Test laptopa Huawei Matebook D. Sprzęt dla Kowalskiego sprawdza się w swojej roli
Do testów Matebooka D przymierzałem się już od dłuższego czasu. Wszystko z jednego powodu – nie do końca miałem ochotę na korzystanie z 15-calowego laptopa. Przez ostatnie lata zdążyłem się już skutecznie odzwyczaić od przenośnych komputerów większych niż 14 cali. W końcu jednak przełamałem się i w moje ręce wpadł laptop, który w domyśle celuje w odbiorców szukających przyzwoitego sprzętu do użytku domowego w przystępnej cenie.
Specyfikacja i zestaw
Specyfikacja:
- aluminiowa obudowa o wymiarach 358 x 239 x 16,9 mm, masa 1,86 kg,
- ekran LED IPS o przekątnej 15,6 cala, rozdzielczość 1080 x 1920 pikseli,
- procesor Intel i5-8250U (4 rdzenie, taktowanie 1,6-3,4 GHz, 6 MB cache),
- grafika Intel UDH Graphics 620 + Nvidia GeForce MX150,
- 8 GB pamięci RAM (SO-DIMM DDR4, 2400 MHz) single channel, wolny 1 slot,
- dysk SSD M.2 128 GB ( Samsung PM981), dysk HDD SATA 5400 1 TB,
- głośniki stereo Dolby Atmos, wielodotykowy touchpad,
- porty: USB 3.1 x2, HDMI, USB 2.0m Jack 3,5mm,
- Windows 10 Home 64-bit,
- 3-komorowy, litowo-jonowy akumulator o pojemności 3800 mAh,
- Cena: 2999 zł.
Producenci laptopów zazwyczaj nie pakują ich w wymyślne opakowania i rzadko zdarza się coś poza szarym kartonem. Huawei w Matebookach X wyłamuje się tego kanonu białym pudełkiem, natomiast te z Matebooka D nawiązuje do opakowań smartfonów. Też jest białe, a dodatkowo ma nadrukowane efektowne zdjęcia laptopa. Niby niewielka rzecz, a cieszy oko.



W pudełku, obok laptopa, znajdziemy wyłącznie ładowarkę sieciową. W końcu to model budżetowy.
Obudowa i wykonanie
Zamknięty Matebook D wygląda naprawdę zachęcająco. Dosyć cienka obudowa, prawie w całości wykonana jest z aluminium i prezentuje się bardzo elegancko. Po wzięciu laptopa do ręki pierwszym zgrzytem jest plastikowy korpus na spodzie obudowy oraz stosunkowo mocno uginająca się klapa w środkowej części. W tej pół cenowej i przy ekranie o tej przekątnej nie jest to wielkim zaskoczeniem.
Na spodniej części znajdziemy gumowe nóżki bardzo skutecznie zapobiegające przesuwania laptopa po blacie, otwory zapewniające przepływ powietrza oraz głośniki stereo. Wylot powietrza z wentylatorów znajdziemy na górnej krawędzi pod wyświetlaczem, z kolei na dolnej mamy wcięcie ułatwiające otwarcie klapy jedną ręką, co też bez większego problemu można wykonać bez konieczności użycia dużej siły. Sama klapa odchyla się dosyć słabo, do ok 115-120 stopni.
Pochwalić za to trzeba możliwość jej przymknięcia. Klapa nie zamknie się sama jeśli zostawimy ją odchyloną na przynajmniej 4 centymetry lub więcej. Zawias porusza się płynnie i sprawia wrażenie solidnego. Otwarta klapa mocno sprężynuje jeśli chcemy nią poruszyć w przód lub tył, ale np. korzystanie z laptopa podczas jazdy pociągiem sprężynowania nie wywołuje i nie przeszkadza w pracy.
Po otwarciu klapy… okrutnie się rozczarowałem. Ekran ma cienkie ramki, co trzeba pochwalić, ale ich wykonane nie każdemu przypadnie do gustu. Zastosowano tutaj gruby, matowy plastik jaki można spotkać w najtańszych laptopach na rynku. Dodatkowo nie trzeba wcale używać siły żeby go podważyć na bokach ekranu i wyjąć z zatrzasków. Nie wygląda to dobrze.
Mieszane uczucia wywołuje też dolna część konstrukcji. Tutaj również mamy duży plus, tym razem za aluminiową powierzchnię, ale i ogromny minus za wygląd klawiatury, która została wykonana z niewiele lepszego plastiku niż ramka wokół ekranu. Na całe szczęście klawiatura skutecznie się broni, o czym w dalszej części recenzji.
Co prawda już po kilku dniach kompletnie nie zwracałem uwagi na plastiki wokół ekranu, ale w sklepie klient kieruje się pierwszym wrażeniem, a tego Matebook D, szczególnie pod jasnym sklepowym oświetleniem, nie robi zbyt dobrego. Na wystawach umieszczałbym go z zamkniętą klapą, bo wtedy laptop wygląda jak sprzęt z najwyższej półki.
Klawiatura i touchpad
Największą wada klawiatury, obok słabej jakości plastiku, jest brak podświetlenia. Przy tej cenie ten element zdecydowanie nie tylko mógł, a wręcz powinien się pojawić. Klawiatura jest duża, wyspowa, również spory jest odstęp między przyciskami. Spora powierzchnia do zagospodarowania pozwoliła na dodanie dodatkowej kolumny z klawiszami przydatnymi podczas pisania, takimi jak Home, End, PG Up i Down oraz Delete oraz zastosowanie pełnowymiarowych przycisków strzałek.
Klawiatura z daleka wygląda niestety jak w laptopach za mniej niż 2000 zł i sprawia wrażenie bardzo topornej i niewygodnej w użyciu. Na szczęście tak nie jest. Co więcej, pisze się na niej zadziwiająco przyjemnie. Klawisze mają spory, jak na laptop, skok i wciskają się z wyraźnym oporem, co jest bardzo wygodne podczas wielogodzinnej pracy. I chociaż na początku się na to nie zanosiło, na Matebooku D pisało mi się bardzo wygodnie.
Przyciski mają matową powierzchnię i mam wrażenie, że w dłuższej perspektywie zostanie ona bardzo skutecznie wytarta. Szczególnie jeśli będziemy z niej intensywnie korzystać.
Touchpad nie wyróżnia się swoimi wymiarami, co trochę dziwiło mnie po zastosowaniu ogromnego wręcz gładzika w Matebookach X (myślałem, że będzie to cecha szczególna laptopów Huaweia), ale bardzo dobrze spełnia swoją rolę. Jego powierzchnia jest gładka, odpowiednio śliska i przesuwanie po nim palcem jest przyjemne (jak dziwnie to nie brzmi). Nie jest to co prawda poziom wspomnianego X-a, gdzie touchpad jest niemal perfekcyjny, ale jest naprawdę dobrze. Jego wadą jest słabsza reakcja na dotyk w rogach, a przyciski odpowiadające klawiszom myszy lepiej wciskać bliżej bocznych krawędzi. Na środku napotkamy duży opór konstrukcji.
Ekran
Testowane urządzenie wyposażone zostało w panel LCD firmy BOE (TV156FHMNH0) o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości FullHD. O ile kąty widzenia i praca w pomieszczeniach nie budzą specjalnych zastrzeżeń, o tyle już z jasnością rzędu niespełna 220 nitów laptop Huaweia nie sprawdzi się w terenie, pomimo matowej matrycy.
Po kalibracji z docelową temperaturą barwową 6500K, wyświetlacz uzyskał nieco cieplejsze kolory niż oczekiwane (6267K). Okolice pożądanych 120 nitów udało się uzyskać przy jasności ustawionej na 70%. Cieszy regulacja jasności co 10%, dostępna poprzez przyciski funkcyjne, dołożona przez producenta oprócz systemowego suwaka co 25%.
Kolorystyka ekranu to olbrzymie przekłamania na poziomie błękitów oraz czerwieni i dosyć wysokie DeltaE dla wszystkich 24 prób (średnio 2,15). Nie rozpieszcza też gamut kolorów, który dla sRGB wynosi zaledwie 63%, a dla AdobeRGB 47% - grafiku, to nie jest laptop dla ciebie. Obraz sprawia wrażenie podkręconego na poziomie kontrastu, co w sumie domowym użytkownikom może się podobać, szczególnie podczas oglądania filmów.
Niewątpliwie największe atuty ekranu Matebooka D to wąskie ramki i niezła jak na tę półkę cenową równomierność podświetlenia – odchyły względem centrum nie przekraczają 5,5%.
Wydajność i kultura pracy
Podczas tegorocznej polskiej premiery Matebooka D, jak tylko usłyszałem, że to laptop dla Kowalskiego, moją pierwszą myślą było – szału to to nie zrobi, będzie wolny. A jednak, mocno się pomyliłem. Laptop nie tylko pozwala na komfortową pracę biurową, dokładając do tego obsługę przeglądarki internetowego z kilkunastoma otwartymi kartami, ale nawet można na nim pograć. I wcale nie trzeba ograniczać się tylko do najprostszych tytułów.
Matebook D w łatwością radzi sobie z Diablo 3 na najwyższych detalach, jak również uciąga Fortnite’a w rozdzielczości 1080p i włączeniu wysokich detali. Przy maksymalnym zmniejszeniu detali, ale bez konieczności obniżania rozdzielczości ekranu, możemy nawet uruchomić Wiedźmina 3 i cieszyć się (zazwyczaj) płynną rozgrywką w prawie 30 klatkach na sekundę.
Nawet obciążony Matebook D nie grzeje się przesadnie. To nie Matebook X Pro, którego ciężko jest utrzymać na kolanach. Wzrost temperatury obudowy jest wyraźny, ale zupełnie w niczym nie przeszkadza to w normalnym użytkowaniu, nawet jeśli trzymamy go na kolanach podczas pracy.
Matebook D zaskakująco dobrze wypadł w benchmarkach. Wyniki są na tyle wysokie, że niektóre testy z niedowierzania powtórzyłem i rezultaty były porównywalne. Różniły się od siebie o kilkanaście do maksymalnie kilkudziesięciu punktów
Akumulator
Choć 3-komorowy akumulator o pojemności 3800 mAh nie imponuje w świecie laptopów, to w Matebooku D ogniwo radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Laptop na jednym ładowaniu pozwala na 8,5 godziny ciągłego oglądania filmów oraz niecałe 8 godzin przeglądania Internetu. Jeśli zdecydujemy się na pracę przy dokumentach połączoną z przeglądaniem Internetu, to ładowarki będziemy musieli szukać po ok 5 godzinach.
Podsumowanie
Matebook D miał być laptopem, który szturmem zdobędzie polskie gospodarstwa domowe. Miała w tym pomóc przekątna ekranu wynosząca 15,6 cala oraz cena niższa niż 3000 zł, czyli dwa najpopularniejsze w Polsce zakresy. I trzeba przyznać, że jako komputer domowy Matebook D sprawdza się bardzo dobrze.
Dostajemy sprzęt bardzo dobrze wykonany, z wygodną klawiaturą, wydajnym akumulatorem oraz więcej niż dobrą wydajnością w codziennej pracy. Zastosowane podzespoły pozwolą nam też na uruchomienie popularnych gier sieciowych, a nawet trochę starszych gier z najwyższej półki. Wyświetlacz co prawda słabo wypada w testach laboratoryjnych, ale jest przyjemny, a zdjęcia z wakacji będą się na nim prezentować bardzo efektownie. Na plus zaliczyć trzeba również cienkie ramki wokół wyświetlacza.Minusy są głównie kosmetyczne. Takie jak jakość ramki wokół ekranu oraz brak podświetlenie klawiatury. W tej cenie to jest funkcja, której możemy się domagać.
Huawei Matebook D to sprzęt godny polecenia. Szczególnie jeśli szukamy wytrzymałego laptopa dla rodziców, dziadków, ale też do prostej pracy w domu, oglądania filmów i okazjonalnych gier, a nie chcemy wydawać majątku na sprzęt z najwyższej półki.
Ocena końcowa: 8/10
Wady:
- niskiej jakości plastik wokół ekranu.
- brak podświetlanej klawiatury,
- klawiatura z czasem może się łatwo wycierać,
- pamięć RAM w trybie jednokanałowym,
- przeciętny dźwięk na głośnikach,
- słabe odwzorowanie kolorów, ale...
Zalety:
- mimo wszystko przyjemny dla oka wyświetlacz,
- bardzo dobra wydajność,
- dobrze wykonana, solidna obudowa,
- dwa dyski - SSD i HDD,
- wygodna klawiatura,
- duży i wygodny touchpad,
- stosunkowo niewielkie wymiary jak na zastosowany ekran,
- cienkie ramki wokół wyświetlacza.