Ile można "zarobić" na nieautoryzowanym wyrobieniu duplikatu karty SIM? Oczywiście, wiele zależy od tego, czyją kartę SIM uda nam się zdobyć, czy ofiara korzysta z autoryzacji SMS operacji bankowych i tak dalej. W tym konkretnym przypadku oszuści "trafili" aż 400 tysięcy złotych. Niemniej, szybko wpadli.
Zobacz: Uber przeciw oszustwom: nowa funkcja weryfikowania tożsamości
Jak podaje Gazeta Krakowska, sprawa ma swój początek w 2018 roku. Mieszkanka Krakowa wyjechała na wakacje i pod jej nieobecność w salonie sieci Play w Grodzisku Mazowieckim zgłosiła się kobieta identyfikująca się jej danymi. Podawszy numer telefonu ofiary przekonała pracownika salonu, że jej karta SIM nie działa odpowiednio i zażądała duplikatu. Ten został jej wydany i jak podaje źródło - jeszcze tego samego dnia wykorzystali numer telefonu do autoryzacji przelewu z konta ofiary. Do akcji wkroczył wtedy współpracujący z kobietą mężczyzna i na jego konto dwójka przelała 400 tysięcy złotych.
Przed wykonaniem przelewu z konta ofiary, zamieszany w sprawę mężczyzna otworzył rachunek bankowy w małej placówce pod Krakowem. Zawarta przez niego umowa zakładała utworzenie rachunku, który mógł prowadzić za pomocą webaplikacji internetowej. Dzień po założeniu konta, mężczyzna pojawił się w placówce celem wybrania większej sumy pieniędzy. Okazało się jednak, że rachunek jest pusty. Po kilku godzinach na koncie pojawiło się jednak niemal 20 000 złotych rzekomo będące "zadatkiem za akt notarialny". Ze względu na uwagę pracownika banku, że na koncie powinny znajdować się jakiekolwiek środki, pozostawił na rachunku 5 złotych, a resztę wypłacił. Przy okazji, powiadomił pracownika, że spodziewa się większej sumy, którą również chce wypłacić w gotówce. Pracownik polecił mu zjawić się dwa dni później, gdyż z dnia na dzień podjęcie takiej sumy nie jest możliwe.
W tym momencie pracownik banku uznał, że z tym klientem jest coś nie tak i powiadomił służby o podejrzanym zachowaniu. W dniu możliwego podjęcia pieniędzy z konta, poszkodowana zorientowała się, że ktoś przelał z jej konta 400 tysięcy złotych. W międzyczasie wykonała telefony do banku, gdzie złożyła reklamację, a następnie zablokowała numer telefonu u operatora. Niemal w tym samym czasie pieniądze trafiły na konto oszusta, który spróbował wypłacić je w podkrakowskiej placówce. Po złożeniu dyspozycji wypłaty, został on zatrzymany przez policjantów.
Okazało się, że zatrzymany jest dobrze znany organom ścigania i nie jest to pierwszy tego typu wybryk w jego "karierze". Tłumaczył, że nie wiedział, że pieniądze pochodzą z oszustwa - utrzymywał, że kobieta poprosiła go o przejęcie pieniędzy na jego rachunku, gdyż jest w trakcie rozwodu z mężem i nie zamierza dzielić się z nim pieniędzmi. Sąd jednak nie dał wiary tym tłumaczeniom zaznaczając, że oszust jest głęboko zdemoralizowany. Co ciekawe, tylko mężczyzna usłyszał wyrok w tej sprawie - 1,5 roku bezwzględnego więzienia to w tym momencie wyrok prawomocny.
Zobacz: Windows nie jest już królem wirusów. Na komputery Apple jest więcej ataków
Źródło tekstu: Gazeta Krakowska