Spektakularny lot SpaceX Elona Muska. Wylądowali spaloną rakietą

Starship przygotowany przez firmę SpaceX należącą do Elona Muska zaliczył spektakularny lot. Mimo problemów w trakcie lądowania, które przełożyły się na spalenie się fragmentu statku udało się nim wylądować w Oceanie Indyjskim.

Bartłomiej Grzankowski (Grzanka)
4
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Spektakularny lot SpaceX Elona Muska. Wylądowali spaloną rakietą

Ostatnie dwa dni dostarczają nam niesamowitych emocji związanych z lotami w przestrzeń kosmiczną. Wczoraj w kierunku ISS wzniósł się statek Starlinker, który jest efektem współpracy NASA i Boeinga. Dziś natomiast ku niebu poleciała potężna rakieta Starship. Czwarty już lot zintegrowanego systemu nośnego Starship/Super Heavy zakładał między innymi bezpieczny powrót obu elementów – stopni, z których składał się obiekt. Nie obyło się jednak bez wielkich emocji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Spokojny początek

Początek nie zapowiadał problemów. Start nastąpił o 14:50 czasu polskiego z bazy Starbase w Teksasie. Choć dostrzeżono brak działania jednego z silników, nie wpłynęło to znacząco na tę fazę testu. Kolejne zadanie polegało na rozdzieleniu dolnego stopnia Super Heavy od górnego Starshipa. W tym czasie widzowie mogli jeszcze na bieżąco obserwować transmisję z kamer umieszczonych na obu części. Dzięki temu można było obejrzeć udaną próbę wodowania dolnego stopnia w Zatoce Meksykańskiej. Super Heavy opadał ku wodzie, by tuż przed powierzchnią zatrzymać się i spokojnie przechylić się do oceanu.

Tymczasem górny stopień, nazywany też czasem po prostu Ship, kontynuował swój lot osiągając ostatecznie wysokość ponad 200 kilometrów nad Ziemią. W tym czasie także na pewien czas stracono połączenie z kamerami zewnętrznymi, ale najważniejsze dane na temat statku wciąż spływały do komputerów, co wskazywało na dalszy, pomyślny lot.

Ship w ogniu, Starliner na ISS

Obraz z kamer powrócił niedługo przed ponownym wejściem w atmosferę w okolicach Oceanu Indyjskiego. I tu zaczęły się największe emocje. Już sam proces wchodzenie w atmosferę jest procesem niezwykle wymagającym, ale i widowiskowym, co można było obserwować na żywo dzięki kamerom umieszczonym na statku oraz połączeniu z satelitami Starlink. 

Tu jednak zaczęły się największe problemy. Po pokonaniu granicy, w której utracono kontakt z poprzednikiem Shipa, gdy statek był na wysokości około 56-57 kilometrów na Ziemią, można było zauważyć ogień w okolicy skrzydła. Statek pędził wtedy z prędkością ponad 16 tysięcy kilometrów na godzinę. Następnie dwukrotnie tracono sygnał z kamerą, jednak ostatecznie obraz powrócił, a zespół SpaceX zdawał się nie tracić panowania nad rakietą. Ostatecznie dane telemetryczne wskazywały na to, że zostały uruchomione silniki, które pomogły wyhamować rakietę przed uderzeniem w wodę. To manewr podobny do hamowania na autostradzie rozpędzonym samochodem, w którym jedno z kół w zasadzie jest zniszczone, co utrudnia kontrolę nad autem. Tylko, że w przypadku Starshipa było to niesamowicie trudniejsze.

Spektakularny lot SpaceX Elona Muska. Wylądowali spaloną rakietą

Zdecydowanie sam lot można uznać za udany, choć SpaceX ma jeszcze przynajmniej jedna lekcję do zrobienia, związaną z konstrukcją skrzydła. System musi być przecież w pełni bezpieczny, jeśli ma transportować w przyszłości ludzi w kosmos. Kolejnego testu można spodziewać się jeszcze w tym roku.

Natomiast trochę w cieniu osiągniecia SpaceX kończy się właśnie proces dokowania Starlinera, który po latach opóźnienia ze startem wyprawy załogowej, postanowił nieśpiesznie dotrzeć wreszcie do ISS. Powrót z dwójką astronautów jest zaplanowany za tydzień.