętem audiofilskim. To słuchawki znacznie bardziej uniwersalne, przeznaczone dla szerokiego grona odbiorców i do szerokiego zakresu zastosowań. Nie zastąpią mi mojego „kabelkowego” sprzętu, ale fajnie go uzupełniają.
Tym bardziej, że w swojej kategorii to sprzęt, który gra naprawdę dobrze. Huawei FreeBuds Pro 4 to słuchawki zestrojone na planie V, czyli z podbitymi niskimi oraz wysokimi tonami. Możemy ten profil nieco zmodyfikować za pomocą equalizera wbudowanego w aplikację, jednak oryginalne strojenie zawsze daje o sobie w jakimś stopniu znać. Tak czy inaczej słuchawki dobrze zgrywają się z większością gatunków, szczególnie tych zaliczanych do szeroko pojętej muzyki rozrywkowej – od rocka, poprzez rap aż po mocno basowe utwory taneczne.
Zresztą te ostatnie to dla FreeBudsów świetna okazja, by popisać się swoim bodaj największym atutem, czyli niskimi tonami. Powiem tylko, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Mają świetne zejście, są nieźle zróżnicowane i w parze z odpowiednim repertuarem potrafią niemalże zatrząść całą czaszką. Śmiało mogę stwierdzić, że to jedne z lepszych basów, z jakimi spotkałem się w przypadku słuchawek TWS.
Nowe FreeBudsy Pro obsługują kodeki wysokiej rozdzielczości, w tym LDAC oraz L2HC. W przypadku sprzętu tej klasy powinno to być oczywiste, ale niestety takie nie jest – nie u wszystkich producentów. Warto podkreślić – same kodeki oczywiście nie grają, ale potrafią stanowić wąskie gardło w przypadku sprzętu wyższej klasy. W przypadku FreeBudsów nie musimy się o to obawiać.
Praktyczne? Jeszcze jak!
Ale skłamałbym pisząc, że nowe słuchawki Huawei lubią przede wszystkim ze względu na ich brzmienie. W tego typu sprzęcie znacznie bardziej chwalę sobie wygodę i praktyczne funkcje użytkowe.
Bo od strony komfortu użytkowania nowe FreeBudsy faktycznie wypadają wręcz wzorowo. Etui jest małe i zgrabne, a same słuchawki doskonale leżą w uszach, są stabilne i nie wypadają same z siebie. Rzecz jasna każdy ma inne uszy, więc nie dam głowy, że u każdego będzie to wyglądało równie gładko, ale wiecie – w zestawie znajdziemy aż siedem par tipsów w różnych rozmiarach. Myślę, że z takim zestawem bez problemu uda się Wam dopasować słuchawki pod siebie.
A skoro o tym mowa – trzy spośród par tipsów wykonane zostały z pianki pamięciowej. To sztuczka zapożyczona z audiofilskiego światka, gdzie tego typu końcówki używane są, by uzyskać lepsze wypełnienie kanału słuchowego, a dzięki temu lepszą izolację od otoczenia. Czy są lepsze od silikonowych? Kwestia preferencji, ale fajnie, że tego typu rozwiązania zaczynamy widywać także w modelach typowo konsumenckich.
Osobiście zostałem przy silikonowych tipsach, bo i tutejsze ANC jest tak skuteczne, że dodatkowa izolacja kompletnie nie jest mi do szczęścia potrzebna. Wbudowana funkcja aktywnej redukcji szumów świetnie radzi sobie z wycinaniem większości irytujących dźwięków, takich jak szum przejeżdżających samochodów czy wiertarka tego jednego sąsiada, który od roku nie potrafi skończyć remontu mieszkania. I jest to bodaj moja ulubiona „nieaudiofilska” funkcja nowych TWS-ów Huawei.
A znalazłoby się jeszcze kilka powodów, dla których warto mieć je w kieszeni. Wygodne sterowanie gestami, dobra jakość rozmów za pomocą wbudowanego mikrofonu, niezły czas pracy na jednym ładowaniu itd. Także wiecie – ja doskonale zdaję sobie sprawę, że za 200 zł da się znaleźć lepiej grające słuchawki na kablu. Wiem, bo sam z takich korzystam. Ale to nie zmienia faktu, że dla Huawei FreeBuds Pro 4 w dalszym ciągu znajdzie się miejsce w mojej kieszeni, bo to, co mają robić, robią bardzo, ale to bardzo dobrze.
Oferta premierowa
Huawei FreeBuds Pro 4 są już dostępne w sklepach. Jeśli zdecydujecie się na zakup do 23 lutego 2025, to możecie załapać się na specjalną ofertę premierową, w ramach której słuchawki oferowane są za 749 zł, czyli 100 zł taniej niż wynosi ich cena sugerowana. To naprawdę dobra okazja!