DAJ CYNK

Przeglądamy i obalamy teorie przeciwników sieci 5G

orson_dzi (Arkadiusz Dziermański)

Felietony

Sieć 5G to dla wielu osób temat niezbadany. Luki w wiedzy i edukacji wywołują w ludziach strach przed nieznanym. To wzbudza naturalne reakcje organizmu. Strach jak wiadomo budzi w nas różne instynkty i powoduje, że zachowujemy się nieracjonalnie. Do tego stopnia, że zaczynamy nasze lęki wyolbrzymiać, przypisując im różne wyimaginowanie cechy. W skrócie - każdy ma pod łóżkiem własnego potwora, który wygląda dokładnie tak, jak go sobie narysujemy.

Problem pojawia się w momencie, kiedy naszym własnym, prywatnym potworem spod łóżka zaczynamy straszyć innych. Przekonujemy otoczenie, że potwór istnieje i ma różne, niestworzone cechy. Dokładnie tak, jak w przypadku sieci 5G.

Osoby, które nie do końca wiedzą czym jest nowa technologia przypisują jej cechy, które dla osób mających minimum wiedzy, nawet niekoniecznie technicznej, nie mieszczą się w głowie. I nie trzeba być tutaj fizykiem z wykształcenia. Wystarczy znajomość angielskiego lub nawet umiejętność uruchomienia translatora, czytania ze zrozumieniem oraz wyszukiwania i filtrowania informacji w Internecie. Bez tych umiejętności rodzą się przerażające teorie, które Wam przedstawię.

Niektóre informacje w poniższym tekście zostały maksymalnie uproszczone. Tak żeby był on zrozumiały dla każdej osoby, niekoniecznie interesującej się poruszanymi zagadnieniami.

Testy 5G powodem masowej śmierci ptaków. Manipulacja środowisk anty-5G?

I wtedy z nieba zaczną spadać... chipy

Zaczynamy z grubej rury. To chyba moja ulubiona teoria. Zacznijmy jednak od małego wstępu. Czym jest litografia? Z definicji:

Technika graficzna zaliczana do druku płaskiego, gdzie rysunek przeznaczony do powielania wykonuje się na kamieniu litograficznym, także odbitki wykonane tą techniką.

O litografii mówimy często w kontekście procesorów, czy to mobilnych, czy też takich używanych w komputerach. Jej wartość podaje się w nanometrach (nm). To właśnie za ich pomocą określamy proces technologiczny, w którym jest tworzony procesor. W najprostszy możliwy sposób ujmując, na powierzchni procesora są umieszczone różne elementy m.in. tranzystory. Ich wymiary określamy w nanometrach. Dlatego też mówiąc o 10nm procesie technologicznym mamy na myśli procesor, na którym znajdują się elementy o wielkości 10nm. Im niższa wartość, tym więcej elementów umieścimy na procesorze. Bo jeśli ma on powierzchnię np. 9 cm², to wiadomo, że umieścimy na nim więcej elementów 10nm niż 20nm. Im więcej elementów, tym procesor jest wydajniejszy. I to najważniejsze, co w tym momencie musimy wiedzieć.

W 2015 roku IBM opracował procesory tworzone w 7nm procesie technologicznym. W takim samym zostały stworzone procesory, jakie znajdziemy w Huaweiu Mate 20 Pro lub nowych iPhone'ach XS. Teoretycznie. Prawdę powie Wam portal wolna-polska.pl.

Co już wiemy:

Na przykład w 2015 roku IBM podało, że stworzyło chip rozmiarów 7 nm. Jest on 1000 razy mniejszy niż średnica erytrocytu. Ich następny chip ma mieć 5 nm. Do czego postanowiło go użyć IBM nie podało. Zapewne w telefonach komórkowych do wirusów i drobnoustrojów.

Dalej jest tylko ciekawiej:

Wszystkie te urządzenia są bardzo małe, ich implementacja nie wymaga świadomego uczestnictwa ze strony biorcy. Wszyscy z jakiegoś powodu czekają, że jutro przedstawiciele Nowego Porządku Świata nałożą ludziom kajdany aby umieścić znaki na ich czołach. Ale to nie jest konieczne.

Mikroskopijne urządzenia elektryczne mogą być dodawane do wody i żywności, mogą być rozpylane z samolotu w postaci chemtrails. Pod mikroskopem entuzjaści mogą oczywiście coś zobaczyć: dziwne formy włókien znajdujące się w osadach chemtrails, niektóre elementy włókna, jakieś elementy folii. Ale kto widział głębokość 5 nanometrów? Ludzie nie mają takich mikroskopów.

Jedyny problem z “inteligentnym pyłem” – to komunikacja. Moty, czyli pojedyncze elementy inteligentnego pyłu sprzed 15 lat dość dobrze się ze sobą kontaktowały, przekazując informacje do kilku metrów. Problem polegał na przesyłaniu/odbieraniu danych w odległości co najmniej jednego kilometra, na które zaproponowano nowe protokoły komunikacji mobilnej – mniej więcej to samo, czym dzisiaj chwalą się projektanci 5G.

Tak więc, dopiero po wielu latach wraz z pojawieniem się standardu 5G, moty mogą być zdalnie sterowane

Jeśli ktoś nie nadążył za tym, co właśnie się tutaj wydarzyło, wyjaśniam. Otóż wg tej teorii 5nm to nie litografia, a już cały chip, który zostanie wrzucony do wody lub rozpylony z samolotu. My te chipy bezwiednie połkniemy, a następnie za pomocą technologii 5G światowe korporacje będą nami sterować.

Na komentarz nie mam siły. Ten przypadek jest absolutnym klasykiem gatunku.

5G to nic nowego, być może masz już to w domu

Kolejnym przykładem braku podstawowej wiedzy jest nagminne mylenie pojęć oraz wartości. Dla przykładu - 2G, 2Gb, 2 GB i 2 GHz to nie jest jedno i to samo. To kolejno - symbol sieci drugiej generacji, czyli GSM, 2 gigab-bity, 2 giga-bajty i 2 giga-herce. Każda z tych wartości opisuje kompletnie co innego i odnosi się do całkowicie innej rzeczy.

Routery Wi-Fi, czy to takie z gniazdem na kartę SIM, podłączane kablem lub nawet smartfony pracujące jako hot-spot zazwyczaj mogą działać w zakresie 2,4 GHz oraz 5 GHz. Wartość ta mówi, na jakiej częstotliwości nadawany jest Internet, przy czym możliwość pracy w dwóch zakresach oferują urządzenia minimalnie droższe. Najtańsze routery oferują prace wyłącznie na częstotliwości 2,4 GHz.

Teraz jaki ma to wszystko związek z siecią 5G? Bardzo prosty. W końcu 5G i 5 GHz to to samo prawda? Tu 5G i tu 5G... A co z Hz? A po co to komu? Na co to potrzebne? Dlaczego?


Facebook, grupa - Polskie NIE dla 5G

W ten sposób powstaje kolejny, świadomy lub nie, powód do dezinformacji innych. Skoro w naszych domach mamy routery pracujące w 5G, to już jest ogromna siatka nadajników. Dokładające do tego nadajniki umieszczone na ulicach powstałe jedna wielka pajęczyna, od której nie możemy uciec! Wielkie korporacje sprzedają nam od lat routery 5G i tylko czekają, aż wszystko legalnie zostanie odpalone i zaczną nami sterować (np. za pomocą 5nm chipów). Genialne, prawda?

Dlatego też warto widzieć, że:

  • 5G to nazwa technologii sieci komórkowej,
  • 5 GHz to częstotliwość pracy routera Wi-Fi,
  • 5G i 5 GHz to dwie, kompletnie różne rzeczy i nie jest to jedno i to samo(!).

Anteny 5G na każdym rogu, w każdym sklepie i na każdej latarni...

W przypadku łączności sieci komórkowej mamy prostą zasadę. Im wyższa jest częstotliwość sygnału wyrażana w megahercach (MHz) lub gigahercach (GHz), tym jest on lepszej jakości (pozwala na szybszy przesył danych), ale jednocześnie ma on mniejszy zasięg. Dlatego też w miastach, gdzie nadajniki można postawić zdecydowanie gęściej, stosuje się częściej LTE w paśmie 1800 i 2600 MHz, natomiast poza miastami stawia się na LTE w paśmie 800 MHz, które ma większy zasięg. Ciekawostka, kiedy jeszcze Orange korzystał z tzw. sieci NMT w paśmie 450 MHz korzystali z niej marynarze, którzy mogli wypłynąć w głąb Bałtyk nawet na 40-50 km i dalej mogli rozmawiać przez telefon.

W kontekście sieci 5G przeciwnicy technologii nowej generacji straszą nas używaniem pasma w zakresie 30-300 GHz. Słusznie zauważają, że wyższa częstotliwość będzie wymagała gęstszego pokrycia nadajnikami, a konkretnie:


źródło: zdrowapolska.org.pl

Twórcy broszury ostrzegającej przed siecią 5G minimalnie się tutaj pomylili, bo zaledwie o 229 GHz. Taka drobnostka. Największe komercyjne pasmo sieci 5G to 71 GHz. Nie oznacza to jednak, że takie pasmo trafi na ulice. Wręcz przeciwnie. Najwyższe pasma będą wykorzystywane w przemyśle. W fabrykach, magazynach, portach... To właśnie tam obecnie tego typu rozwiązania znajdą zastosowanie. Dla operatora sieci komórkowej budowa nadajników pracujących w tym zakresie byłaby morderstwem dla budżetu, bo faktycznie wymagałoby to nadajnika niemal na każdej latarni.

W dużych miastach sieć 5G będzie działać na zazwyczaj dużo niższych częstotliwościach. W Polsce w pierwszej kolejności zagospodarowane ma być pasmo 700 MHz, w dalszej kolejności 3,4-3,8 GHz, a dopiero później częstotliwości 26 GHz. Wszystko po to, aby operatorzy mogli korzystać z już istniejących nadajników, zamiast budować nowe. Co z jednej strony jest kosztowne, z drugiej czasochłonne, a z kolejnej coraz bardziej problematyczne ze względu na mnożące się protesty.

Między 700 MHz, czyli 0,7 GHz, a 300 GHz jest pewna, choćby matematyczna, różnica. Choć chyba nie dla przeciwników sieci 5G.

Temat inwigilowania nas przez pralkę chyba lepiej przemilczeć.

5G z satelity z silnikiem spalinowym

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem, że przeciwnicy sieci 5G namawiają innych do podpisania petycji o powstrzymanie 5G na Ziemi i w przestrzeni kosmicznej przyznaję, totalnie zgłupiałem. Co ma 5G do przestrzeni kosmicznej?! Niestety po raz kolejny okazało się, że moja wyobraźnia jest zbyt płytka.

Misją przeciwników sieci 5G, oprócz oczywistego zwalczania sieci nowej generacji, jest też edukacja. W jednej z takich broszur informacyjnych możemy przeczytać:


źródło: zdrowapolska.org.pl

Zapomnijmy na moment, że te same osoby alarmują, że ze względu na niewielki zasięg sieć 5G będzie wymagała montowania anten nawet co kilkanaście metrów. Ten niewielki zasięg właśnie w tym momencie stracił rację bytu, bo nagle okazuje się, że 5G będzie można nadawać z kosmosu. Satelity w ten sposób nie tylko obejmą Ziemię zasięgiem szkodliwej sieci, ale też skażą cały kosmos otaczający naszą piękną, okrągłą (lub nie, kwestia gustu) planetę. Ale okazuje się, że wcale nie o sieć 5G tu chodzi. Problem leży zupełnie gdzie indziej:


źródło: zdrowapolska.org.pl

Wiedzieliście, że nad naszymi głowami krążą tysiące satelitów wyposażonych w... silniki spalinowe? W końcu to logiczne, bo jak inaczej mogłyby krążyć wokół Ziemi?

Bądźmy na moment poważni. Ta teoria w pewnym stopniu jest jednak prawdziwa. Faktycznie testowane jest udostępnianie Internetu za pomocą satelitów i jest to naprawdę dobre rozwiązanie. Oczywiście Internet w ten sposób nie będzie użyteczny dla każdego, głównie ze względu na wysokie opóźnienie sięgające rzędu nawet 500-700 ms. Spytajcie gracza Counter-Strike jak przyjemnie byłoby grać on-line przy takim opóźnieniu. Ale w ten sposób będzie można dostarczyć Internet np. do otoczonych wodą wysp lub miejsc, w których niemożliwe byłoby podłączenie kablem światłowodowym, całkowicie odciętych od świata.

Takie rozwiązanie jest jednak w fazie bardzo wczesnych testów i o ile faktycznie zostanie w pełni wdrożone, nastąpi to dużo później niż w przypadku zwykłej, naziemnej sieci 5G. O ile oczywiście ktoś w końcu wymyśli odpowiednio wydajne paliwo, którym będą napędzane satelity. Najlepiej takie, które nie będzie zatruwać kosmosu smogiem z silnika.

Przeciwnicy zamiast zwalczać 5G eliminuję... samych siebie

Obecny poziom wiedzy, przynajmniej tych najgłośniejszych i najbardziej widocznych, przeciwników sieci 5G jest jak widać dosyć ubogi. Ich protesty ograniczają się do wykrzykiwania i wypisywania pustych haseł o smażeniu mózgów, kontrolowania umysłów i innych teorii rodem z filmów science-fiction. Do tego dochodzi rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji jak te widoczne powyżej. W ten sposób nikogo nie powinno dziwić traktowanie ich na równi ze zwolennikami płaskiej ziemi i przeciwników szczepionek.

Ale przeciwnicy 5G bardzo obrażają się za postawienie ich na równi z tymi grupami. Uważają się za lepszych, choć nie powinni, bo reprezentują taki sam poziom wiedzy. Tym samym stwarzają wyłącznie problemy. Przede wszystkim, ktoś może im zwyczajnie uwierzyć i zacząć dalej rozpowszechniać informacje o satelitach z silnikami spalinowymi. Drugą kwestią jest to, że rzeczowe protesty naprawdę są nam potrzebne. To one są w stanie doprowadzić do powstawania kolejnych badań nad technologią i edukacji społeczeństwa. Zamiast tego protestujący są traktowani jak tłum z widłami i pochodniami, który dopiero do wyszedł z lasu i strzela drewnianymi strzałami do przelatujących samolotów.

Dlatego też drodzy przeciwnicy sieci 5G, czas poświęcony na tworzenie absurdalnych broszur informacyjnych i filmów z żółtymi napisami poświęćcie na zagłębienie podstawowych pojęć w temacie, przeciwko któremu protestujecie. Dzięki temu może w końcu ktoś zacznie traktować Was poważnie i będziecie mogli zdziałać coś naprawdę wartościowego.

Byliśmy na proteście przeciwko 5G. Protestujących nie trzeba się bać - wystarczy dać im mówić

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News