FBI bije na alarm i ostrzega internautów. Cyberprzestępcy coraz częściej wykorzystują zdjęcia udostępnione w Internecie do wygenerowania deepfake'ów z udziałem osób z fotografii, by móc ich później szantażować.
Cyberprzestępcy stale szukają nowych sposobów na położenie łap na pieniądzach internautów. Potężnym narzędziem w ich rękach okazała się być sztuczna inteligencja, która otworzyła przed nimi wachlarz możliwości. Jak informuje FBI, przestępcy coraz częściej, na podstawie publicznie dostępnych fotografii, generują m.in. fałszywe, najczęściej nagie zdjęcia, które stają się narzędziem do wymuszeń. Problem ten narasta również w Polsce.
Technologia Deepfake posługuje się sieciami neuronowymi, umożliwiając użytkownikom m.in. generowanie filmów lub materiałów audio wykorzystujących wizerunek istniejących osób. Przez długi czas ograniczało się to do tworzenia treści ze znanymi aktorami i politykami. Niestety, wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, Deepfake coraz ciężej jest odróżnić od rzeczywistości. FBI informuje, że coraz częściej technologia jest wykorzystywana do szantażowania zwykłych ludzi.
– Nowe, szybko rozwijające się technologie umożliwiają niestety praktycznie każdemu tworzenie fałszywych, niecenzuralnych treści, które mogą zawierać wizerunek nieświadomych użytkowników, a nawet dzieci. Cyberprzestępcy wykorzystują je następnie do nękania oraz tzw. sextortion (ang. sex i extortion – wymuszenie). Tym terminem określa się różne formy internetowego szantażu eksploatującego tematykę seksualną. Szczegółowy mechanizm tego typu akcji bywa różny. Czasami ofiara sama natrafia na taką treść w internecie, czasami zostaje o tym poinformowana przez kogoś innego. Bywa też, że cyberprzestępcy kontaktują się z nią bezpośrednio. W takim przypadku sięgają zwykle po jedną z dwóch form szantażu. Mogą żądać zapłaty, grożąc udostępnieniem fałszywej treści szerzej, np. znajomym lub rodzinie. Mogą także wymuszać na ofierze wysłanie prawdziwych treści o tematyce seksualnej – np. nagich zdjęć lub filmów
– wyjaśnia Beniamin Szczepankiewicz, starszy specjalista ds. cyberbezpieczeństwa ESET.
Innym scenariuszem ataku typu sextortion jest podszywanie się przez sprawcę pod kogoś innego np. za pośrednictwem mediów społecznościowych i aplikacji randkowych. Takie osoby mogą zachęcać lub zmuszać ofiary do udostępnienia im treści o charakterze seksualnym, a następnie grozić ujawnieniem ich, jeśli ofiara nie zapłaci lub nie prześle kolejnych zdjęć/filmów.
Cyberprzestępcy przeprowadzają też szantaże za pośrednictwem wiadomości e-mail, w których twierdzą, że zainstalowali złośliwe oprogramowanie na komputerze ofiary, a ono miało umożliwić im nagrywanie osoby oglądającej pornografię. W treści takich wiadomości przytaczają dane osobowe, np. uzyskane w wyniku wcześniejszych wycieków danych, aby uwiarygodnić swoje historie.
Zobacz: Hakerzy wykradli dane największego producenta chipów. Żądają okupu
Zobacz: Pobierasz Telegrama? Uważaj, możesz wpaść w pułapkę
Źródło zdjęć: Shutterstock
Źródło tekstu: Materiały prasowe oprac. własne