Znalazł i zamiast oddać zrobił sobie prywatny bankomat
"Znalezione, niekradzione?" Nic bardziej mylnego. Prawo mówi dokładnie odwrotnie. O przykrych skutkach nieoddawania karty bankomatowej przekonał się na własnej skórze 44-letni mieszkaniec Iławy.

Znalezione, jednak kradzione
44-latek, zamiast oddać znaleziony portfel, a dokładniej saszetkę zawierającą dokumenty oraz kartę bankomatową, postanowił uczynić z niego swój prywatny bankomat. Chciwość wzięła górę. Postąpił spontanicznie i zamiast spróbować poszukać właściciela i zwrócić mu utraconą zgubę, postanowił znalezisko zatrzymać dla siebie. Co więcej, postanowił bezprawnie sobie z niego skorzystać.
Mężczyzna bez najmniejszego obciachu kilkakrotnie płacił znalezioną kartą za swoje zakupy. Bardzo mu się to spodobało. Jak wykazało dochodzenie, zapłacił w różnych sklepach aż sześć razy. Co najważniejsze, 44-letni mieszkaniec Iławy był święcie przekonany, że nikt się nie zorientuje. Stało się jednak inaczej, niż to sobie wyobraził.



Właściciel karty bardzo się zdziwił
Tymczasem, prawowity właściciel zguby rozpoczął poszukiwania utraconej saszetki na własną rękę. Poszkodowany zdziwił się niezmiernie, kiedy to skontaktowali się z nim policjanci, informując, że sprawca został ustalony i zatrzymany.
Przypomnijmy, że za samo zatrzymanie karty i posługiwanie się nią w sklepach wbrew prawu, grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak donoszą lokalne media, sprawca z pewnością musi teraz tego żałować. Zamiast zwrócić saszetkę i otrzymać podziękowania, albo nawet nagrodę, będzie musiał tłumaczyć się przed sądem.