DAJ CYNK

Smog elektromagnetyczny – czy mamy się czego obawiać?

Marian Szutiak

Bezpieczeństwo

Smog elektromagnetyczny - czy mamy się czego obawiać?

Są ludzie, którzy obawiają się elektrosmogu. Eksperci z Collegium Medicum Uniwersytety Jagiellońskiego postanowili zbadać to zjawisko i wydali właśnie raport podsumowujący badania.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Człowiekowi od zawsze towarzyszył lęk przed nieznanym. Nasi przodkowie bali się radia czy telewizji, a nawet kanalizacji. Podobne obawy towarzyszą wielu osobom również obecnie, a dotyczą one telefonii komórkowej oraz używanego przez nie promieniowania elektromagnetycznego z zakresu fal radiowych. Są osoby, które uważają się za "elektrowrażliwe" i szkodzi im "smog elektromagnetyczny". A ile jest w tym wszystkim prawdy? To postanowili zbadać naukowcy z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Elektrosmog – niewidzialny, nieistniejący i śmiertelnie niebezpieczny

Czym właściwie jest elektrosmog? Definicja proponowana przez Wikipedię jest dosyć lakoniczna i w zasadzie niewiele mówi. Tę lukę starają się wypełniać popularne portale przeciwników telefonii komórkowej. Twierdzą oni, że elektrosmog odnosi się do zanieczyszczenia powietrza i stąd też użycie zwrotu "smog" jako paraleli do faktycznego zanieczyszczenia środowiska powodowanego przez szkodliwe substancje (pyły PM10 czy PM2,5), emitowane do atmosfery w wyniku spalania paliw stałych. Źródłem smogu w elektrosmogu miałoby być nadmierne promieniowanie pola elektromagnetycznego pochodzącego 
przede wszystkim z infrastruktury telekomunikacyjnej, sieci Wi-Fi, technologii Bluetooth czy 
telefonów komórkowych
.

Mimo zasobności, wyrafinowania i otwartości języka polskiego, termin elektrosmog nie znalazł uznania wśród naszych lingwistów. Wynika to bezpośrednio z tego, że środowisko naukowe odrzuca tezy o istnieniu tego zjawiska. Wizja wszechobecnego, niewidzialnego "elektro zanieczyszczenia" pochodzącego ze stacji bazowych, routerów Wi-Fi czy telefonów komórkowych zdecydowanie nie znalazła podatnego gruntu w świecie biofizyki. Już samo założenie elektrosmogu zawiera bowiem błąd logiczny kwalifikując pole elektromagnetyczne jako jednoznacznie szkodliwe dla człowieka. Jego twórcy zapomnieli o tym, iż oprócz tego wytworzonego sztucznie (od silników elektrycznych, przez żarówki, sprzęt RTV i AGD, aparaturę medyczną, aż po radiotelefony), istnieje również PEM pochodzące ze źródeł naturalnych: kosmos, wyładowania atmosferyczne oraz Ziemia (ruch obrotowy względem atmosfery i jonosfery).

Promieniowanie elektromagnetyczne pochodzące ze źródeł naturalnych stanowi tak zwane tło elektromagnetyczne Ziemi, w którym najważniejszą rolę pełnią oddziaływanie wiatru słonecznego oraz wyładowania atmosferyczne. Są to zjawiska, na które nie mamy wpływu, jednak mogą znacząco wpływać na poziom promieniowania elektromagnetycznego w środowisku. Nawet promieniowanie jonizujące, czyli takie, w którym energia promieniowania jest na tyle wysoka, że jest ono z definicji w stanie negatywnie oddziaływać z materią (w tym z ciałem człowieka) i wywołać zjawisko jonizacji (oderwanie elektronu od atomu) wykorzystane w odpowiedni sposób może być pożyteczne. Mało tego – jest powszechnie stosowane. Aparatura medyczna, taka jak RTG, tomografy komputerowe czy angiogramy, wykorzystują właśnie promieniowanie jonizujące w ważnej gałęzi medycyny, jaką jest diagnostyka.

Wróćmy jednak do elektrowrażliwości oraz elektrosmogu, które – według przeciwników telefonii komórkowej, a 5G w szczególności – mają silny związek z komunikacją bezprzewodową.

Raport Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego

W celu uzyskania wiarygodnych konkluzji wynikających z prowadzonego badania, wykorzystano dane pozyskane w ramach analizy "Wpływ PEM na organizm człowieka", wykonanej w 2020 roku na reprezentatywnej grupie 2000 osób zamieszkałych na terenie 12 miast. Po dokonaniu analizy zgromadzonych danych wydaje się, że nie istnieje powiązanie pomiędzy częstotliwością występowania EHS+ (osoba, która na podstawie określonego kryterium została zakwalifikowana do grupy osób potencjalnie nadwrażliwych na działanie pól elektromagnetycznych), a parametrami opisującymi narażenie na realną ekspozycję na PEM. Jedynie mediana składowej elektrycznej pola (PEM_Med) koreluje z liczbą EHS+. I teraz najlepsze: jest to korelacja ujemna. Im słabsze jest to pole, tym więcej osób uważa się za nadwrażliwe.

To wskazuje raczej na przypadkową korelację niż na realny związek przyczynowo skutkowy. Na podstawie (…) danych można wysnuć przypuszczenie, że nie ma związku przyczynowo skutkowego pomiędzy poziomem ekspozycji na PEM w środowisku, a liczbą osób postrzegających się jako nadwrażliwe na PEM. Bardziej śmiałym wnioskiem, który wymagałby potwierdzenia w dalszych badaniach, jest stwierdzenie, że realna ekspozycja na PEM nie jest przyczyną nadwrażliwości elektromagnetycznej. Wyniki uzyskane w opisywanym projekcie, wskazują na to, jaką metodykę należy zastosować i w jaki sposób przeprowadzić w przyszłości badania związków pomiędzy częstotliwością EHS+, a zanieczyszczeniem powietrza.”

– możemy przeczytać w raporcie

Konkluzja naukowców z Collegium Medicum UJ o braku korelacji pomiędzy częstotliwością występowania EHS u osób określających się jako elektrowrażliwe (EHS+), a parametrami opisującymi narażenie na realną ekspozycję na PEM jest zgodna z wynikami badań prowadzonych w zagranicznych ośrodkach naukowych. Badanie oferuje alternatywne wytłumaczenie nieistniejącego zjawiska elektrowrażliwości. Zespół objawów błędnie przypisanych ekspozycji na PEM jest wynikiem współpracy dwóch smogów. Tego prawdziwego i tego wymyślonego.

Stężenie pyłu zawieszonego PM10 (mieszanina zawieszonych w powietrzu cząsteczek, których średnica nie przekracza 10 mikrometrów, szkodliwa z uwagi na zawartość takich elementów, jak benzopireny, furany, dioksyny – jednym słowem, rakotwórcze metale ciężkie) w powietrzu ma bezpośredni związek z częstotliwością występowania smogu, rozumianego jako gęsta mgła. Taki widoczny i ogólnie dostępny wskaźnik zanieczyszczenia powietrza w większym stopniu niż czynniki, które nie dają tak widocznych efektów, uczula ludzi na problem skażenia środowiska, w którym przebywamy. Nie jest zaskakującym wniosek, że większa wrażliwość społeczna będzie skierowana nie tylko na bezpośrednią przyczynę powstawania smogu, ale również na inne potencjalne czynniki środowiskowe. Zwróćmy uwagę, że w przypadku ekspozycji na PEM mamy do czynienia z dodatkowym wzmocnieniem efektu powiazania do zanieczyszczenia PM10 i smogu, ponieważ w świadomości społecznej już od jakiegoś czasu powszechnie funkcjonuje określenie "smog elektromagnetyczny", co może prowadzić do bardzo bezpośrednich skojarzeń i przekładać się na powiązanie zjawiska postrzegania się jako osoba EHS+ z częstotliwością obserwowania smogu.

– wyjaśniają naukowcy z CMUJ

W celu potwierdzenia przedstawionej hipotezy naukowcy Collegium Medicum UJ zalecają przeprowadzenie dalszych badań na większej grupie osób. Badań na szerszą skalę, w kilkudziesięciu miastach o bardziej zróżnicowanym stopniu zanieczyszczenia powietrza niż miało to miejsce w ich raporcie. Biorąc pod uwagę analizowane czynniki,  najbardziej prawdopodobny jest taki scenariusz, zgodnie z którym istnieje powiązanie pomiędzy stężeniem PM10, a liczbą osób postrzegających się jako elektrowrażliwe (EHS+). Aby potwierdzić ten wniosek, należy bezwzględnie uzyskać większą liczebność grupy osób ankietowanych w poszczególnych miastach wybranych do analizy. Liczebność populacji badanych w poszczególnych miastach może być proporcjonalna do całkowitej liczby mieszkańców.

Mimo jasnego przekazu zawartego w przytaczanym raporcie CM UJ, Instytut Łączności nie przewiduje diametralnej zmiany środowisk antykomórkowych odnośnie przekonania o nieomylności dogmatów, na których zbudowany został ruch antytechnologiczny. Dzięki idei samofinansowania, plejada aktorska tego marnego przedstawienia ma pewność angażu na kolejne sezony.

Więcej ciekawych informacji można znaleźć w felietonie Instytutu Łączności z cyklu #PowiedzSprawdzam.


Projekt „Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa" realizowany przez KPRM we współpracy z Instytutem Łączności - Państwowym Instytutem Badawczym w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa Działanie 3.4. Kampania ma na celu zwiększenie świadomości Polaków w zakresie działania, wykorzystania, bezpieczeństwa i znaczenia mobilnych sieci telekomunikacyjnych, a tym samym usług (w tym publicznych) opartych o te sieci. W ramach projektu zrealizowane zostaną działania w następujących obszarach: walka z dezinformacją, edukacja, podstawy prawne procesu inwestycyjnego, bezpieczeństwo i jakość życia.

Zobacz: Petycja anty5G okazała się pełna fake newsów i manipulacji
Zobacz: Polskie 5G na tle reszty regionu. Jest źle

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: Instytut Łączności