Kierowcy tego nie robią, a powinni. Skuteczność jest niska
Odcinkowe pomiary prędkości są w Polsce dużo skuteczniejszym narzędziem w wykrywaniu naruszeń przepisów niż standardowe fotoradary. Jednak problemem jest ściągalność mandatów.

W 2023 roku systemy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego wykryły aż 920 637 naruszeń przepisów w postaci przekroczenia dozwolonej prędkości. Szczególnie skuteczne okazały się odcinkowe pomiary prędkości, których jest dużo mniej niż tradycyjnych fotoradarów, a odpowiadają aż za 30 proc. wszystkich przypadków. Problemem jest za to skuteczność ściągania mandatów — informuje TVN24.
Mandaty w Polsce mało skuteczne
Każdy odcinkowy pomiary prędkości wykrył średnio aż 9 tys. naruszeń w postaci przekroczenia prędkości. Dla fotoradarów wynik ten wynosi zaledwie 1300 przypadków. Zdaniem rzecznika GITD taka dysproporcja wynika z tego, że odcinkowe pomiary prędkości pojawiły się w ostatnim czasie na autostradach oraz drogach ekspresowych, gdzie natężenie ruchu jest większe.



Z naszych wewnętrznych analiz wynika, że liczba wypadków, czyli zdarzeń drogowych, w których ktoś odniósł obrażenia, spadła na tych fragmentach dróg średnio o 97 procent
- mówi Wojciech Król, rzecznik GITD.
Jednak problem jest jeszcze inny. Chodzi o skuteczność w ściąganiu mandatów, która wynosi zaledwie 60 proc. Według Wojciecha Króla winne są przestarzałe przepisy, które powstały w latach 90. i nie nadążają za rozwojem technologii. Problemem jest też bardzo długa ścieżka formalna, która w wielu europejskich krajach została znacznie uproszczona.
U nas procedura ściągnięcia środków wymaga wysłania oświadczeń do właściciela auta i dociekania, kto kierował samochodem. Jeżeli ustalimy kierującego, to procedura trwa dalej. Jeżeli to on był za kierownicą, musimy wysłać mu mandat. To wszystko trwa.
- twierdzi rzecznik GITD.