Zakazane słowo w rozmowie telefonicznej. Ugryź się w język 2 razy

Odbieranie połączeń z nieznanych numerów może być bardzo niebezpieczne. Szczególnie alarmujące mogą być pytania wymagające użycia tego jednego słowa. Mogą się na nas zemścić bardzo boleśnie.

Dominik Krawczyk (dkraw)
12
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Telepolis.pl
Zakazane słowo w rozmowie telefonicznej. Ugryź się w język 2 razy

Proste pytania na rozgrzewkę źródłem kłopotów — to tzw. vishing

Oszuści coraz częściej stosują na niczego niespodziewających się ofiarach tzw. vishing (voice phishing). To podszywanie się pod różnego typu instytucje podczas rozmowy telefonicznej. Podczas przekonującej rozmowy, często wywołując presję czasu, lęk i chęć szybkiego działania przestępcy wymuszają wypowiedzenie określonych słów. Jedno z nich jest przy tym kluczowe.

Dalsza część tekstu pod wideo

Amerykańska Federalna Komisja Łączności (FCC) wydała nawet specjalne ostrzeżenie przed tym popularnym oszustwem telefonicznym. Oszuści mogą wykorzystać nagranie niewinnej z pozoru rozmowy jako rzekome potwierdzenie zawarcia umowy czy akceptacji opłat. Wystarczy często jedynie wyciąć jedno słowo i już można dokonać operacji w automatycznych systemach IVR.

Przebieg oszustwa bywa bardzo prosty – rozmówca pyta: „Czy mnie słychać?”, „Czy to Pani/Pan?” i czeka na potwierdzenie. Zdarza się również, że rozmowy są montowane z różnych wypowiedzi w celu stworzenia pozorów autoryzacji. W połączeniu z budowaniem napięcia i presji czasu, pod wpływem emocji najłatwiej wypowiedzieć newralgiczne „tak” i przekazać inne dane.

Nie paplaj. To też się zemści

Słowo „tak” może później posłużyć do zaakceptowania warunków kredytu czy zmienienia jego limitów. Drugie za nim w kolejce spośród newralgicznych elementów rozmowy jest „nie”. W dobie rozwoju sztucznej inteligencji przestępcy idą jednak o krok dalej.

Zamiast prób pozyskania pojedynczego słowa, jeśli przestępcy zmuszą nas do wypowiedzenia wystarczającej ilości słów, mogą bez problemu sklonować nasz głos i generować absolutnie dowolne wypowiedzi. Często już 30 sekund wypowiedzi jest wystarczające do stworzenia takiego profilu, którego nie odróżnią od nas nawet najbliższe nam osoby.

Warto więc postawić na minimalizm, nie silić się na tłumaczenie czegoś, nie wykrzykiwać obelg i zwyczajnie rozłączyć się. Do każdej instytucji można przecież zadzwonić samodzielnie na oficjalny numer i dopytać, czy faktycznie ma do nas jakąś sprawę. Będziemy mieli wtedy pewność, że rozmawiamy z osobami upoważnionymi do przetwarzania danych osobowych, które potem z tymi danymi nie zrobią, co im się tylko żywnie podoba.