Gigantyczny wyciek danych z Wojska Polskiego to bełkot. Odsłaniamy karty

Wojsko Polskie ma Pegasusa! Inna sprawa, że chodzi o staromodną konsolę na kartridże, ale przynajmniej brzmi to spektakularnie. Zresztą, dokładnie tak jak wcześniejsze doniesienia o gigantycznym wycieku danych w ogóle. 

Piotr Urbaniak (gtxxor)
56
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Gigantyczny wyciek danych z Wojska Polskiego to bełkot. Odsłaniamy karty

Gigantyczny wyciek danych z wojska. Ponad 1,7 mln pozycji w internecie – tytułuje artykuł Onet.pl w piątkowy poranek. Jak czytamy, bydgoscy urzędnicy mieli popełnić brzemienny w skutkach błąd, wskutek którego do sieci trafił kompletny stan magazynowy polskiej armii, z listą specjalistycznego sprzętu na czele. Przyznajcie, brzmi to niczym prawdziwy rarytas dla obcych wywiadów.

Dalsza część tekstu pod wideo

MON uspokajało jednak, że nic poważnego się nie stało, a publikacja danych nie jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa ani funkcjonowania Sił Zbrojnych RP. Rodzi się oczywiste pytanie, kto ma rację, a kto koloryzuje. Cóż, pliki będące genezą zamieszania zdobyć nietrudno, w dodatku analizie poddały je już serwisy netsecowe takie jak Sekurak. Zatem, do rzeczy.

Indeks materiałowy, żaden stan magazynowy

Wyciek, o którym mowa, to de facto archiwum ZIP o wadze około 46 MB, pierwotnie opublikowane 9 stycznia br. na pewnym forum dotyczącym tego rodzaju kontrabandy, pt. System Informatyczny Jednolitego Indeksu Materiałowego. Zawiera interfejs bazodanowy, zasadniczą bazę, biblioteki DLL oraz instrukcję, co zgadza się z pierwotnym przekazem.

Ale analizując zawartość tabel, wbrew alarmującym doniesieniom Onetu, wcale nie znajdziemy szczegółowych danych. Tym, co widzimy po otwarciu zasobów bazy, jest lista indeksów zwana Klasyfikatorem Wyrobów Obronnychpotwierdza Sekurak i potwierdzić może również Telepolis.pl. Nie ma tu więc konkretnych stanów magazynowych, a jedynie spis tego, czym Wojsko Polskie się interesuje, wraz z przypisanymi identyfikatorami. 

Gigantyczny wyciek danych z Wojska Polskiego to bełkot. Odsłaniamy karty

Jak słusznie zauważono, chcielibyśmy mieć na wyposażeniu takie cacka jak jądrowe ładunki burzące albo rakiety jądrowe, ale z całą pewnością nie mamy. Tymczasem obydwie te pozycje znajdują się w rejestrze, obok kilku innych, nie mniej uderzających do wyobraźni jak chociażby systemy zdalnego sterowania pojazdami kosmicznymi.

Za to jest Pegasus i... dużo gier i... alkohol

Pewną ciekawostką – choć jeśli tajemnicą, to poliszynela – może być co najwyżej to, że Wojsko Polskie ewidencjonuje również rozrywkę. Swój indeks mają m.in. konsole Xbox i PlayStation, a nawet Pegasus TV. A skoro konsole, to także gry, aczkolwiek tylko na sprzęt nowszych generacji. Partyjka w Call of Duty? Bardzo proszę. A może coś na PSVR? Też się znajdzie.

Jest też m.in. alkohol, a konkretniej kilkanaście rodzajów whisky, w tym takie rarytasy jak Johnnie Walker Gold Label albo Ballantines Finest, i to w 3-litrowej butelce. Dla abstynentów zaś – piwko bezalkoholowe. Ostatecznie polscy żołnierze mogą np. podrychtować bazę szlifierką, by zorganizować wiekopomną imprezę z wytwornicą dymu. Albo dając się ponieść modzie na retro, popracować na platformie Commodore C-64. No i oczywiście mają czworonogi.

Gigantyczny wyciek danych z Wojska Polskiego to bełkot. Odsłaniamy karty

Znaczy, że kompletnie nic się nie stało?

Niezupełnie, bo nie bez kozery Wojsko Polskie takich danych wcześniej publikować nie chciało. Między bajki można jednakowoż włożyć twierdzenia, że niniejszym obce państwa poznały stan naszej armii. W opublikowanych plikach nie ma żadnej informacji o wolumenie poszczególnych pozycji. Ba, nie ma nawet informacji o tym, czy w ogóle dana rzecz jest aktywnie wykorzystywana w wojsku, czy może trafiła do ewidencji jedynie w celach testowych albo przy okazji wspólnych manewrów z innymi państwami, ewentualnie dopiero z myślą o przyszłości.