Jest termin lądowania człowieka na Marsie. Szybciej niż myślisz

Amerykański SpaceX ma bardzo ambitne plany na podbój Marsa w ciągu najbliższych dwóch lat. Właściciel firmy, Elon Musk poinformował właśnie na platformie X o tym czego można się spodziewać w najbliższym czasie. Ekscentryczny milioner ogłosił też najszybszy możliwy termin załogowej misji na Marsa.

Bartłomiej Grzankowski (Grzanka)
4
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Jest termin lądowania człowieka na Marsie. Szybciej niż myślisz

Na początku 2024 roku Elon Musk ogłosił, że pierwszego statku bezzałogowego od SpaceX możemy spodziewać się na Marsie dopiero w 2029 roku. Ludzie mieliby trafić najwcześniej dwa lata później. Teraz jednak Elon Musk zrewidował plany. Jeśli się spełnią, pierwszy statek kosmiczny z logo SpaceX trafi na Marsa nawet za dwa lata.

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy te plany są realne?

Ta zapowiedź to potwierdzenie poprzedniej wiadomości z tego miesiąca, w której Elon Musk sugerował przyspieszenie terminów startów. Pierwszy statek ma wystartować za dwa lata. Teraz z kolei Elon Musk zapowiedział w sumie pięć bezzałogowych misji w ciągu dwóch lat. Co więcej, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w ciągu kolejnych czterech lat mają ruszyć misje załogowe – podaje portal naukawpolsce.pl Jeśli dojdzie jednak do problemów misje te zostaną przesunięte o kolejne dwa lata.

Czemu przerwa jest tak długa? Jest związane z odległością między Ziemią i Marsem, które w zależności od momentu w cyklu może dzielić dystans od 55 do nawet 400 milionów kilometrów. Z tego powodu najlepiej czekać na moment, gdy obie planety będą najbliżej siebie. Natomiast same deklaracje Elona Muska warto jednak brać w nawias prawdopodobieństwa, a nie traktować jako pewnik. Dość powiedzieć, że w przeszłości obiecywał on stworzenie międzyplanetarnego systemu transportu, który miał umożliwić bezzałogowy lot na Marsa już w 2018 roku.

Z drugiej strony nie można też odmówić SpaceX wielu sukcesów, na czele z ostatnim lotem połączonym z pierwszym spacerem kosmicznym osób prywatnych, a nie zawodowych kosmonautów. Stąd jest szansa, że te plany nie są tylko pisaniem po wodzie.