DAJ CYNK

Prepaid niechciany, czyli nie przenoś numeru na kartę w salonie

Arkadiusz Dziermański (orson_dzi)

Felietony

Przeniesienie numeru na kartę w salonie operatora to operacja, która jest bardzo często możliwa tylko w teorii. Argumenty używane przez konsultantów aby tego nie zrobić są absurdalne, ale zapewne są w stanie przekonać niezorientowanego klienta. U osoby mającej minimum wiedzy na ten temat są w stanie, bardzo delikatnie mówiąc, podnieść ciśnienie. I nie ma tu żadnych odstępstw, bez względu na operatora.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Co przenosimy i dlaczego?

Przeniesiony miał być numer z abonamentu Orange Flex, który na co dzień przebywa za granicą i jest używany głównie do odbierania połączeń. Numer ma docelowo pozostać w Orange na kartę. Ale zanim to nastąpi trzeba go najpierw przenieść gdziekolwiek do oferty na kartę i dopiero wtedy powrócić do Pomarańczowych. Jak dobrze wiemy, z Flexa nie można przerzucić numeru do zwykłej oferty Orange. 

Ze względu na pracę i problemy z dopasowaniem się do kuriera, padło na zlecenie przeniesienia w salonie operatora. W końcu to dosłownie chwila roboty. Szybkie wypełnienie dokumentów, spisanie danych i po sprawie. 5 minut i wnioski gotowe, prawda? Aha... pomarzyć fajna rzecz.

Pierwsza próba przeniesienia poszła zaskakująco gładko. Chyba udało się trafić na dobry dzień lub świeżego pracownika Plusa. Do przeniesienia jednak nie doszło ze względu na podanie błędnego typu kontraktu. Bo Orange Flex to tak naprawdę oferta na kartę, a nie abonament. To jednak nie była wina doradcy Plusa i po jakimś czasie trzeba było w końcu zabrać się za ponowienie wniosku. I tutaj pokazało się prawdziwe oblicze salonów.

Zobacz: Orange Flex to oferta na kartę. Odkryliśmy to przenosząc numer

Przystanek pierwszy - Play

Pytanie o przeniesienie numeru na kartę zazwyczaj wywołuje panikę wśród pracowników salonów. Galeria handlowa, środek dnia, pustki, ale i tak przeniesienie prepaida okazuje się czynnością nie do zrobienia. Argument pracowników Play bardzo oryginalny:

Booo... niestety skończyły nam się karty do prepaida, czekamy na dostawę. Nie wiadomo kiedy będzie.

Na pytanie o abonament od razu włącza się entuzjazm - jasne, robimy, tam są inne karty.  Zwykły klient może by w to uwierzył, dlatego śpieszę z wyjaśnieniem - nie istnieje coś takiego jak karty SIM dla konkretnych typów ofert! No chyba, że są to dziwnie skonstruowane oferty internetowe, ale to wyjątek. Do prepaida i abonamentu służy ta sama karta SIM. Na wprost zadane pytanie czy oni tak na poważnie odpowiedzi brak.

AKTUALIZACJA [09.08.2019]: 
Zapytałem Play czy rzeczywiście konieczne jest używanie różnych rodzajów kart SIM. Przekazano mi, że rzeczywiście karty są dedykowane do konkretnych grup ofert w procesie MNP. Czyli te do ofert prepaidowych są predefiniowane do ofert prepaid i jest analogicznie z kartami ofert postpaid.

Wygląda więc na to, że moje zdziwienie było nieuzasadnione. Nie zmienia to natomiast faktu, że salon nie był w stanie pomóc mi w przeniesieniu numeru.

Zobacz: Po 10 latach odszedłem z Play. Jaką sieć wybrałem?

Przystanek drugi - T-Mobile

Konsultanci w salonie T-Mobile nie byli oryginalni. Pojechali najprostszym możliwym banałem:

- Bardzo nam przykro, system nam nie działa.

- Aha... a kiedy będzie działać?

- Niestety nie wiemy, ale na pewno dzisiaj to już go nie naprawią.

Jutro i pojutrze pewnie też, więc idziemy dalej.

Zobacz: [Aktualizacja] Masz Internet mobilny? Jesteś w niebezpieczeństwie

Plus - trochę bez wyjścia

Nieskrywana rozpacz pracowników salonu Plusa od razu sugerowała próbę zastosowania podobnych wymówek. Na szczęście łatwo przekonał ich argument, że chodzi o ponowienie wniosku, dane są już w systemie i to zajmie dosłownie chwilę. Ku ogromnemu rozczarowaniu doradców, udało się wprowadzić wniosek. Brawo Wy!

Zobacz: Testujemy Samsunga Galaxy Note10 i Note10+ [wideo]

Dlaczego tak się dzieje?

Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Operatorzy nie przewidują prowizji za nowego klienta oferty na kartę. Dlatego też pracownik salonu robi to zupełnie charytatyw... wróć! Robi to w ramach podstawy swojego wynagrodzenia. Czyli w praktyce - nie robi, chyba że klient będzie wyjątkowo upierdliwy.

Zobacz: UKE o przydziale częstotliwości 5G. Zagrożenia? Czas i przepisy

Wieloletni proceder

W tej sprawie nie prosiłem o stanowiska operatorów, bo z góry wiadomo jak będą wyglądać - poprawiamy standardy, pracujemy, szkolimy, edukujemy... Dokładnie to samo otrzymałbym w mailu w odpowiedzi na skargę, jaką mógłbym złożyć na konkretny salon. I tak od lat. Bo problemy z załatwieniem czegokolwiek w salonie, co nie jest nową umową, to nie są pojedyncze przypadki. To coś, co trwa już latami i się nie zmienia. Zmieniają się tylko wymówki, które są dopasowywane do aktualnie wypłacanych prowizji. Jeśli np. operator aktualnie wycofał prowizje od przedłużenia umowy, to w salonie można było usłyszeć, że zmieniły się procedury i obecnie przedłużenie umowy to tylko na infolinii lub w Internecie. W salonie tylko nowa umowa. A jeśli prowizja jest najwyższa tylko od konkretnej oferty, to np. w salonach Orange padały argumenty:

Przedłużenie umowy? Oj niestety, u nas tylko Orange Love i światłowód. Przedłużenie to na infolinii.

I to nie jest tak, że takie sytuacje dzieją się w salonach partnerskich. Są wszędzie, również w salonach własnych.

Zobacz: „Za darmo w Orange” teraz też w Orange Free na kartę

Oczywiście w dużej mierze rozumiem pracowników salonów. Każdy próbuje tak pracować, by mieć z tego jak największe korzyści. Ale praca w salonie to nie tylko prowizja od sprzedaży. Za coś pracodawca w końcu wypłaca podstawę wynagrodzenia, która od sprzedaży nie jest uzależniona. Choć o tym raczej mało kto pamięta, bo cele sprzedażowe stawiane przed salonami potrafią być abstrakcyjne i mogą skutecznie przesłonić wszystko inne.

Nie są też takie znowu abstrakcyjne założenia operatorów. W końcu to salony ciągle generują bardzo dużą część sprzedaży produktów, więc jest im na rękę, że zamiast tracić czas na kwestie obsługowe doradcy zajmują się tylko sprzedażą. I to właśnie głównie po stronie operatorów dopatrywałbym się winy za taki stan rzeczy. Przed salonami stawia się coraz wyższe cele sprzedażowe, co momentami prowadzi do naprawdę kuriozalnych sytuacji (choć to temat na inną dyskusję). Z drugiej strony, chyba każdy kto miał okazję pracować w obsłudze operatora przyzna, że na wiele nieprawidłowości salonowych zwyczajnie przymyka się oko.

Tylko po co w takim razie powtarzać na każdym kroku o tym jak ważny jest klient? Skoro faktycznie tak jest, to ważny powinien być też klient obecny, który potrzebuje pomocy obsługowej lub załatwienia dowolnej innej sprawy, a nie tylko potencjalny nowy nabytek zawierający nową umowę abonamentową.

Zobacz: Kolejny udany kwartał T-Mobile. Rośnie baza klientów, a finanse trzymają stabilny poziom

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: BlogPlay; Wikipedia; wł