Chiny pogroziły, ale wenę straciły. Google jednak koszerny
Chiny rezygnują z postępowania antymonopolowego przeciwko Google. Ten krok trudno odebrać inaczej niż karta przetargowa w negocjacjach z administracją Trumpa.

Chiny zdecydowały się na zakończenie postępowania antymonopolowego przeciwko Google, które ruszyło w lutym tego roku. Dotyczyło ono pozycji amerykańskiego giganta na rynku mobilnym oraz systemu operacyjnego Android, z którego korzystają producenci z Państwa Środka, w tym Xiaomi oraz Oppo.
Chiny idą na rękę USA? Nie do końca
Ten ruch można odebrać jako przejaw dobrej woli i pójście na ustępstwa wobec Stanów Zjednoczonych. Chiny i USA aktualnie negocjują między innymi w sprawie TikToka, NVIDII oraz handlu między mocarstwami. W tym tygodniu odbywa się już czwarta runda negocjacji, tym razem zorganizowana w Madrycie.



Wycofanie postępowania antymonopolowego może być sygnałem dla administracji Donalda Trumpa, że Pekin jest gotowy na ustępstwa. Jednocześnie należy pamiętać, że Google to zdecydowanie mniej priorytetowa sprawa dla Państwa Środka. Chińczykom aktualnie zależy przede wszystkim na dostępie do mocniejszych układów NVIDII. Jeśli to się nie uda, to Zielonych mogą czekać duże ograniczenia i problemy.
Z doniesień wynika, że rezygnacja z walki ws. Google'a ma jednocześnie spowodować, że Chiny zintensyfikują swoje działania na innych polach. Niedawno Chińczycy stwierdzili, że NVIDIA mogła złamać ich prawo antymonopolowe w momencie zakupu Mellanox Technologies. Jeśli śledztwo to wykaże, to firma może zostać ukarana karą w wysokości nawet 10 proc. zeszłorocznych przychodów.
Poza tym Chiny zabroniły firmom technologicznym — między innymi ByteDance (właściciel TikToka) oraz Alibaba (Aliexpress) — kupowania układów NVIDIA RTX Pro 6000D, co dla producenta może być niezwykle dotkliwym ciosem. Dlatego też rezygnacja z walki ws. Google, chociaż może być gestem dobrej woli, to jest zaledwie kroplą w morzu wszystkich środków nacisku, które stosuje Pekin.