Administracja Trumpa weźmie na celownik komunikatory Telegram i WhatsApp?

Wciąż trwają echa sporu między administracją prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa a chińskim gigantem Huawei, gdy na horyzoncie zaczął rysować się nowy konflikt. Tym razem pod ostrzał mogą trafić aplikacje Telegram i WhatsApp, a nawet komunikatory Apple’a i Microsoftu. Zarzut? Zagrożenie bezpieczeństwa - terroryzm i handel narkotykami.

Mieszko Zagańczyk (Mieszko)
30
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Administracja Trumpa weźmie na celownik komunikatory Telegram i WhatsApp?

Na ostatnim spotkaniu amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego głównym przedmiotem dyskusji były nowe rozwiązania prawne zakazujące firmom technologicznym stosowanie metod szyfrowania, których służby specjalne nie są w stanie złamać. Chodzi konkretnie o szyfrowanie end-to-end, z którego korzystają komunikatory Telegram, WhatsApp i Signal, a także applowskie iMessage i FaceTime czy Skype Microsoftu. Przedstawiciele administracji prezydenta Trumpa rozważają, czy nie zwrócić się do Kongresu Stanów Zjednoczonych, by ten zakazał takiej metody przesyłania wiadomości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Szyfrowanie end-to-end, z którego korzystają m.in. Telegram czy WhatsApp, to metoda wysyłania wiadomości między użytkownikami zapewniająca najwyższy stopień poufności. Komunikator nadawcy wysyła zaszyfrowaną informację, która dekryptowana jest dopiero na smartfonie lub komputerze u odbiorcy końcowego i tylko on może ją odczytać. Dostawca usługi nie ma wglądu w treść wiadomości, która przez jego serwery przechodzi zaszyfrowana i nie jest przetwarzana. Rozkodowane wiadomości zapisywany są tylko na urządzeniach nadawczym i odbiorczym.

Ta funkcja komunikatów jest już od dłuższego czasu solą w oku służb bezpieczeństwa nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Lista zarzutów jest poważna. Już wcześniej pojawiały się doniesienia, że Telegram stał się ulubionym narzędziem komunikacji terrorystów z Państwa Islamskiego. Teraz administracja prezydenta Trumpa dodaje do tego kolejne zarzuty: handel narkotykami i dziecięcą pornografię.

Spotkanie amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego zakończyło się bez konsensusu, więc na razie żadne działania przeciwko komunikatorom nie zostaną podjęte. Gdyby doszło do dalszych ustaleń w tej sprawie, należy się spodziewać ożywionej dyskusji, protestów i mocnych oskarżeń. Z jednej strony na szali stoi amerykańskie umiłowanie wolności gwarantowane przez konstytucję, z drugiej - równie charakterystyczna dla Stanów Zjednoczonych wszechmoc organów bezpieczeństwa publicznego, które nie zawahają się poświęcić prawa obywateli na rzecz walki z terroryzmem czy baronami narkotykowymi. 

Administracja Trumpa weźmie na celownik komunikatory Telegram i WhatsApp?

Zwolennicy szyfrowanych komunikatorów wskazują na to, że zakaz uderzy w bezpieczeństwo zwykłych obywateli, którym cyberprzestępcy będą mogli łatwo wykraść poufne dane. Takie spojrzenie na sprawę ma amerykańska agencja cyberbezpieczeństwa CISA, przeciwko sobie ma Secret Service i służby celne ICE, wspierane przez FBI.

Zakaz szyfrowania  end-to-end mógłby wywołać konflikt o szerszej skali, niż się wydaje. Najpierw doszłoby do starcia z firmami amerykańskimi, Apple i Microsoftem. Pierwsza bitwa w tej wojnie już się zresztą odbyła - trzy lata temu w następstwie ataku terrorystycznego w San Bernardino amerykański sąd nakazał firmie Apple złamanie zabezpieczeń w iPhonie sprawcy masakry Syeda Farooka. Firma Apple odmówiła, argumentując, że stworzenie obejścia zabezpieczań iOS naraziłoby w przyszłości bezpieczeństwo wszystkich użytkowników tego systemu. Teraz podobne żądania wysuwane byłyby także wobec innych producentów, a konflikt nabrałby skali międzynarodowej.