Szef ABW nielegalnie kopiował dane telekomunikacyjne?

Czy obecny szef ABW złamał prawo? Tak sugerują zeznania ze śledztwa w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej, kiedy Krzysztof Bondaryk pracował w PTC - pisze Rzeczpospolita.

Redakcja Telepolis
19
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Szef ABW nielegalnie kopiował dane telekomunikacyjne?

Czy obecny szef ABW złamał prawo? Tak sugerują zeznania ze śledztwa w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej, kiedy Krzysztof Bondaryk pracował w PTC - pisze Rzeczpospolita.

Krzysztof Bondaryk pracował w PTC w latach 2005 - 2006. Był pełnomocnikiem ds. ochrony informacji niejawnych. W PTC działały wtedy dwa zarządy roszczące sobie prawo do kierowania spółką. Jeden związany z francuską firmą Vivendi, a drugi z Elektrimem Zygmunta Solorza, właściciela Polsatu. Bondaryk był delegowany przez stronę Solorza.

Według Władysława Naja, poprzednika Bondaryka na stanowisku pełnomocnika, na przełomie lutego i marca 2005 roku doszło do spotkania, w którym Bondaryk mówił, że zbliżają się wybory i pytał kto interesuje się Zygmuntem Solorzem. Inny świadek - inspektor bezpieczeństwa teleinformatycznego Eugeniusz T. - zeznał, że za czasów Bondaryka zlecono zgranie na płyty informacji o wnioskach służb badających m.in. zabójstwo generała Marka Papały. Chodziło o dane z komputera jednego z pracowników, który - według zeznań Nai - zajmował się m.in. sprawą gen. Papały, w którą zaangażowane były osoby z kręgu Polsatu. O kopiowaniu nie były poinformowane służby specjalne, choć powinny.

Większość czynności w śledztwie przeprowadziła ABW. Umorzono je 31. stycznia 2008 roku, dwa tygodnie wcześniej Bondaryk objął oficjalnie stanowisko szefa Agencji.

W tej sprawie Bondaryk zeznawał w towarzystwie adwokata. Zasłaniał się często brakiem pamięci. Zygmunt Solorz został przesłuchany w tej sprawie 12. lipca 2007 roku. Przyznał, że zna Krzysztofa Bondaryka, który dla niego pracował, ale nigdy nie prosił, by sprawdził, czy ktoś zbiera na niego materiały. Jak dodał, nie interesują go sprawy związane z polityką.

Śledztwo w sprawie wycieku danych z PTC było główną przyczyną, dla której poprzedni rząd chciał zmienić prawo telekomunikacyjne i pozbawić operatorów wiedzy o tym, czym interesują się służby specjalne. Przygotowano nowelizację, lecz nie zdołano jej wówczas uchwalić. Nowelizację poparli również nowi szefowie służb specjalnych mianowani już za czasów koalicji PO - PSL oraz szef CBA Mariusz Kamiński. Pół roku temu Rzeczpospolita ujawniła, że mimo uzgodnień międzyresortowych i między służbami Bondaryk usiłował do końca torpedować zmianę przepisów.

Dalsza część tekstu pod wideo