Popularny mit lat 90. obalony. Dmuchanie nie miało sensu

Jeśli miałeś/aś Pegasusa, to zapewne doskonale pamiętasz dmuchanie w kartridże. Po latach wiemy, że ten zabieg nie miał sensu. 

Dominik Krawczyk (dkraw)
6
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Popularny mit lat 90. obalony. Dmuchanie nie miało sensu

Jeśli pamiętacie bardzo popularne w latach 90. kartridże z grami, to zapewne wiecie doskonale, co należało zrobić, gdy konsola nie chciała ich odczytać. Dmuchało się w styki i próbowało raz jeszcze. Do skutku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pytanie: czy takie zachowanie w ogóle miało sens, a może było wręcz szkodliwe? Cóż, pewną poszlakę może stanowić to, że na oryginalnych kartridżach do Nintendo 64 umieszczono ostrzeżenie przed dmuchaniem. Teraz jednak, po latach, spece z iFixit zadali sobie trud wyjaśnienia, o co właściwie chodzi.

W opracowaniu możemy przeczytać, że dmuchanie w kartridż to jeden z największych mitów, jaki powstał w branży elektroniki użytkowej. Jak tłumaczy iFixit, powołując się na własne doświadczenie, zazwyczaj było to po prostu placebo.

Jakość montażu 8-bitowych konsolek i kartridżów do nich często była nie najlepsza - wyjaśnia iFixit. W rezultacie powierzchnie styków mogły się rozjechać. Gdy użytkownik wyjął grę, by w nią dmuchać, to problem z odczytem rozwiązywał nie poprzez dmuchanie, lecz samo ponowne włożenie kartridża.

Tymczasem na stykach mogła pozostać mgiełka ze śliny i/lub skroplonej pary wodnej, potęgując zjawisko korozji. Tak więc zdaniem iFixit dmuchanie nie tylko nie pomagało, ale wręcz mogło zaszkodzić. 

Niemniej zauważono, że jest od tego pewien wyjątek. Chodzi o sytuację, w której kartridż miał już mocno wysłużone styki, a ciecz jako przewodnik zwiększała ich powierzchnię, odczyt usprawniając. Tak czy siak, iFixit fanom retro dmuchanie stanowczo odradza.

Co w zamian? Odpowiedź brzmi: 90-procentowy roztwór alkoholu i patyczek do uszu. Jeśli czyścić kartridże, to tylko w ten sposób - podsumowuje iFixit.