Co złego to nie Chińczycy? Przynajmniej tym razem
Chociaż Tajwańczycy i Japończycy zdążyli zwolnić już swoich pracowników, to wygląda na to, że był to bardziej pokaz sił i przestroga, niż faktyczny wyciek.

W ostatnich dniach było głośno o TSMC, czyli liderze na rynku produkcji półprzewodników. Wszystko przez aresztowania w sprawie szpiegostwa przemysłowego dotyczącego litografii 2 nm. Pojawiły się jednak nowe dane i branżowi eksperci sugerują, że cała sytuacja jest raczej nieporozumieniem niż zamierzonym wyciekiem.
Podejrzenia padły na chińskie firmy - SMIC i Huawei
Inżynier zaangażowany w sprawę to pracownik niskiego szczebla i prawdopodobnie nie miał dostępu do kluczowych informacji dotyczących R&D. Przypuszcza się, że wykonał zdjęcia diagramów kontrolnych lub map wafli, które miały mu pomóc w instalacji sprzętu produkcyjnego. Tokyo Electron, jako dostawca tych urządzeń, mogło być naturalnym adresatem takich informacji w kontekście konfiguracji maszyn.



Mimo to, obie firmy zdecydowały się na natychmiastowe zwolnienie zaangażowanych osób. Tokyo Electron podkreśliło, że nie doszło do wycieku informacji poufnych, jednak działania podjęto w celu zachowania rygorystycznych standardów ochrony danych. Z kolei TSMC decyzję o zwolnieniu uznało za środek odstraszający, mający zademonstrować powagę, z jaką firma traktuje wszelkie naruszenia procedur bezpieczeństwa.
Sprawa ma również wymiar prawny - obu podejrzanych objęto śledztwem w ramach tajwańskiego prawa bezpieczeństwa narodowego, które zakazuje przekazywania technologii związanej z produkcją półprzewodników do regionów takich jak Chiny, Hongkong czy Makau.
Choć nie potwierdzono kto miałby stać za próbą pozyskania tych informacji, podejrzenia padły głównie na chińskie firmy - SMIC i Huawei. Jednak nawet jeśli doszło do przekazania jakichkolwiek danych, nie przyniosłoby to większych korzyści Chińczykom, gdyż nie posiadają oni sprzętu niezbędnego do produkcji w litografii 2 nm.
Podobnie ocenia się sytuację z japońskim Rapidus, który rozwija własne technologie we współpracy z IBM. Różnice w architekturze i podejściu sprawiają, że nawet zainteresowanie postępami TSMC nie pozwoliłoby Rapidusowi na efektywne wykorzystanie tych danych w praktyce.