Nie Nintendo Switch Pro, lecz OLED. A teraz kubeł zimnej wody
Po miesiącach gorączkowych oczekiwań i spekulacji, w końcu jest! Nowy Nintendo Switch w pełnej krasie. Niestety, są zarazem informacje, które wielu niemalże na pewno zawiodą.

Nintendo Switch OLED, bo o nim tu mowa, nie otrzymał świeższych niż oryginał podzespołów. Pomijając rozszerzoną do 64 GB pamięć masową, usprawnione głośniki i oczywiście 7-calowy ekran z diodami organicznymi, to dokładnie ten sam sprzęt, bazujący na dość leciwym chipie Nvidia Tegra X1 i 4 GB RAM.
To coś, czego mogliśmy się domyślać już w chwili pierwszej prezentacji, gdzie zabrakło powszechnie wyczekiwanego skalowania obrazu do 4K. Niniejszym mamy potwierdzenie. Tak ze strony Big N, o czym na Twitterze donosi dziennikarz Tom Warren, jak i Nvidii, która w nieoficjalnych rozmowach ostatecznie obala mit o dopakowanych bebechach hybrydowej konsolki.



Nintendo has confirmed to The Verge that the new OLED Switch "does not have a new CPU, or more RAM, from previous Nintendo Switch models." https://t.co/47TLLL7qFk pic.twitter.com/WamoTrcS2w
— Tom Warren (OLED model) (@tomwarren) July 6, 2021
Jasne, każdy kij ma dwa końce. Tutaj, obok oczywistego minusa w postaci braku ulepszonej grafiki, jest też plus – stosunkowo niska cena końcowa urządzenia, które, przypomnijmy, wyceniono na 349 dol. To zaledwie pięć dyszek więcej niż trzeba zapłacić za model podstawowy, więc jest szansa, że Switcha OLED kupimy w Polsce na premierę w cenie 1,8-1,9 tys. zł.
Nie da się jednakowoż zaprzeczyć, że z benefitów nowego modelu skorzystają właściwie tylko ci, którzy grają głównie w trybie przenośnym. Switch OLED, podpięty do telewizora, dalej będzie mieć problemy z wyświetleniem obrazu w rozdzielczości 1080p i łapać zadyszkę w intensywnych tytułach jak Hyrule Warriors: Age of Calamity. Ciężko ukryć, społeczność skupiona wokół pstryczka liczyła chyba na więcej.
Przyznam na marginesie, sam jestem nieco zmieszany. Niby ekran to już gamechanger, bo ten w oryginale jest technologicznym antykiem, o wypłowiałych kolorach i niskim kontraście statycznym. Tymczasem barwne światy gier Nintendo aż błagają o OLED. Tylko, w dalszym ciągu większość bolączek Switcha pozostaje na swoim miejscu, a przecież była szansa, aby konstrukcję wydatnie dopieścić. Trochę szkoda. Może to jednak nie koniec i prawdziwy Switch Pro dopiero się pojawi? Zobaczymy.