Indie z przytupem wchodzą w półprzewodniki. Będzie 10 nowych fabryk
Indie na całego wchodzą do sektora półprzewodników. Nie znaczy to co prawda, że zobaczymy zaraz indyjskie TSMC, Samsunga czy Huaweia, ale staną się one potęgą w produkcji nowych układów.

Indie od zawsze miały pewien kompleks. Kraj równie ludny jak Chiny, ale dużo od nich biedniejszy i mniej znaczący właściwie w każdym aspekcie. Wielokrotnie ludniejszy od USA, ale tak samo niezbyt mogący się z nimi równać. Indie nigdy nie uważały się za kraj, który trzeba zapisywać do jakiejś geopolitycznej drużyny i dlatego zależnie od aspektu sprzymierza się z dowolną z nich. Kraj ten zawsze uważał, że należy mu się miejsce co najmniej równe dwóm największym mocarstwom.
Indie będą ważne na mapie półprzewodników
To też powód bardzo ambitnych kroków ze strony rządu w Nowym Delhi. W Indiach powstaje 10 nowych fabryk z segmentu półprzewodników. Niedawno zresztą zatwierdzono cztery nowe, które będą znajdować się w stanach Pendżab, Orisa i Andhra Pradesh. Największym projektem jest jednak placówka w Assamie należąca do koncernu Tata.



Wszystkie dziesięć nowych fabryk jest wartych aż 10 miliardów dolarów. Rządowy program pozwala na uzyskanie dofinansowania nawet do 50% kosztów inwestycji. Indie zachwalają, że nie tylko zmniejszy to zależność Indii od światowych łańcuchów dostaw, ale i stworzy bardzo atrakcyjne miejsca pracy. Szczególnie istotne ma to być dla sektora motoryzacyjnego. Szacuje się bowiem, że do 2030 sprzedaż samochodów elektrycznych wzrośnie w Indiach o 40%.