Polacy masowo robią tak na wyborach. Ryzykują dotkliwą karę

Polacy masowo, choć pewnie nieświadomie, łamią ciszę wyborczą. Wszystko przez media społecznościowe.

Dominik Krawczyk (dkraw)
2
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Polacy masowo robią tak na wyborach. Ryzykują dotkliwą karę

Jak wiadomo, w niedzielę 7 kwietnia w całej Polsce odbywają się wybory samorządowe, a wszyscy uprawnieni mogą iść do lokalu wyborczego, by oddać swój głos. Z uwagi na ciszę wyborczą nie można jednak agitować na rzecz konkretnych kandydatów, również w sposób pośredni.

Dalsza część tekstu pod wideo

W mediach społecznościowych zaczęły się pojawiać zdjęcia kart do głosowania w poszczególnych okręgach – pisze serwis Money.pl. I rzeczywiście, wystarczy odwiedzić Twittera/X czy Facebooka, by spostrzec, że znacząca grupa osób chce się pochwalić swoim wyborem. Na swoje nieszczęście, mimo iż nieświadomie, łamią w ten sposób prawo.

Zgodnie z przepisami zarówno w dniu wyborów, jak i 24 godziny przed nimi nie wolno promować kandydatów, a publikacja karty z krzyżykiem przy danym nazwisku może zostać zinterpretowana właśnie jako agitacja. Kary za ten czyn są bardzo surowe i wynoszą od kilkudziesięciu do nawet 1 mln zł.

Wszelkie ewentualne zdarzenia związane z naruszeniem ciszy wyborczej należy zgłaszać nie do organów wyborczych, tylko do organów ścigania. To będzie przedmiotem oceny na wstępie policji, prokuratury, a następnie – ewentualnie, jeśli wpłynie akt oskarżenia – sądu

– uczula Sylwester Marciniak, przewodniczący PKW.

Rzecz jasna, każdy ma prawo zdjęcie swojej karty wykonać, ale w myśl przepisów jego upublicznienie wymaga poczekania do zamknięcia lokali wyborczych. To jest zaplanowane na godzinę 21.00, choć należy mieć na uwadze, że w razie przedłużenia się głosowania PKW może przedłużyć również akompaniującą mu ciszę wyborczą.