Auchan wciska to na wypadek ewakuacji. Dramat to mało powiedziane

Od miesięcy temat plecaków ucieczkowych wraca jak bumerang. Problem w tym, że gotowce z krwi i kości kosztują fortunę, a budowa własnego plecaka wymaga czasu i wiedzy, którą można zdobyć, poświęcając więcej czasu. Markety zdają się to wykorzystywać.

Paweł Maretycz (Maniiiek)
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Auchan wciska to na wypadek ewakuacji. Dramat to mało powiedziane

W jaki sposób? Otóż oferują nam względnie tanie gotowce. Do tej grupy dołączył Auchan, w którym możemy teraz znaleźć gotowe zestawy ucieczkowe. Problem w tym, że z czymś takim na plecach nie uciekniemy zbyt daleko. I chociaż nie wszystko, co w takim plecaku znajdziemy, nadaje się do śmieci, to na pewno tam powinna trafić znaczna część wyposażenia. Czy więc dobrym pomysłem jest kupienie plecaka, wyrzucenie zbędnych rzeczy i dołożenie innych? Oczywiście, że nie. To się w ogóle nie opłaca.

Dalsza część tekstu pod wideo
Auchan wciska to na wypadek ewakuacji. Dramat to mało powiedziane

Plecak ucieczkowy z Auchana

W zestawie znajdziemy 11 pozycji wraz z samym plecakiem. Na szczęście te znajdowały się wymieszane ze sobą w gablotce z plexy. I chociaż zrobienie im wyraźnych zdjęć okazało się niemożliwe, to dobrze przyjrzałem się, z czym mamy do czynienia. No cóż, jest źle. Powiedziałbym, że bardzo źle. Nawet jak na tee 189 zł.

Plecak

Można powiedzieć, że to podstawa zestawu. Niestety, był ściśnięty w kartonowej obwolucie, więc nie mogłem mu się przyjrzeć zbyt dokładnie. Na oko sprawia wrażenie solidnego, z wieloma komorami i kieszeniami. Ma także jedną, wykluczającą go wadę: mały rozmiar. Jest to góra 20 litrów, co może i nadaje się jako tornister do szkoły, ale nie jako przestrzeń do wygodnego spakowania najważniejszych rzeczy.

Nóż

Każdy wie, że nóż to podstawa przetrwania. Tu mamy składany nożyk o dość lichej konstrukcji. Dobry dla bandyty w bramie, lub do przecięcia jakiegoś sznurka, ale nic więcej. Ba... przy większych wymaganiach mechanizm składania może się złamać i zrobimy sobie nim zwyczajnie krzywdę, a apteczki w naszym zestawie ratunkowym jak na złość nie ma. Prawda jest natomiast taka, że mało kto potrafi się poprawnie posługiwać nożem.

Tym samym najlepiej wybrać coś, co ma prostą konstrukcję, dość krótkie ostrze i wygodny chwyt. Na przykład noże od MORAKNIV, które można dostać praktycznie w każdym sklepie z narzędziami, czy marketach typu Jula. Tu polecam ostrza ze stali nierdzewnej: szybciej się tępią, od tych ze stali węglowej, jednak wymagają o wiele mniej troski o ostrze.

Latarka

Kolejny, bardzo ważny element. Zwłaszcza teraz, kiedy noce są coraz dłuższe. W środku znajdziemy nieokreśloną latarkę czołową. Nie jest to sprzęt wysokiej klasy, ponieważ taki, to kosztuje więcej, niż cały plecak z wyposażeniem. Jednak tak naprawdę lepiej mieć źródło światła, niż go nie mieć. Tu natomiast mamy czołówkę, czyli latarkę, która zapewnia nam dwie ręce wolne. Obawiam się jednak żywotności baterii, ponieważ to tania latarka na akumulator. Warto więc do plecaka dorzucić drugą, na wszelki wypadek, oraz powerbank. A jeszcze lepiej kupić czołówkę na baterie AA, lub AAA, oraz spakować cały pakiet baterii.

Gwizdek z kompasem i termometrem

Czy ten kompas jest coś warty? Tak, mniej więcej pokaże stale jeden kierunek, co pomoże w orientacji w terenie. Czy termometr ma sens? Nie do końca. Za to gwizdek to świetna sprawa, ponieważ niskim nakładem energetycznym i brakiem konieczności zdzierania sobie gardła możemy powiadomić ewentualną pomoc o swoim położeniu. Ten element bym zachował.

Krzesiwo

A ten bym wyrzucił i na jego miejsce spakował zapalniczkę, albo i trzy. Powiedzcie sobie szczerze: czy potraficie posługiwać się krzesiwem? Czy za jego pomocą rozpaliliście kiedyś ogień? A czy zrobiliście to kiedyś w deszczu i na mrozie? Tu natomiast dostajecie niskiej jakości, miniaturowe krzesiwo, które jest znacznie trudniejsze w użytkowaniu od normalnego, dedykowanego sprzętu. Nie warto tym się nawet przejmować, kiedy istnieją o wiele lepsze i znacznie skuteczniejsze metody pozyskiwania ognia. Owszem, krzesiwo zdaje się być sprzętem PRO, ale wiecie, co jest lepsze od wyglądania na PRO? Ogień.

Saperka

Kiedy byłem młody i głupi, to kupiłem sobie taką saperkę. Składana, wielofunkcyjna, wyglądająca identycznie, jak ta w zestawie. I chociaż nie mam pewności, czy to ten sam model, to mogę przyznać jedno: połamała się już przy drugim użyciu, bo wbiłem jak w zbyt twardą ziemię. O wiele lepiej kupić małą łopatkę ogrodniczą i nią zakopywać nasze produkty przemiany materii.

Metalowy Kubek

Bardzo ważna rzecz. To dzięki niemu możemy się napić, czy odkazić wodę gotując ją nad ogniskiem, lub na kuchence. Ten jest wykonany ze stali i... jest mały. Bardzo mały. Na oko ma około 200 ml pojemności. To zdecydowanie zbyt mało, aby był użyteczny. O wiele lepiej jest kupić kubek emaliowany w pobliskim sklepie, który zmieści w sobie przynajmniej te 400-500 ml.

Łyżko-nożo-widelco-otwieracz

Coś do wszystkiego i... do niczego. Po prostu wsadź do plecaka łyżkę, widelec, nóż i osobny otwieracz. Będzie Ci się nimi znacznie wygodniej posługiwało, a i z np. noża i widelca skorzystasz jednocześnie. Bajer zbędny, za to niewygodny. Ma sens tylko jak ktoś się bawi w turystykę ultralight, a i wtedy raczej sięga raczej po tytanowe rozwiązania, aby zejść mocniej z wagi. 

Bransoletka przetrwania

Czyli linka, nożyk i kompas. Nożyk mały i słaby, kompas guzikowy, o którym już się wcześniej wypowiedziałem w przypadku gwizdka i linka. Ta się może przydać, ale o wiele lepiej jest po prostu kupić kilka metrów porządnego parakordu. Wyjdzie taniej i znacznie pewniej. Warto przy tym też nauczyć się robić kilka prostych węzłów.

Notes z ołówkiem

Świetna sprawa. I coś zapiszemy i mamy gotową rozpałkę. Czy jest sens kupić go w zestawie ucieczkowym? Nie. To coś, co za grosze mamy w każdym większym sklepie, jak nomen omen Auchan, czy papierniczym. 

Koc ratunkowy i płaszcz przeciwdeszczowy

Stara, dobra folia NRC. Można ją kupić w Auchanie za grosze bez plecaka. Czy jest potrzebna? To wręcz niezbędna rzecz. Można się nią ochronić przed zimnem i deszczem, zajmuje bardzo mało miejsca i jest śmiesznie lekka. 

Płaszcz przeciwdeszczowy to w zasadzie ta sama historia. Koniecznie trzeba go mieć, pytanie, czy zakup w tym celu plecaka ucieczkowego ma jakiś sens.

Wielcy nieobecni

Nie znajdziemy tu filtra do wody, czy chociażby tabletek do ich oczyszczania. Śpiwora, czegoś, co się nadaje na schronienie — płaszcz i folia to straszna prowizorka. Nie znajdziemy tu także żywności, ani apteczki, czy środków higienicznych. Brakuje także radia, które pomaga się zorientować w sytuacji. Ubrania na zmianę to natomiast coś, czego nikt za nas do gotowca nie wsadzi, a też są niezbędne. 

Prawda jest taka, że najlepszym rozwiązaniem jest poświęcenie tej chwili czasu, żeby samemu złożyć taki zestaw od podstaw.