Prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski chciał postraszyć dziennikarza pozwem, ale przypadkiem największy problem zrobił sam sobie.
Jacek Kurski w środowy wieczór zamieścił na Twitterze wpis, który bez wątpienia na długo pozostanie mu w pamięci – ale nie ze względu na błyskotliwą ripostę czy epokowy żart. Zamiast tego, szef Telewizji Polskiej podał wszystkim internautom swoje poufne dane, a konkretniej adres zamieszkania, e-mail i numer telefonu.
Sam e-mail to błahostka. Jest w służbowej domenie TVP, i to w najklasyczniejszym z możliwych formatów, więc równie dobrze ktoś mógł go odgadnąć. Co innego w przypadku numeru komórki, nawet jeśli służbowej, a także adresu nieruchomości. Najpewniej prywatnej, bo ulokowanej w centrum eleganckiego osiedla mieszkaniowego.
Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, temat numeru telefonu do tak rozpoznawalnej osobistości nie mógł przejść bez echa. Wprost przeciwnie – serwisy agregujące numery, takie jak Nieznany Numer, od razu zalała ogromna fala ironii i szyderstw, uderzających w osobę Kurskiego.
"Dzwoni codziennie o 19.30 i mówi, że to wina Tuska" – czytamy. Po czym ktoś inny zaraz dodaje: "Wciska dekodery po 100 zł i podaj adres montażu". Większość wypowiedzi jednak, wybaczcie, do cytowania się nie nadaje.
Mówiąc żartem, być może prezes chciał odnieść się do popularnej afery z Pegasusem, poprzez ujawnienie wrażliwych danych manifestując, że byłby z tym OK. Niemniej w głębi serca redakcja szczerze współczuje, bo przez małe niedopatrzenie szef TVP długo spokoju nie zazna, nie mówiąc już o innych potencjalnych konsekwencjach.
Spoofing Caller ID i telefon do jednego z podwładnych lub współpracowników w roli wściekłego Jacka Kurskiego? Nie, nie próbujcie tego w domu – ale chaosu może być sporo.
Źródło zdjęć: Shutterstock (Maciej Gillert)
Źródło tekstu: Twitter, oprac. własne