Polska szykuje „podatek Big Tech”. Uderzy w gigantów Internetu
Ministerstwo Cyfryzacji przygotowuje projekt podatku cyfrowego, który ma objąć wyłącznie największe światowe koncerny internetowe. Cel? Wyrównanie szans z polskimi firmami i wsparcie rodzimej technologii oraz mediów.

Tylko dla największych graczy
W Ministerstwie Cyfryzacji odbyło się spotkanie z organizacjami branżowymi i pozarządowymi, poświęcone modelowi podatku od usług cyfrowych (DST). Proponowane przepisy mają dotyczyć wyłącznie firm o globalnych przychodach powyżej 750 mln euro (ok. 3,2 mld zł). Chodzi o międzynarodowe platformy i korporacje, które czerpią ogromne zyski z polskiego rynku, ale niekoniecznie proporcjonalnie dokładają się do budżetu państwa.
Stawka podatku ma wynieść 3%, a rozwiązania wzorowane są na regulacjach między innymi z Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Według rządu, mechanizm ma chronić firmy faktycznie płacące CIT w Polsce. Przychody z nowej daniny będą przeznaczone na rozwój polskiego sektora technologicznego i wsparcie mediów.



Kluczowe jest dla nas to, by wymusić uczciwe płacenie podatków przez międzynarodowe korporacje, nie uderzając jednocześnie w uczciwe, dokładające się do budżetu firmy. Z naszej perspektywy taki zamiar najlepiej zrealizujemy, stawiając na niską, trzyprocentową stawkę podatku cyfrowego, i wprowadzając mechanizmy chroniące firmy płacące faktycznie należny CIT w Polsce.
Te pieniądze powinny trafić na rozwój polskiego sektora technologicznego i wsparcie tworzenia jakościowych mediów, osłabionych przejęciem rynku reklamowego przez big techy.
Co obejmie nowy podatek?
Podatek cyfrowy ma objąć trzy typy usług:
- interfejsy cyfrowe – platformy i aplikacje umożliwiające wymianę informacji, towarów lub usług między użytkownikami (np. marketplace’y, aplikacje taksówkarskie, media społecznościowe),
- reklamy ukierunkowane – systemy profilowania użytkowników w celu wyświetlania spersonalizowanych reklam (np. w wyszukiwarkach czy na Facebooku),
- sprzedaż danych – usługi polegające na transferze lub licencjonowaniu danych o użytkownikach, ich zachowaniach i preferencjach.
Z projektu mają być wyłączone między innymi:
- usługi pośrednictwa, gdy głównym celem jest dostarczanie treści cyfrowych (np. gier, programów) lub usług komunikacyjnych i płatniczych,
- usługi finansowe świadczone przez regulowane instytucje,
- sprzedaż towarów i usług online bez pośrednictwa platformy (np. e-sklepy sprzedające własny asortyment).
Jak ustalą, ile trzeba zapłacić?
Firmy objęte podatkiem będą raportować przychód związany z usługami świadczonymi w Polsce. Lokalizację użytkownika ustali się na podstawie posiadanych już danych, na przykład adresu IP. Jeśli nie będzie to możliwe, podatek wyliczy się proporcjonalnie do liczby użytkowników lub wyświetleń reklam w Polsce.
Rozwiązanie ma być proste i nie wymagać od firm gromadzenia dodatkowych danych. To z kolei pozwoli ograniczyć koszty raportowania.
Co dalej?
Kolejny krok to przygotowanie projektu ustawy, który uwzględni zgłoszone opinie i uwagi. Nowe przepisy następnie zostaną poddane szerokim konsultacjom społecznym.