Dobry film można przygotować na smartfonie, to prawda. Nie uważam jednak, by była to najlepsza droga i na pewno nie jest najwygodniejsza. Znacznie wyższy poziom jakości i ergonomii zapewni Sony ZV-1 II — kompakt stworzony do vlogowania.
Wizualnie ten sprzęt jest niepozorny. Wygląda jak nieco rozdmuchany aparat kompaktowy i jestem przekonana, że na sklepowej półce zginie w tłumie. Wnętrze jednak to zupełnie inna bajka.
Sony ZV-1 II ma trzy elementy, które zapewniają mu przewagę nad smartfonami. Łączy matrycę 20,1 MPix o przekątnej mierzącej aż 1 cal z obiektywem z zoomem odpowiadającym zakresowi 18-50 mm. Dzięki doskonałym mikrofonom, zdolnym nagrywać dźwięk w różnych kierunkach, Sony ZV-1 II jest samodzielną kamerą. Możliwość robienia zdjęć RAW zaś czyni z niego praktyczne narzędzie dla fotografa. Moim zdaniem to kamera kompletna i solidna podstawa warsztatu vlogera. Osoba tworząca treści filmowe w zasadzie niczego więcej nie potrzebuje. Przyda się też statyw, może gimbal i nie zaszkodzi dodatkowe światło, ale są to rzeczy zupełnie opcjonalne. Z Sony ZV-1 II nagrasz dobrego vloga, nawet jeśli będziesz trzymać go przed sobą i mówić ciekawie.
W tym kontekście myślę, że cena sprzętu jest uzasadniona – ok. 4800 zł. W rękach wprawnego filmowca ten koszt powinien szybko się zwrócić. Jeśli masz mniejszy budżet, rzuć okiem na bardziej przystępny Sony ZV-1F.
Sony z ZV-1 II ma ponadto sporo ciekawych funkcji, ułatwiających pracę. Na pierwszym miejscu stawiam tu doskonałe śledzenie twarzy, tak ważne przy nagrywaniu „gadającej głowy”. Mechanizm znany również z aparatów Sony Alpha jest coraz lepszy. Do recenzji i prezentacji produktowych nieocenioną pomocą jest śledzenie obiektu, przy nagrywaniu wnętrz czy większych rzeczy przyda się możliwość zablokowania ostrości na wybranym punkcie. W połączeniu z funkcjami gimbala daje to świetne efekty.
Fizyczna przysłona o zakresie od 1,8 do 9 to gwarancja ślicznego rozmycia tła i efektu bokeh. Jak dotąd optyka żadnego smartfonu nie może równać z obiektywem o większych gabarytach, co warto mieć na uwadze przy wyborze sprzętu do filmowania.
Z mikrofonami też bywa różnie. Myślę, że o ile nie planujesz korzystać z mikrofonu zewnętrznego, 3 mikrofony Sony ZV-1 II są o niebo pewniejsze od mikrofonów w smartfonach. Jest to sprawa kluczowa dla filmów z narracją – a to do nich właśnie powstał ten aparat.
Ponadto aparat z fizycznymi przyciskami i odchylanym ekranem daje znacznie szersze możliwości sterowania i podglądu niż smartfon... który można wykorzystać do zdalnego sterowania i przeglądania już zarejestrowanych materiałów. Bardzo lubię pracować w ten sposób, gdy muszę przygotować materiał bez pomocy. Mniej kusi mnie wtedy, by zerkać na odchylony ekran aparatu w czasie nagrywania, ale nadal mogę zrobić korektę kadru i swojej pozycji. No i nie muszę do tego podchodzić do aparatu, co zawsze wiąże się z ryzykiem potrącenia lampy albo innej katastrofy.
Pierwsze zderzenie z interfejsem przypomina zderzenie z drzwiami, co zresztą jest chorobą dziedziczoną od pokoleń przez aparaty Sony. Gdybym nie testowała wcześniej Sony ZV-1F i nie miała doświadczenia z aparatem Sony Alfa, pewnie wyrwałabym sobie wszystkie włosy z głowy przy nagrywaniu pierwszego filmu. Fakt, że ustawienia zostały rozbite na dużo drobnych pozycji, będzie zaletą, gdy już się z nimi zapoznasz. Początki jednak będą trudne. Nie pomagają skróty słów tam, gdzie tekst mieści się w jednej linijce. Jeśli możesz, zostań przy angielskim menu – jest nieco czytelniejsze od polskiego.
Gdy już ruszy nagrywanie, można korzystać z rozdzielczości do 4K w 30 kl./s, a także z przyspieszonego i zwolnionego tempa (od zwolnionego 5 razy do przyspieszenia 60 razy) w 1080p. Jakość nagrań przy dobrym świetle jest doskonała, obiekty są ostre, dobrze widać szczegóły, a tło jest naturalnie rozmyte. Tu kolejny raz muszę pochwalić Sony za przycisk, który pozwala przełączyć fizyczną przysłonę z trybu „jak największy otwór” do trybu „jak najwięcej przysłony”. To pozwala błyskawicznie przejść między płytką głębią ostrości i relatywnie wyraźnym tłem. Przełącznik sprawdza się także podczas robienia zdjęć. Przy fotografowaniu produktowym cenię sobie możliwość szybkiego przejścia między pokazaniem całości przedmiotu i przyciąganiem uwagi do detali.
Wszelka nawigacja po menu i podglądzie zdjęć możliwa jest albo na ekranie dotykowym, albo z pomocą klasycznego kółka obok ekranu. Tu nie ma żadnych niespodzianek. W ten sposób da się również zmienić parametry fotografowania i filmowania. Nie ma tu typowych dla aparatów fotograficznych pokręteł, ale też nie ma wizjera, przy którym byłyby potrzebne. Można w tym momencie dyskutować o wizjerze. Czasami rzeczywiście byłby lepszy od ekranu, zwłaszcza przy kadrowaniu w ostrym słońcu. W tej sytuacji jednak można ratować się smartfonem i jak już wspomniałam, lubię to rozwiązanie.
Warto wspomnieć jeszcze o dwóch elementach, które będą miały kluczowe znaczenie dla komfortu pracy. Po pierwsze, gwint na śrubę statywu został tak umieszczony, żeby można było wymienić akumulator i kartę pamięci bez zdejmowania Sony ZV-1 II ze statywu. To bardzo dobra wiadomość dla filmujących w studiu, gdzie liczy się spójność kadrów. Druga ważna część to aktywna stopka analogowa. Jej obecność oznacza, że w tym miejscu można zamontować nie tylko osłonę mikrofonu czy światło stałe, ale też na przykład lampę błyskową, sterowaną przez aparat.
Źródło zdjęć: własne
Źródło tekstu: własne