Sprawdzam nowy mObywatel. Wydali na to ostatnie zaskórniaki
Można narzekać, że teraz wszędzie pchają to całe AI. Nawet nie da się powiedzieć, że niedługo jakiś model językowy zacznie do nas gadać z lodówki, ponieważ już dawno tam jest. Jednak wbrew pozorom w mObywatelu jak najbardziej ma sens.
Zacznijmy jednak od początku: czym jest ten Wirtualny Asystent mObywatela? Otóż mamy tu do czynienia z czymś, co bazuje na polskim modelu językowym PLLuM. Nie jest to jednak jego pełna wersja, a jego zasoby wiedzy są mocno ograniczone do tego, co można załatwić przy pomocy aplikacji mObywatel. Tyle w teorii, a jak jest w praktyce?
Co umie wirtualny Asystent mObywatela
Każda rozmowa ma limit 10 pytań. Według twórców jest to wystarczająca ilość, aby omówić każdą kwestię. Po tym należy zakończyć chat i można rozpocząć kolejny, rzecz jasna bez przeniesienia wiedzy o poprzednim. Dodatkowo Wirtualny Aysystent nie ma dostępu do naszych danych. Nie wie więc, kto z nim rozmawia. Nie należy mu ich podawać. Sam również podkreśla, żeby tego nie robić.
Początkowo myślałem, że limit pytań jest zbyt niski do bardziej złożonych spraw. Okazuje się jednak, że jego poziom wiedzy nie jest jednak zbyt wysoki. Jeśli szukacie wirtualnej pomocy prawnej lub specjalisty od przepisów, to jego pomoc będzie bardzo mocno ograniczona. Jeśli zaś chodzi o podatki, to niezwykle wybiórcza. I tak na pytanie dotyczące rozliczania VAT odpowiedział, że nie posiada wiedzy w tym temacie.
Jednak na pytanie dotyczące podatku od zakupu samochodu od osoby prywatnej odpowiedział niezwykle precyzyjnie, podając przy tym nawet dokładną kwotę, którą powinniśmy zapłacić. Stwierdził także, że zgłoszenie pojazdu nie jest obowiązkowe, jednak obowiązkowa jest jego rejestracja. Nie potrafił jednak udzielić odpowiedzi na temat różnic pomiędzy rejestracją, a zgłoszeniem.
Na kolejne pytanie będące prośbą o umówienie wizyty w ZUS stwierdził, że nie może tego zrobić, jednak podał dokładną instrukcję tego, w jaki sposób możemy umówić się na wizytkę, lub e-wizytę w urzędzie przy pomocy mObywatela.
Gubienie wątków
Kiedy rozmawiałem z nim o podatku od zakupu auta od osoby prywatnej, zapytałem także o konieczność wymiany rejestracji. Asystent zapytał mnie, czy to nowe, czy używane auto. Jak widać, ma on pewne problemy z kontekstem rozmowy i każde pytanie, nawet w danym wątku powinno być precyzyjne. Czy jest to poważna wada? No cóż, jest to model, który ma opierać się na kwestiach prawnych. Fakt, że nie działa na podstawie domysłów, a konkretnych informacji niekoniecznie jest problemem. Owszem, jest to uciążliwe, jednak zwiększa szanse na precyzyjną i poprawną odpowiedź, a przecież na tym nam najmocniej zależy.
Czego nie potrafi
Nie jest to model językowy pokroju ChatGPT, z którym porozmawiamy o głupotach. Kiedy poprosiłem go o przepis, na farsz na pierogi stwierdził, że nie posiada wiedzy na ten temat. Na pytanie ile to jest 2+2 również mi nie odpowiedział, mimo że chwilę wcześniej poprawnie obliczył mi wysokość podatku od zakupionego auta. Wzmianki o złym samopoczuciu również komentuje w odpowiedni sposób, sugerując udanie się do lekarza, a sam deklaruje pomoc w uzyskaniu zwolnienia lekarskiego.
Widać, że twórcy mocno ograniczyli go, aby odpowiadał tylko na pytania dotyczące kwestii prawnych i urzędowych. Tym samym nie ma mowy, aby ktoś robił sobie żarty przy jego pomocy. A przynajmniej mi się to nie udało, ponieważ nie można wykluczyć, że ktoś odpowiednio kreatywny będzie w stanie go odpowiednio zmanipulować.
Ile to kosztowało?
Skoro mówimy o usłudze publicznej, to oczywiste jest to, że jej implementacja została opłacona z budżetu państwa. Czyli w dużym uproszczeniu z naszych podatków. Dlatego koszt wprowadzenia tej funkcji jest bardzo istotnym jej aspektem. Z tego też powodu wysłaliśmy stosowne zapytanie do Ministerstwa Cyfryzacji. Informacja o dokładnej kwocie pojawi się, jak tylko uzyskamy odpowiedź.
Moja ocena
Jest to niezwykle użyteczne narzędzie. I chociaż podchodziłem do niego jak przysłowiowy pies do jeża, to naprawdę trudno mi się go czepiać. Owszem, ma ograniczony zasób wiedzy. Jednak wystarczający do pokierowania nas w ramach mObywatela i skierowania do odpowiedniego urzędu w celu załatwienia naszych spraw.
Co jednak jest najważniejsze, potrafi przyznać się do braku wiedzy. Nie występuje tu więc halucynowanie, a przynajmniej mi nie udało się go wywołać. Tym samym odpowiedzi, których nam udziela, są poprawne, co jest kluczowe w tego typu narzędziach. Chociaż warto mieć na uwadze, że to tylko model językowy i jest szansa, że może się pomylić. Warto więc co bardziej istotne kwestie omówić także z odpowiednim urzędnikiem.
Mamy więc coś, co świetnie się sprawdza w przeznaczonej mu roli pomocy w podstawowych sprawach urzędowych. Co jednak bardziej istotne, coś, co przyznaje się do niewiedzy, oraz trzyma się swojej roli. O ile początkowo uznawałem to za fanaberię, tak teraz uważam, że mObywatel rzeczywiście potrzebował własnego agenta AI.