DAJ CYNK

FIFA 23 - recenzja gry. Nie takie kopanie po czole, chyba że masz PC

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Rozrywka


Tegoroczna odsłona serii FIFA to jednocześnie pożegnanie z tą nazwą. Trzeba jednak przyznać, że jest to pożegnanie godne, bo chociaż gra daleka jest od ideału, to na długie godziny przyciąga do ekranu monitora lub telewizora.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Wiemy, że tegoroczna FIFA 23 to jednocześnie ostatnia FIFA. Oczywiście EA Sports nie rezygnuje z kury znoszącej złote jajka, bo gry piłkarskie co roku przynoszą firmie ogromne zyski, ale koniec umowy z międzynarodową federacją i brak zgody co do dalszych warunków współpracy wymusza od przyszłego roku zmianę. Prawdopodobnie, chociaż nie zostało to w 100 proc. potwierdzone, kolejna odsłona serii to EA Sports FC. Dlatego już dzisiaj możemy być pewni, że FIFA 23 przejdzie do historii jako być może ostatnia FIFA (nie można wykluczyć, że w przyszłości nazwa wróci).

Ale czy zostanie zapamiętana tylko z tego powodu, czy też również dlatego, że będzie to bardzo udana część? Trudno już dzisiaj ferować takie wyroki, bo na przestrzeni wielu miesięcy gra, pod wpływem kolejnych aktualizacji, może się mocno zmienić. Jednak już dzisiaj wydaje się, że to odsłona udana. Na pewno nie jest idealna, ale ze świecą szukać gry piłkarskiej, która mogłaby z FIFĄ 23 choćby nawiązać rywalizację (patrzę nas Was Konami!).

FIFA 23 recenzja

Jest wolniej, ale lepiej

FIFA 23 przynosi rewolucję i to nie tylko, jeśli chodzi o wspominane wcześniej perturbacje z nazwą. Największa zmiana to wprowadzenie cross-playu. Ze względu na różnice w wersjach wspólnie mogą grać ze sobą posiadacze PC-tów oraz konsol nowej generacji (PlayStation 5 i Xbox Series X/S). Osobne lobby mają użytkownicy PlayStation 4 i Xbox One, którzy jednocześnie grają w inną, teoretycznie gorszą wersję gry, która nie ma next-genowych rozwiązań. Gracze prosili o to od dawna i w końcu się doczekali. Szkoda, że cross-play dotyczy tylko i wyłącznie gier 1 na 1. Przez to posiadacze różnych platform nie mogą się bawić wspólnie, np. w trybie Wirtualnych Klubów. Mam nadzieję, że w przyszłości zostanie to zmienione.

Sama rozgrywka w FIFIE 23 wydaje się jeszcze wolniejsza. Zdecydowanie największy szok przeżyją posiadacze PC-tów, bo oni w tym roku po raz pierwszy doczekali się wersji next-genowej. Dla użytkowników PlayStation 5 czy Xbox Series X/S zmiana jest zdecydowanie mniejsza, ale również zauważalna. To po części wina czy też zasługa technologii Hypermotion 2. Twórcy stworzyli dwa razy większą bazę danych motion capture, dzięki czemu powstało ponad 6 tys. animacji piłkarzy i piłkarek. To zdecydowanie czuć na boisku, ale właśnie przez to, że animacje muszą się uruchomić, rozgrywka stała się wolniejsza.


To zwolnienie wyszło grze na plus. Po kilkudziesięciu godzinach z grą odnoszę wrażenie, że większe znaczenie odgrywa dokładne rozgrywanie piłki. Nadal specjaliści od sztuczek będą czuli się jak u siebie, ale w tym roku budowanie akcji w stylu barcelońskiej tiki-taki wydaje się niemniej skuteczne. Dlatego też gra sama w sobie stała się przyjemniejsza dla niedzielnych graczy, którzy nie muszą uczyć się sztuczek technicznych. Jednak nie można wykluczyć, że z czasem się to zmieni, gdy bardziej powszechne w trybie FIFA Ultimate Team staną się mocniejsze karty.

Szybkość biegu to nie tylko statystyka

Ogromną gamepleyową zmianą są nowe style biegania, określone jako AcceleRATE. Poszczególni gracze mogą w różny sposób zyskiwać na prędkości. Dla przykładu Erling Haaland ma domyślnie styl, który określany jest jako Lenghty. Dzięki temu wolniej się rozpędza, ale gdy już osiągnie maksymalną prędkość, to biegnie szybciej. Dlatego już teraz tacy gracze cieszą się największym powodzeniem, bo z niższymi statystykami tempa potrafią być docelowo szybsi od wielu sprinterów, a przynajmniej na dłuższym dystansie. Co ważne, style biegania często można zmieniać, nadając piłkarzom style grania, np. architekt, kotwica itp. Nie dotyczy to każdego, ponieważ typ AcceleRATE określany jest na podstawie kilku kryteriów i zależności między nimi, ale np. Robert Lewandowski ze stylem jastrząb, snajper, architekt lub strzelec zmienia swój typ właśnie na Lenghty.

FIFA 23 recenzja

Z tego też powodu mniejsze znaczenie odgrywa tempo, jakie dany zawodnik ma na karcie. Dla niektórych może to być irytujące, ale obrońcy czy pomocnicy, którzy w teorii są dużo wolniejsi, potrafią często z łatwością dogonić piłkarzy pokroju Vinicius Jr., który ma 95 tempa i powinien należeć do najszybszych w grze. Z jednej strony wydaje się, że to dobra zmiana, bo rzeczywiście wymusza niejako rozgrywanie piłki i budowanie akcji, zamiast machanie prawy drążkiem i mijanie przeciwników trikami połączonymi z szybkim biegiem. Z drugiej strony warto jednak, żeby szybcy zawodnicy rzeczywiście byli szybcy.

Stałe fragmenty gry i mocarne strzały

Na tym nie koniec zmian. Ogromną transformację przeszły stałe fragmenty gry. Teraz kierunek lotu piłki i stopień podkręcenia ustawiamy poprzez wycelowanie w daną część piłki. Robimy to prawą gałką. Ustawienie uderzenia w prawy bok podkręca piłkę w lewo, a im niżej noga piłkarza uderzy w futbolówkę, tym wyżej i wolniej będzie ona leciała. W teorii mechanizm jest bardzo prosty, ale jednak wymaga wprawy. Co innego z rzutami karnym. Przy nich wokół piłki zwiększa i zmniejsza się okrąg. Naszym celem jest wciśnięcie strzału, gdy jest on najmniejszy, ponieważ gwarantuje to największą precyzję. Im dłużej strzał przy tym przytrzymamy, tym mocniejszy będzie. Natomiast o kierunku decydujemy, wychylając lewą gałkę na padzie w określonym kierunku. Wszystkie te zmiany oceniam zdecydowanie na plus i mam nadzieję, że zostaną z nami do przyszłej odsłony serii.

FIFA 23 recenzja

Wreszcie sporo zmieniło się w mechanice strzałów. Doszły dwa nowe i oba wydają się na ten moment zbyt mocne. Zacznijmy od strzałów siłowych, które wykonuje się poprzez wciśnięcie L1+R1 (na PS5). Potrzeba do tego dużo więcej czasu i miejsca, co jest największym utrudnieniem, ale gdy już uda oddać się uderzenie, to w kierunku bramki leci potężna rakieta, z którą wielu bramkarzy ma mnóstwo problemów. Dodatkowym utrudnieniem jest manualne celowanie, więc zbyt dalekie wychylenie gałki w którąś ze stron może sprawić, że piłka wyląduje nawet na aucie. Pomimo tego strzały siłowe wydają się zbyt mocne. Na szczęście w normalnym meczu nie ma wielu okazji, aby je wykonać, a gdy już się to uda, to ogarnięty gracz powinien być w stanie je zablokować.

Kolejny strzał to uderzenie z tzw. fałsza czy też zewnętrznej strony stopy. Te wykonuje się poprzez przytrzymanie przycisku L2. Nie wiem, czy to kwestia samych strzałów, czy też nieporadności bramkarzy, ale wiele z nich ląduje w siatce, niemal lobując goalkeeperów. Ich skuteczność można porównać do finezyjnych strzałów z rogu pola karnego, które – o ile mnie pamięć nie myli – musiały zostać osłabione w FIFIE 21 (a może FIFE 22?), ponieważ były zbyt skuteczne. Odnoszę wrażenie, że podobnie będzie w tym przypadku.


Częściowo wspomniałem też o bramkarzach, ale to kolejna kwestia, która w mojej ocenie powinna zostać poprawiona w jednej z aktualizacji. Piłkarze strzegący bramek z jednej strony potrafią wybronić niewiarygodne strzały, np. w sytuacji sam na sam, a z drugiej wpuszczać straszne szmaty. A nawet jeśli strzał zostanie obroniony, to często goalkeeper wypluwa piłkę przed siebie, przez co ta trafia do innego zawodnika drużyny przeciwnej, dla którego bramka stoi otworem. Pada w ten sposób całe mnóstwo goli, głównie po strzałach z dystansu. Zdecydowanie do poprawy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne