PTC i tajne dane
Niewykluczone, że z PTC wyciekają tajne dane o abonentach. O wynoszenie takich danych oskarżają się dwa zarządy, które walczą o władzę w spółce.
Niewykluczone, że z PTC wyciekają tajne dane o abonentach. O wynoszenie takich danych oskarżają się dwa zarządy, które walczą o władzę w spółce.
Do tej pory walka zarządów toczyła się przed sądem. W ubiegłym tygodniu Ryszard Pospieszyński, członek zarządu związany z Vivendi, złożył w
Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Wczoraj zawiadomił o tym Wojskowe Służby Informacyjne. Niezgodnie z prawem mieliby działać ludzie z konkurencyjnego zarządu, którzy obecnie urzędują w budynku PTC.
W PTC doszło do drastycznego naruszenia ustawy o ochronie informacji niejawnych, w tym tajemnicy państwowej - mówi Pospieszyński. Według
niego obecna dyrekcja zlecała kopiowanie danych o klientach Ery, którymi w ostatnich latach interesowały się służby specjalne. Skopiowane
materiały miały trafić do osób, które nie mają certyfikatów bezpieczeństwa. Według Pospieszyńskiego z siedziby spółki miało wypłynąć
kilka tysięcy stron tajnych dokumentów.
Co to za dokumenty? Chodzi o informacje ze specjalnego departamentu Ery (zgodnie z ustawą podobne departamenty mają wszyscy operatorzy
telekomunikacyjni), tak zwanego działu ds. współpracy z organami ścigania. Dział udostępnia służbom billingi, pośredniczy w zakładaniu
podsłuchów.
To przeciek do mediów, by nas zdyskredytować. Pospieszyński krzyczy "łapaj złodzieja", a to on odpowiada za nieprawidłowości - odbija
piłeczkę Witold Pasek, rzecznik zarządu związanego z Elektrimem. Według niego to właśnie jego mocodawcy pierwsi informowali służby o dziwnych zdarzeniach w Erze. Pasek utrzymuje, że zarząd związany z Elektrimem zastał bałagan w dziale, który współpracuje ze służbami. O sprawie
powiadomił ABW. Zabezpieczenie dokumentów badały także WSI. Kontrole wykryły nieprawidłowości - dodał Pasek.
Kopiowanie danych bez zlecenia służb i ich wynoszenie to ewidentne przestępstwo. Jeżeli infromacje by się potwierdziły, operator może nawet utracić koncesję - komentuje Piotr Niemczyk, były wysoki funkcjonariusz UOP.