Już nie tylko oczy i uszy. Czy tak wygląda przyszłość gamingu? (Test)
Rynek sprzętu dla graczy jest wyjątkowo bogaty. Można przebierać w myszkach, klawiaturach, słuchawkach oraz mikrofonach od wielu różnych firm. Czy jest więc jeszcze jakaś nisza? Tak! Razer twierdzi, że gracze potrzebują pobudzić dodatkowe zmysły. Dzisiaj sprawdzimy jak to wygląda w praktyce.

W świecie nowych technologii są dwa najważniejsze wydarzania, które co roku przyciągają tysiące firm, dziennikarzy i entuzjastów z całego świata - CES w Stanach Zjednoczonych oraz Computex na Tajwanie. To właśnie tam prezentowane są najnowsze sprzęty i prototypy, które trafiają do sprzedaży dopiero za kilka miesięcy, a czasami lat. Tym samym często daje to dobry wgląd w to, jaki kierunek obiera branża.
W przypadku gamingu liczyć będzie się immersja, a dowodem na to są "wibrujące produkty" firmy Razer, które pokazywano w styczniu w Las Vegas i cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Nie mowa jednak o wibracach znanych z padów w konsolach, a czymś zupełnie nowym i odczuwanym całym ciałem. Zieloni zakasali rękawy, wzięli się do pracy i teraz, ledwie kilka miesięcy później, sprzęty trafiły już do sprzedaży.



Dzisiaj skupimy się na Razer Freyja, czyli macie haptycznej nakładanej na siedzisko. Wyposażono ją w sześć cewek drgających (dwie w siedzisku, cztery w oparciu), a jej zadaniem jest pobudzenie dodatkowych zmysłów. Od teraz w grach, filmach, serialach i muzyce nie tylko angażowane będą nasze oczy czy uszy, ale całe ciało - no, przynajmniej nogi i plecy. Za sprawą wibracji czujemy to co dzieje się na ekranie. Wibracje przejeżdżającego obok pojazdu, wstrząsy generowane przez wybuchy, bass w piosenkach itd.. Brzmi ciekawie, prawda?
Testowany produkt ma uniwersalny kształt i pasuje do większości foteli na rynku - nie tylko tych od Razera. Mocowanie oparto na trzech gumowych, regulowanych pasach z plastikowymi zapięciami. Dopełnia to łączność bezprzewodowa z PC za sprawą dedykowanego odbiornika 2,4 GHz. Nie ma tutaj jednak wbudowanego akumulatora - trzeba wpiąć zasilacz do gniazdka i pogodzić się z przewodem na podłodze. Sytuację nieco ratuje szybkozłączka, więc w przypadku gwałtownego ruchu całość się rozpina bez uszkodzeń.
Stonowany design Razer Freyja oceniam bardzo pozytywnie. Całość utrzymano w czerni i doprawiono akcentami w charakterystycznej zieleni. Widoczna jest ona w szwie oraz podświetlanym logo. Oprócz tego mowa o silikonowej "metce" oraz dyskretnym panelu sterowania na lewej krawędzi. Oferuje on włącznik, zwiększenie/zmniejszenie mocy wibracji i zmianę źródła. Jednak korzystanie z niego jest średnio wygodne - trzeba sięgać za plecy, a przyciski dość ciężko się wciska.
Montaż maty jest banalnie prosty i zajmuje w porywach kilka minut. Trudno byłoby to zrobić lepiej. Po nałożeniu Razer Freyja na siedzisko, podpięciu do zasilania i podłączeniu dongla potrzebne nam już tylko oprogramowanie Razer Synapse 4 z modułem Sensa HD Haptics. Pozwala ono zrezygnować ze wspomnianego wcześniej panelu sterowania i daje dodatkowe funkcje. Oznacza jednak, że nie użyjemy maty z konsolą, tylko PC. W przypadku smartfonów trzeba użyć aplikacji Nexus.
Ustalimy tutaj m.in. siłę wibracji w zakresie od 1 do 6 i sposób działania - "Audio-to-Haptics" analizujące dźwięki lub "Sensa HD Games" bazujące na specjalnych profilach w grach. W pierwszym przypadku dostajemy cztery tryby pracy - "Controlled" skupiające się na bassie i rozszerzające działanie subwoofera, "Balanced" reagujące na większą liczbę dźwięków w tym głosy, "Dynamic" skupiające się na największej immersji i świadomości przestrzennej oraz "Custom", czyli własne ustawienia.
Tyle teorii, a teraz pora na praktykę. Jak to faktycznie działa? W przypadku Sensa HD Games efekt jest fenomenalny, ale już Audio-to-Haptics to loteria. Lista oficjalnie wspieranych gier jest krótka, w momencie pisania tekstu to jedynie 20 tytułów. Oczywiście nie brakuje tutaj głośnych i popularnych produkcji, ale to mało i nie każdy znajdzie coś dla siebie.
Ja najwięcej czasu spędziłem w Hogwarts Legacy i bawiłem się fenomenalnie. Pomijając oczywiście kwestie tego, że to udana gra, to możliwość poczucia zaklęć, upadków i wybuchów czy pędu powietrza podczas lotu faktycznie przenosi rozgrywkę na wyższy poziom. Po czasie człowiek czuje różnice i jest w stanie bez patrzenia i słuchania wyczuć jakie zaklęcie zmierza w jego stronę lub jaki przeciwnik czai się za rogiem. Co ważne wibracje potrafią być mocne i "głębokie". To znaczy, że nie odczuwamy ich jak smartfona w kieszeni czy pada w dłoniach, a bardziej jakbyśmy siedzieli na subwooferze albo byli na koncercie z dobrym nagłośnieniem. Jest to trudne do opisania słowami.
Jednak w grach, które nie mają swojego profilu wygląda to raz lepiej, raz gorzej. Jeden z niszowych sandboxów nabierał rumieńców gdy przy uderzeniu w moją postać czułem impakt na własnym ciele, gdy przechodziłem przez ciężkie i skrzypiące drzwi lub stawiany był duży obiekt, a ja odczuwałem wibracje niemal na swojej podłodze. Tragicznie to jednak wyglądało w kopalni, gdzie nic się nie działo, a mimo to mata wibrowała w reakcji na muzykę w tle pełną niskich tonów. Nie dodawało to nic nowego do gry, a tylko irytowało. Najlepiej w przypadku gier bez Sensa HD wypadają chyba shootery i wyścigi.
Podobnie sprawa ma się z muzyką. Utwory filmowe (zwłaszcza te "epickie", z filmów fantasy), kawałki bassowe, jazz, hard rock czy muzykę klasyczną odkrywany na nowo i sprawia to dużo frajdy. Ale przy lżejszych brzmieniach nie wygląda to tak kolorowo. W kawałkach typowo imprezowych czy japońskim city popie Razer Freyja bardziej przeszkadza niż pomaga i często decydowałem się wtedy na wyłączenie maty. No chyba, że bolą Was plecy po całym dniu pracy - bo takie wibracje są przyjemne, nawet jeśli akurat nie pasują do muzyki.
Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz usłyszałem o testowanym dzisiaj produkcie to od razu pomyślałem "to zbędny gadżet". Przy zamkniętym pokazie zacząłem mieć już wątpliwości co do tego stwierdzenia, a po kilku tygodniach testów zupełnie zmieniłem zdanie. Razer Freyja jest świetnym pomysłem, a ja trzymam kciuki za dalszy rozwój. Niestety w obecnej formie to głównie pokaz umiejętności i ciekawostka, dodatek.
Nie zrozumcie mnie źle - pod względem sprzętowym trudno Razerowi cokolwiek zarzucić. Mata jest uniwersalna i pasuje do większości siedzisk na rynku, nie tylko gamingowych. Instalacja jest prosta, a wygoda i jakość wykonania bardzo wysoka. Problemem jest liczba wspieranych gier. Teoretycznie to "wszystkie tytuły na rynku", bo Razer Freyja może działać na podstawie dźwięków. W praktyce to (aktualnie) tylko 20 produkcji, bo specjalne profile działają dużo lepiej i sprawiają zdecydowanie więcej radości. Trzeba mieć nadzieję, że lista ta szybko się powiększy.
No dobrze, ale ile kosztuje Razer Freyja? Celowo do tej pory pomijałem ten aspekt w tekście, tak by nie rzutował od razu na opinie o produkcie. Jest niestety drogo - około 1299 złotych. I o ile dostając coś takiego w prezencie byłbym więcej niż zadowolony, tak raczej samemu bym się na taki wydatek (jeszcze) nie zdecydował. To nie jest cena na polskie warunki, nawet mimo efektu "WOW". Wiele osób kupuje tańsze fotele, a czasami procesory czy karty graficzne.
Mimo wszystko trzymam kciuki za Razera i pomysł mat haptycznych. Potencjał jest spory, ale potrzeba jeszcze czasu. Osobiście ucieszyłbym się z nieco szerszego i wyższego rozwiązania z większą liczbą cewek wibrujących. Warto byłoby też rozważyć opcję zasilania z powerbanka i rezygnację z przewodu na podłodze. Kluczową i pierwszą zmianą powinna być jednak bliższa współpraca z twórcami gier i obsługa większej liczby tytułów.
Razer Freyja
Ocena: 8/10
Zalety:
- Działa z grami, filmami i muzyką
- Wysoka wygoda użytkowania
- Wzorowa jakość wykonania
- Pasuje do większości foteli
- Innowacyjny pomysł
- Intuicyjna aplikacja
- Stonowany design
- Prosty montaż
Wady:
- Wysoka cena
- Zasilanie przewodowe
- Nie działa z konsolami
- Mała liczba tytułów Sensa HD