Pułapka na wyborach. Gdy usłyszysz takie coś, od razu dzwoń

W sieci pojawiają się doniesienia, że niektórzy próbują sabotować proces wyborczy poprzez szemraną aplikację mobilną. O co chodzi? Wyjaśniamy.

Dominik Krawczyk (dkraw)
11
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Telepolis.pl
Pułapka na wyborach. Gdy usłyszysz takie coś, od razu dzwoń

Odbywające się właśnie w Polsce wybory, zresztą jak zawsze, budzą wiele emocji. Niestety często tych negatywnych, a te w ostatnim czasie zdaje się budzić przede wszystkim model Zaświadczeń o Prawie do Głosowania. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Technicznie rzecz biorąc, jest to rozwiązanie dla osób, które z jakiegoś powodu głosują poza miejscem zameldowania. Na przykład wtedy, gdy wynajmują mieszkanie w innym mieście, albo po prostu przebywają z dala od domu w podróży.

Sceptycy zarzucają, że istnieje możliwość oddania głosu kilkukrotnie. Miałoby się to odbywać poprzez pobranie zaświadczenia i odwiedzenie wraz z nim kilku komisji wyborczych.

Rzekomym rozwiązaniem tego problemu ma być aplikacja, którą stworzył tzw. Ruch Kontroli Wyborów – oddolna inicjatywa działaczy środowisk prawicowych, która w teorii ma zapobiec wycieczkom z zaświadczeniami.

System ten jest dedykowany członkom komisji, którzy w zamyśle mają zbierać numery zaświadczeń, by te następnie trafiły do ogólnokrajowej bazy. W teorii więc powinien uniemożliwiać wykorzystanie jednego zaświadczenia wielokrotnie.

W praktyce jest to zaś rozwiązanie nielegalne. Członek komisji nie ma prawa uniemożliwić komuś oddania głosu tylko dlatego, że tak wskaże mu nieautoryzowane narzędzie – alarmuje Demagog.

Jeśli tak zrobi, jego działania należy niezwłocznie zgłosić do OKW albo nawet wyżej, czyli do Państwowej Komisji Wyborczej. 

Obawy o zaświadczenia są absurdalne

Fakt jest taki, że Zaświadczenie o Prawie do Głosowania należy przedstawić w oryginalne, z zawartym tam hologramem, a komisja taki dokument zabiera po wydaniu karty. Nie ma tym samym możliwości, by z jednym papierem zjeździć całą Polskę, a to właśnie sugerują sceptycy.

Kompletnie natomiast nie wiadomo, gdzie i do jakiej bazy trafiają dane wpisywane w aplikacji RKW. Dodajmy do tego, że niektórzy internauci zaczęli twórców trollować, wrzucając tysiące generycznych rekordów.

Ostatecznie jedyne, co aplikacja RKW faktycznie robi, to masowo gromadzi dane. Nie tylko numery zaświadczeń, ale też numery telefonów, które nakazuje podawać w roli unikatowego identyfikatora. Krótko: nie dajcie się zwieść.